Witaj w domu, Matko!

13 maja przypada 96 rocznica objawień fatimskich. Wielu z nas przygotowuje się do obchodów ich setnej rocznicy przez trwającą dziewięć lat Nowennę, która zakończy się 13 maja 2017. Wierzymy, że zgodnie z przesłaniem Fatimy wszyscy jesteśmy zaproszeni do współpracy z niebem w wypełnianiu się wielkich obietnic przekazanych przez Matkę Bożą.

Wydaje się oczywiste, że celem przygotowywanych obchodów stulecia objawień nie jest jedynie przypomnienie historycznych wydarzeń. Odprawiana Wielka Nowenna to przede wszystkim szansa na pogłębienie i odkrycie całego bogactwa tego orędzia – orędzia światła i nadziei dla ludzkości. To także upamiętnienie wszystkich łask, jakimi Pan obdarzył ludzkość i Kościół poprzez orędzie, które przekazał nam przez Panią przybyłą z Nieba.

Przeżywamy obecnie piąty rok Wielkiej Nowenny Fatimskiej, którego hasłem przewodnim jest temat: Eucharystyczny klucz. Cud nad cudami, który zmienia wszystko. Przez cały rok 2013 jesteśmy zapraszani do rozważania Fatimskiego Przesłania, szczególnie tych jego treści, które wzywają nas, by pełniej umiłować Najświętszy Sakrament i uwierzyć w realną obecność Jezusa Chrystusa ukrytego pod postaciami chleba i wina. Maryja pragnie nauczyć nas medytacji, zaprasza do spowiedzi św., prosi o przyjęcie Komunii św., abyśmy jeszcze bardziej przylgnęli do Jej Syna, a naszego Pana i Zbawiciela Jezusa Chrystusa.

Obyśmy zapragnęli powtarzać za arcybiskupem Buenos Aires Jorge Mario Bergoglio słowa, którymi w 1998 r. powitał pielgrzymującą figurę Matki Boskiej z Fatimy: „Ukochana Matko: witaj w domu! Naucz nas, że Jezus jest wciąż żywy, abyśmy umieli poczuć Jego obecność wśród nas. Naucz nas języka czułości. Witaj w domu, Matko! Spojrzyj na moją rodzinę – wiesz, czego potrzebuje. Spojrzyj na naszą dzielnicę – dobrze wiesz, dokąd musisz się udać. Zajrzyj do mojego serca – znasz je lepiej niż ja sam. Witaj w domu! Naucz mnie, że Jezus jest wciąż żywy, abym nigdy nie pomyślał, że jest inaczej. Matko, dodaj mi siły. Napełnij mnie czułością, abym umiał pomagać innym ludziom. Wlej pokój w moje serce. Witaj w domu!”.

Fascynowała swoją osobowością

Są ludzie, którzy tak bardzo wyrastają ponad przeciętność, że w ich istnienie trudno jest uwierzyć. Taką postacią była św. Katarzyny ze Sieny, której wspomnienie Kościół obchodzi 29 kwietnia. Prosta dominikanka, półanalfabetka a zarazem autorka tak znakomitych dzieł mistycznych, że Paweł VI ogłosił ją w 1970 r. Doktorem Kościoła.

Urodzona w 1347 r. w Sienie Katarzyna Benincasa od wczesnej młodości marzyła o całkowitym oddaniu się Panu Bogu. Pomimo wielu trudności ze strony rodziny, w wieku 16 lat wstąpiła do Sióstr od Pokuty św. Dominika i prowadziła tam surowe życie. Całe godziny spędzała na modlitwie, ale drugie tyle poświęcała dziełom miłosierdzia. W krótkim czasie stała się znana ze swoich przeżyć mistycznych i została obdarzona stygmatami. Nie umiejąc dobrze czytać ani pisać, swoje przeżycia duchowe oraz listy dyktowała bł. Rajmundowi z Kapui. W ten sposób powstało słynne dzieło mistyczne „Dialog”.

Już za życia cieszyła się opinią świętości i przyciągała do siebie tłumy grzeszników. Wskazując na krzyż mówiła: to most łączący człowieka z Bogiem. Pod jej wpływem nawet najbardziej zatwardziali jednali się z Panem. Znane jest wydarzenie, że surowy inkwizytor po jej przesłuchaniu sprzedał wszystko, co miał i rozdał ubogim. Fascynowała swoją osobowością również wielkich tego świata, w tym papieży. Wypełniała misje pokojowe, próbowała jednoczyć skłóconą Europę przeciw Turkom, a gdy wybuchła wielka schizma aktywnie popierała prawowitego papieża. Wszystkiego tego dokonała w czasie swego krótkiego, bo trwającego 33 lata, życia. Zmarła z wyczerpania 29 kwietnia 1380 r., a w1461 roku została kanonizowana przez Piusa II.

W uznaniu roli, jaką w kształtowaniu duchowości i historii naszego kontynentu odegrała św. Katarzyna ze Sieny – Doktor Kościoła – Papież Jan Paweł II ogłosił ją w 1999 roku, obok św. Brygidy Szwedzkiej i św. Teresy Benedykty od Krzyża, współpatronką Europy.

Prośmy o dar świętych powołań

Pod hasłem „Powołania znakiem nadziei opartej na wierze” w Kościele katolickim w nadchodząca niedzielę obchodzony będzie 50. Światowy Dzień Modlitw o Powołania. Co roku przypada on w czwartą Niedzielę Wielkanocną i w Polsce rozpoczyna tydzień modlitw w intencji powołań.

Od pięćdziesięciu już lat, każdego roku w Niedzielę Dobrego Pasterza, rozsiane po całym świecie wspólnoty kościelne łączą się duchowo, aby prosić Boga o dar świętych powołań. Tradycyjnie orędzie na ten dzień przygotowuje Ojciec Święty i w tym roku 21 kwietnia odczytane będzie orędzie napisane w październiku ub. roku przez Benedykta XVI.

Związany z nadzieją temat tegorocznego orędzia dobrze wpisuje się w kontekst Roku Wiary i w pięćdziesiątą rocznicę rozpoczęcia Soboru Watykańskiego II, w czasie którego Sługa Boży, Paweł VI, ustanowił Dzień wspólnej inwokacji do Boga Ojca, aby nadal posyłał robotników do swego Kościoła.

Gdy uczeń Jezusa przyjmuje Boże powołanie do poświęcenia się posłudze kapłańskiej czy życiu konsekrowanemu, pojawia się – napisał Benedykt XVI – jeden z najbardziej dojrzałych owoców wspólnoty chrześcijańskiej, który pomaga patrzeć ze szczególną ufnością i nadzieją na przyszłość Kościoła i na jego zaangażowanie w dzieło ewangelizacji.

Nadzieja – będąc oczekiwaniem czegoś pozytywnego w odniesieniu do przyszłości- jest jednak nierzadko dotknięta brakiem sukcesów i narzekaniem. Narzekaniem, o którym papież Franciszek powiedział, że szkodzi naszemu sercu i zachęcił, by w chwilach trudności szukać schronienia u Pana, który jest cierpliwy i wie, jak nas wyprowadzić z tych sytuacji.

Pamiętajmy więc – przypomniał w swym orędziu Benedykt XVI – że, tak jak to miało miejsce w czasie Jego ziemskiego życia, podobnie i dziś Jezus Zmartwychwstały przechodzi drogami naszego życia i widzi nas, zanurzonych w nasze działania, z naszymi pragnieniami i potrzebami. To właśnie w tej codzienności nadal kieruje do nas swoje słowo. Wzywa nas do realizacji naszego życia z Nim, bo tylko On jest zdolny do zaspokojenia naszego głodu nadziei. Bóg nigdy nas nie opuszcza i jest wierny danemu słowu.

Ta pewność, że Bóg nigdy nie opuszcza swego ludu i że go wspiera, wzbudzając, będące znakiem nadziei dla świata, powołania do kapłaństwa i życia konsekrowanego, odnawiana jest przez głęboką i nieustanną modlitwę. Prośmy więc Pana o dar świętych powołań tych, którzy będą nas pobudzać do coraz większej wierności Ewangelii.

Złota nić łaski

Osiem lat temu w wigilię, przypadającego w 1. niedzielę po Wielkanocy, Święta ku czci Bożego Miłosierdzia odchodził do Domu Ojca błogosławiony Jan Paweł II. Gdy 2 kwietnia 2005 roku o godzinie 21.37 ukochany Ojciec Święty wydał ostatnie tchnienie dookoła panowała już Noc Miłosierdzia Bożego.

Każda rocznica śmierci Jana Pawła II jest szczególną okazją do okazywania wdzięczności Bogu za dar wieloletniej posługi Ojca Świętego, którą każdy z nas został w jakiś sposób obdarowany i ubogacony. Wdzięczna pamięć o Błogosławionym, który uczył, jak żyć i żył, jak nauczał, powinna nas skłaniać do sięgania do skarbca jego myśli, rozważań i modlitw, by odnajdywać w nich prawdę o Bogu i o człowieku oraz światło i pomoc na drogach naszego życia.

Orędzie Miłosierdzia Bożego zawsze było Janowi Pawłowi II bliskie i drogie, wpisując się w cały jego pontyfikat jako złota nić łaski. Przez świadectwo życia pokazywał, jak bardzo dzisiejszy świat potrzebuje Bożego Miłosierdzia! To on ustanowił podczas kanonizacji św. Faustyny Kowalskiej w 2000 roku Święto ku czci Bożego Miłosierdzia.

W trzynaście lat później nowo wybrany papież Franciszek głosząc jedną ze swych pierwszych homilii wyznał, że dla niego najmocniejszym orędziem Pana jest miłosierdzie. Oblicze Boga – powiedział Ojciec Święty – jest obliczem miłosiernego Ojca, który zawsze jest cierpliwy wobec nas. On nas rozumie, czeka na nas, nigdy nie przestaje nam wybaczać, jeśli potrafimy powrócić do Niego z sercem skruszonym.

U progu nowego pontyfikatu wielką więc nadzieję budzi fakt, że Franciszek – podobnie jak bł. Jan Paweł II – przez całe swoje posługiwanie dawał osobiste świadectwo miłosierdzia wobec ludzi, zwłaszcza tych ubogich, chorych i umierających. Była to odpowiedź tych duszpasterzy na wołanie współczesnego świata, w którym w zastraszający sposób szerzy się egoizm, obojętność i znieczulica serc. Niech więc Święto ku czci Bożego Miłosierdzia, które obchodzić będziemy w nadchodzącą niedzielę, będzie szczególną okazją do modlitwy w intencji kanonizacji bł. Jana Pawła II oraz w intencji papieża Franciszka, by swoim życiem i posługą nadal świadczył, że w tym świecie obecna jest miłość potężniejsza od zła.

Uniżony a jednak wybrany

Zaczynamy tę drogę biskup – lud. To jest Kościół Rzymu, który przewodzi w miłości wszystkim Kościołom. Jest to droga braterstwa, miłości i wzajemnego zaufania między nami. Módlmy się jeden za drugiego. Módlmy się za cały świat, aby było w nim wielkie braterstwo. Życzę wam, aby ta droga Kościoła, którą dzisiaj rozpoczynamy, była owocna dla ewangelizacji, dla tego pięknego miasta.

Tymi słowami 76 letni argentyński kardynał Jorge Mario Bergoglio SJ., który przyjął imię Franciszka, zwrócił się do zgromadzonych na placu św. Piotra i przy telewizorach wiernych na całym świecie, tuż po wyborze go na Papieża. Opatrzność Boża i Duch Święty sprawiły, że kardynałowie, wbrew medialnym spekulacjom, szybko odczytali natchnienie Ducha Świętego i już w piątym głosowaniu wybrali nowego Ojca Świętego. Jego herbem jest Słońce z wpisanymi weń literami IHS (Iesus Christus Soter – Jezus Chrystus Zbawiciel) i biskupie zawołanie: Miserando atque eligendo, co oznacza: uniżony a jednak wybrany.

Ponad 1 mld 180 mln katolików w świecie i wszyscy ludzi dobrej woli z nadzieją i radością przyjęli wybór na Ojca Świętego tego, który przyjął imię Franciszka. Można z nadzieją powiedzieć, że obranie imienia Franciszek w czasach, gdy doświadczamy ogromnego ataku na prawo Boże i prawo naturalne, prześladowań i dyskryminacji chrześcijan, dyktatury relatywizmu i agresywnego sekularyzmu, to wytyczenie drogi całemu pontyfikatowi. Imię to nosiło dwunastu świętych i dwunastu błogosławionych, a przede wszystkim jezuita św. Franciszek Ksawery – patron misji, i powszechnie znany św. Franciszek z Asyżu. Ten święty to autor stylu życia, który cechuje prostota, miłość do Kościoła, reforma i realizowany z miłością radykalizm ewangeliczny.

Módlmy się za następcę Św. Piotra, by odważnie poprowadził Kościół katolicki drogą nowej ewangelizacji, wytyczoną dwoma ostatnimi pontyfikatami i swym świadectwem ukazał światu piękno i nadzieję, jakie płyną z zaufania Chrystusowi. Módlmy się za tego, który przed pożegnaniem z wiernymi powiedział: „Zanim biskup pobłogosławi, módlcie się, żeby Pan błogosławił biskupa. Módlcie się za swojego biskupa. W chwili ciszy pomódlcie się za mnie.” Można powiedzieć, że było to pierwsze orędzie nowego biskupa Rzymu: Modlitwa. Prośba o modlitwę. Chwila zanurzenia w modlitwie.

Na półmetku Wielkiego Postu

Czas płynie szybko i półmetek Wielkiego Postu jest dobrą okazją do zadania sobie pytania, czy dobrze wykorzystuję szansę odkrycia na nowo Bożego Oblicza, jaką stwarza kolejny w moim życiu okres przygotowywania do Tajemnic Wielkiego Tygodnia.

W nadchodzącą czwartą niedzielę Wielkiego Postu, nazywaną niedzielą Laetare, kapłani przyodzieją różowe szaty, porzucając wielkopostny fiolet, aby odprawić Msze św., w czasie których antyfona na wejście wzywa: „Raduj się, wesel się Jerozolimo”. Czymś niezwykłym w czasie Wielkiego Postu może się wydawać to wezwanie do radości, ale płynie ono z pragnienia, by czas pokuty oczyścił nasze serca, odrodził nas, byśmy mogli stanąć przed Bogiem i radość tę czerpać od Pana. W ten dzień zwany Niedzielą radości Kościół, Nowe Jeruzalem, cieszy się z łask płynących z Chrztu i Eucharystii, którymi obdarza swe dzieci.

Czytana tego dnia Ewangelia o miłosiernym Ojcu, który nie potępia tych, którzy grzeszą, i tych, którzy się pogubili jest wskazówką, aby tą przypowieść potraktować jako opowieść o nas samych. Odczytać ją jako zachętę do tego, byśmy nie bali się stanąć przed obliczem Ojca, który kocha nas takimi, jakimi jesteśmy naprawdę – słabych i grzesznych, wciąż upadających. Potrzeba tylko naszej prawdziwej skruchy.

Niedziela Laetare, kładąc akcent na paschalną radość i nadzieję, że Boże wybawienie jest już niedaleko, wzywa nas do konkretnych działań. Pamiętajmy więc, że najbardziej owocne i skuteczne, nie tylko w Wielkim Poście, ale zawsze, to: pokuta, która wyraża się poprzez modlitwę, uczynki miłosierdzia, umartwienia, wstrzemięźliwość, post oraz jałmużna.

Tradycja niedzieli Laetare sięga do początków chrześcijaństwa. Zanim bowiem ustalono 40-dniowy post, czas pokuty rozpoczynał się od poniedziałku po IV niedzieli dzisiejszego Wielkiego Postu, która była ostatnim dniem radości. W tradycji rzymskiej jest to także „niedziela róż”, ponieważ w tym dniu obdarowywano się pierwszymi zakwitającymi różami, a Ojciec św. poświęcał złotą różę, którą ofiarowywał osobie zasłużonej dla Kościoła. Stąd w liturgii różowy kolor szat. Można go używać jedynie dwa razy w roku liturgicznym – w niedzielę Laetare, oraz w III Niedzielę Adwentu, zwaną niedzielą Gaudete.

Uczyniłem to z całkowitą swobodą, dla dobra Kościoła

Biciem dzwonów we wszystkich świątyniach diecezje Rzymu i Albano 28 lutego pożegnały ustępującego z papieskiego urzędu Benedykta XVI. Intensywna modlitwa w intencji Benedykta XVI to odpowiedź chrześcijan całego świata na jego rezygnację. Specjalne Msze św., adoracje i czuwania odbyły się na wszystkich kontynentach. Jednocześnie wierni modlą się w intencji wyboru nowego papieża.

Niemiecki papież jest kolejnym następcą św. Piotra, który odszedł z urzędu przed śmiercią. Jednak tym, który, podobnie jak Benedykt XVI, dobrowolnie zrzekł się tiary, był jedynie św. Piotr z Morrone – Celestyn V, kanonizowany przez Klemensa V w 1313 roku. Ten włoski zakonnik i pustelnik został wybrany w 1294 r. na papieża w wieku 72 lat. Jednak w kilka miesięcy po wyborze ogłosił dekret o swej abdykacji.

W 719 lat później Benedykt XVI kończąc niemal 8 lat swej posługi na Stolicy Piotrowej podziękował Bogu i ludziom za otrzymane dary i ludzką życzliwość. Zapewnił, iż będzie towarzyszył Kościołowi swoją modlitwą i refleksją. Poprosił o modlitwę za siebie oraz kardynałów, którzy wybiorą jego następcę. Siebie i Kościół powierzył Maryi, Matce Boga i Kościoła.

Przemawiając podczas swej ostatniej audiencji ogólnej, która zgromadziła ponad 150 tys. wiernych Benedykt XVI powiedział, że wszystko i wszystkich gromadzi w modlitwie, aby powierzyć ich Panu i modli się, abyśmy w pełni poznali Jego wolę, w całej mądrości i duchowym zrozumieniu i abyśmy postępowali w sposób Jego godny, Jego miłości, wydając owoce wszelkich dobrych czynów. Zapewnił też zebranych i miliony widzów przy telewizorach: Jest we mnie w tej chwili wielkie zaufanie, bo wiem, każdy z nas wie, że Słowo Prawdy Ewangelii jest siłą Kościoła, jest jego życiem. Ewangelia oczyszcza i odnawia, przynosi owoce, gdziekolwiek wspólnota wierzących je słyszy i przyjmuje łaskę Bożą w prawdzie i w miłości. To jest moja ufność, to jest moja radość.

Benedykt XVI poprzez swoją rezygnację z urzędu i ustąpienie miejsca komuś młodszemu oraz fizycznie silnemu dał świadectwo prawdzie, że jesteśmy świadkami Chrystusa bardziej poprzez wiarę i miłość niż poprzez sprawowany przez nas urząd. Nawet wtedy, gdy chodzi o najwyższy urząd w Kościele.

Jesteśmy Kościołem Kalwarii

Przybywajcie do Ziemi Świętej, aby odkrywać na nowo korzenie swej wiary. Nie opuszczajcie nas! Potrzebujemy was, abyśmy mogli nadal prowadzić swoją misję wśród żydów i muzułmanów, na tej ziemi, gdzie Jezus się urodził, żył, zmarł i zmartwychwstał.

Ten dramatyczny apel do chrześcijan z wszystkich krajów wystosował w styczniu br. łaciński patriarcha Jerozolimy abp Fouad Twal w miejscowej konkatedrze podczas Mszy św. dla pielgrzymów z Włoch. „Jesteśmy przygnieceni odradzającym się fanatyzmem islamskim i żydowskim, sytuacją wielkich napięć i kryzysów politycznych… Jesteśmy Kościołem Kalwarii, który potrzebuje waszej modlitwy i solidarności” – powiedział zwierzchnik katolików łacińskich w Ziemi Świętej.

Według izraelskiej organizacji praw człowieka B’Tselem głównym celem rządu Izraela jest stworzenie w Jerozolimie takiej sytuacji demograficzno-geograficznej, która pokrzyżuje w przyszłości wszelkie próby podważenia izraelskiego zwierzchnictwa nad miastem. Aby osiągnąć ten cel, rząd podejmuje działania na rzecz zwiększenia liczby Żydów i zmniejszenia liczby Palestyńczyków mieszkających w mieście. Istnieje ponad 30 ustaw, które bezpośrednio lub pośrednio dyskryminują palestyńskich obywateli Izraela wyłącznie ze względu na ich przynależność etniczną i zmieniają ich – w ich własnej ojczyźnie – w obywateli drugiej lub trzeciej kategorii.

Izraelskie dane rządowe podają, że chrześcijańscy obywatele Izraela stanowią około 2,1% populacji czyli 158 tys. osób. 80% z nich to palestyńscy Arabowie, w tym 44 tysiące katolików, pozostali to niearabscy imigranci, głównie małżonkowie Żydów, którzy przybyli ze Związku Radzieckiego na początku lat 90. 71 proc. arabskich chrześcijan żyje w północnej części kraju. Ich największymi skupiskami są: Nazaret ok. 22 tys., Hajfa ok. 14 tys. i Jerozolima ok. 11 tys.

Kampania SOS dla Ziemi Świętej, prowadzona przez organizację Pomoc Kościołowi w Potrzebie i mająca błogosławieństwo Benedykta XVI, daje tysiącom chrześcijan możliwość uczciwego zdobycia chleba. Pracują oni w swych skromnych warsztatach, robią różańce, szopki bożonarodzeniowe. Pieniądze, które otrzymują za nie, są często ich jedynym źródłem utrzymania. Setki wolontariuszy rozprowadzających te pamiątki na całym świecie nie tylko pomagają im zdobyć środki do życia, ale i dają im poczucie, że nie są sami i siłę do bycia jeszcze gorliwszymi wyznawcami Jezusa.

Znaki zwycięstwa

Wielkość jakiegoś doniosłego wydarzenia historycznego można oceniać według siły i czasu trwania jego skutków w świadomości narodowej. Obchodząc 150. rocznicę wybuchu Powstania Styczniowego, należy podkreślić bardzo głęboki przełom, jaki uczyniło w naszym życiu narodowym. Powstanie to uczy nas, że naród polski potrafi przetrwać każdą klęskę i uczynić z niej zaczyn późniejszego zwycięstwa.

Oceniając znaczenie tego powstania w naszych dziejach, trzeba pamiętać o istotnej roli, jaką w jego genezie odegrały katolicyzm i Kościół rzymsko-katolicki poprzez przygotowanie moralne do walki zbrojnej i manifestacje o religijno-narodowym charakterze tuż przed jego wybuchem. Mimo upadku powstania kult tych, którzy walczyli o niepodległość i wolność, trwał w Polsce bez żadnej przerwy przez cały okres niewoli.

Wśród nich byli trzej przyszli polscy święci: o. Rafał Kalinowski, Brat Albert – Adam Chmielowski i Zygmunt Szczęsny Feliński, arcybiskup Warszawy. Kanonizując dwóch pierwszych, bł. Jan Paweł II powiedział w 1983 roku, że są oni dani narodowi polskiemu jako znaki zwycięstwa. Każdy z nich na swojej własnej drodze urzeczywistniał słowa Odkupiciela i Mistrza: „Nie ma większej miłości od tej, gdy ktoś życie swoje oddaje”. To dawanie życia za przyjaciół swoich, za rodaków – powiedział Ojciec Święty – wyraziło się również w 1863 roku poprzez ich udział w powstaniu. Józef Kalinowski miał wówczas 28 lat, Adam Chmielowski liczył 17 lat. Każdym z nich kierowała bohaterska miłość Ojczyzny. Za udział w powstaniu Kalinowski zapłacił Sybirem, Chmielowski kalectwem. Powstanie Styczniowe było dla nich etapem na drodze do świętości, która jest heroizmem całego życia. Natomiast Benedykt XVI kanonizując w Rzymie w 2009 r. Zygmunta Szczęsnego Felińskiego, nazwał go wielkim świadkiem wiary i duszpasterskiej miłości w czasach bardzo trudnych dla narodu i Kościoła w Polsce. Ten arcybiskup Warszawy po upadku postania stanął w obronie uciśnionych i został za to zesłany na dwadzieścia lat na wygnanie i nigdy nie mógł powrócić do swojej diecezji.

Przypadająca 22 stycznia 150. rocznica wybuchu powstania jest dobrą okazją do przypomnienia słów polskiego Papieża, który w stuletnią rocznicę jego wybuchu powiedział: „Naród bowiem jako szczególna wspólnota ludzi jest również wezwany do zwycięstwa: do zwycięstwa mocą wiary, nadziei i miłości; do zwycięstwa mocą prawdy, wolności i sprawiedliwości”.

Zacząć od nowa

Pierwsze dni nowego roku to czas, w którym jesteśmy szczególnie zapraszani do tego, aby wiele zacząć od nowa. Mamy prawo mieć nadzieję, że Bóg da nam nowe możliwości, ukaże nowe drogi i ożywi nowe pragnienia. Bóg pragnie, byśmy spotkali się z Nim w nowy sposób, by nasza wiara pogłębiła się i stała się dojrzalsza.

Jest to szczególnie ważne dzisiaj, gdy nie brakuje niełatwych doświadczeń dla wiary. Coraz częściej człowiek wierzący musi być zdolny do jej uzasadnienia, by przeciwstawić się praktycznemu ateizmowi, który nie zaprzecza prawdom wiary, ale uważa je po prostu za nieistotne, oderwane od życia, bezużyteczne.

Dzisiaj wiele osób utożsamia wiarę chrześcijańską jedynie z jakimś systemem przekonań i wartości, a nie z prawdą Boga. Ojca, który objawił się w dziejach i pragnie rozmawiać z człowiekiem sam na sam, w relacji miłości.

Dla nas, katolików, trwający obecnie w Kościele Rok Wiary stanowi nie tylko zachętę, ale przede wszystkim wielką szansę na odnowienie naszej relacji z Bogiem. U progu 2013 roku powinniśmy sobie zadać pytanie, co uczynić, by tej szansy nie zmarnować. Nie ulega wątpliwości, że lektura Pisma Świętego i Katechizmu Kościoła w tym nam pomoże.

Odnowa wiary potrzebuje zgłębienia tego, w co wierzy Kościół. Trudno bowiem mówić o wierze lub niewierze, jeśli nie wie się, w co wierzymy lub nie wierzymy. Wiemy jednak dobrze, że sama znajomość treści, w które należy wierzyć nie wystarczy, potrzebne jest serce otwarte na łaskę.

Można za Ojcem Świętym powiedzieć, że wiara jest zgodą, z którą nasz umysł i serce wypowiadają swoje „tak” Bogu. Jest aktem, poprzez który swobodnie powierzamy się Bogu, który jest Ojcem i nas kocha. Ten akt przemienia życie, czyni je pełnym sensu, radości, ufności i niezawodnej nadziei. To „tak” owocuje częstym uczestnictwem w Eucharystii i przystępowaniem do sakramentów. Ten, kto wierzy jest zjednoczony z Bogiem, jest otwarty na Jego łaskę, na moc miłości. A z Bogiem wszystko jest możliwe.

Troszczmy się o siebie wzajemnie

Każdego roku przy okazji Wielkiego Postu Kościół zachęca nas do szczerego przeanalizowania własnego życia w świetle wskazań Ewangelii. Czas liturgiczny, który rozpoczęliśmy w Środę Popielcową znakiem przyjęcia popiołu, jest czasem pokuty. Pokuty przede wszystkim związanej z kruszeniem przed Bogiem własnego naszego, jakże często wybierającego to, co Bogu przeciwne, serca.

Wielki Post powinien stać się czasem refleksji i poszukiwania odpowiedzi na pytanie o to, co jest najbardziej istotne w mojej wierze w Boga. Postawieniem i udzieleniem odpowiedzi na pytanie: czy śmierć i zmartwychwstanie Chrystusa nie stały się dla mnie tylko historycznym lub religijnym faktem, bez konsekwencji dla codziennego życia.

Można więc powiedzieć, że czas Wielkiego Postu to sprawdzian naszej wiary i naszego zaufania do Boga. Okres ten służyć winien nie tylko wspominaniu opisanych przez ewangelistów wydarzeń z życia Jezusa Chrystusa. Jest on swego rodzaju zaproszeniem do podjęcia osobistego wysiłku, zmiany myślenia, pokonywania własnych wad, odejścia od siebie i zwrócenia większej uwagi na potrzeby otaczających nas ludzi. Przypomniał nam o tym w ubiegłorocznym orędziu na Wielki Post Benedykt XVI, cytując z Listu do Hebrajczyków – „Troszczmy się o siebie wzajemnie, by się zachęcać do miłości i do dobrych uczynków”. Pewnym bowiem sprawdzianem tego, czy należycie przeżywamy ten czas, jest nasz stosunek do bliźniego. Bo jakiż ma sens zachowywanie tradycyjnego postu, jeśli nadal szukamy winy u innych, wybielamy siebie i licytujemy się, kto jest większym winowajcą. Przecież już Starcy Pustyni mówili: „Lepiej jest jeść mięso i pić wino, niż pożerać braci pogardliwym słowem”.

Ten czas pokuty to okazja powrotu do tego, co zagubiło się gdzieś w codziennym zabieganiu, krzątaninie, gąszczu terminów i spraw do załatwienia. Wracać powinniśmy przede wszystkim do Boga, bo Wielki Post to przede wszystkim czas łaski i wielkiego miłosierdzia Bożego dla nas wszystkich.

I w Tobie może się narodzić Pan Bóg

Święta Bożego Narodzenia stawiają nam pytanie: czy jesteśmy gotowi zgiąć kolana przed Bogiem, oddać Mu cześć i uznać w Nim Pana swego życia? Z groty betlejemskiej nieustannie rozchodzi się wezwanie: miejcie odwagę umniejszyć się, stać się małym przed Bogiem, który z miłości do człowieka w swoim Synu, Jezusie Chrystusie, sam stał się jednym z nas.

Ten, kto dziś chce wejść do kościoła Narodzenia Pańskiego w Betlejem, do miejsca narodzin Jezusa, musi się pochylić. Przejawia się w tym głębsza prawda mówiąca, że jeśli chcemy znaleźć Boga, który ukazał się jako dziecko, musimy porzucić naszą pewność siebie. Porzucić naszą samowystarczalność i pychę, które uniemożliwiają nam dostrzeżenie Jego bliskości. Musimy się duchowo pochylić, aby wejść niejako przez portal wiary i spotkać tak różnego od naszych wyobrażeń Boga, ukrytego w pokorze, dopiero co narodzonego, dziecka.

Przypomina nam o tym Ojciec Święty Benedykt XVI mówiąc, że pokora Boga jest niebem, a niebo nie należy do geografii przestrzeni, lecz do geografii serca. I jeśli tej pokorze wychodzimy na spotkanie, to dotykamy nieba.

Nawet jeśli Chrystus narodziłby się tysiąc i dziesięć tysięcy razy w Betlejem, to nie zda ci się to na nic, jeśli przynajmniej raz nie narodzi się w twoim sercu – ostrzegał XVII wieczny mistyk Angelus Silesius. Pamiętajmy więc, że Boże Narodzenie nie musi być tylko 25 grudnia. Ono może być kiedykolwiek. Każdego dnia możemy doświadczyć Bożego Narodzenia w swoim sercu. Każdy dzień jest dobry na to, by na nowo odnawiać więź z Bogiem i innymi ludźmi. Każdy z nas, jeśli jego życie jest zwrócone ku Bogu, może w sercu usłyszeć Jego głos.

Dziś Boże Narodzenie stało się świętem sklepów, których olśniewający blask zasłania tajemnicę pokory Boga, wzywającej nas do uniżenia i prostoty. Prośmy Pana, aby pomógł nam sięgnąć wzrokiem poza błyskotki i świecidełka i dzięki temu odkryć prawdziwą radość i prawdziwe światło. Niech Chrystus, rodząca się „Światłość”, udzieli nam potrzebnych łask.

Oczekiwanie będące nadzieją

Rozpoczęliśmy kolejny w naszym życiu Adwent, którego fundamentalnym elementem jest oczekiwanie, będące równocześnie nadzieją. Ten okres liturgiczny – mówi Benedykt XVI – pobudza nas do tego, byśmy rozumieli sens czasu i dziejów jako „kairós” – czas sprzyjający naszemu zbawieniu.

Oczekiwanie, spodziewanie się czegoś jest wymiarem, który przenika całe nasze życie osobiste, rodzinne i społeczne. Jest ono obecne w tysiącach sytuacji, tych banalnych i tych najważniejszych. Czekamy na narodziny dziecka, odwiedziny krewnego lub przyjaciela, czekamy na spotkanie z ukochaną osobą, na wynik rozmów o pracę, egzaminu, na odpowiedź na list albo na przyjęcie przeprosin… Można więc za Benedyktem XVI powiedzieć, że człowiek żyje, dopóki czeka, dopóki w jego sercu żyje nadzieja. I właśnie na podstawie swoich oczekiwań człowiek poznaje siebie. W tym Okresie, który przygotowuje nas do Bożego Narodzenia, Ojciec Święty zachęca nas do postawienia sobie pytania: czego ja oczekuję? Ku czemu, w tej chwili mojego życia skłania się moje serce?

Zapewne nie raz przekonaliśmy się, że rozbieżność pomiędzy pięknymi planami na życie a codziennością bywa nierzadko ogromna. Miało przecież być inaczej: piękniej, mniej dramatycznie, a może nawet bezboleśnie. Nie bez powodu czytania liturgiczne na początku Adwentu przypominają słowa z Księgi Izajasza: Czemuż, o Panie, dozwalasz nam błądzić z dala od Twoich dróg, tak iż serce nasze staje się nieczułe na bojaźń przed Tobą?

Adwent to zaproszenie do zaczynania wielu spraw od nowa. Chodzi o śmiałe spojrzenie w przyszłość. Może potrzebna jest kolejna próba zmiany swej postawy, porozumienia się z kimś, odnalezienia kogoś?

Adwent jest zaproszeniem, do uzmysłowienia sobie, że poszczególne wydarzenia są znakami, jakie daje nam Bóg, który nas zna i miłuje, i oczekuje odpowiedzi naszej miłości w życiu dnia powszedniego. Ta pewność Jego miłości powinna nam dopomóc w spoglądaniu innymi oczyma na świat i w postrzeganiu naszego życia. Prośmy Maryję, Niewiastę Adwentu, byśmy przeżywali swą codzienność z uczuciem głębokiego oczekiwania, które tylko przyjście Boga może zaspokoić.

Papieska intencja

W listopadzie jedną z papieskich intencji, w której Ojciec Święty poleca wiernym się modlić, jest modlitwa „aby Kościół pielgrzymujący na ziemi był promiennym światłem narodów”. To misyjne zadanie Kościoła, które dotyczy wszystkich ochrzczonych, Benedykt XVI przypomina w sytuacji, gdy ponad 100 milionów chrześcijan płaci ogromną cenę za swoją wiarę w Jezusa Chrystusa.

Są oni dyskryminowani, prześladowani, przebywają w obozach pracy, więzieniach, a nawet są zabijani. Obecnie na liście najgorszych krajów, w których przyszło żyć chrześcijanom, pierwsze miejsce zajmuje Korea Północna. Panująca tam komunistyczna, quasi-religia, Dżucze zbudowana jest wokół osoby Kim Ir Sena. Prześladowania chrześcijan nasilają się także w krajach islamskich. W szczególności za wiarę w Chrystusa cierpią kobiety i dzieci – porywane, torturowane i przymuszane pod groźbą śmierci do przejścia na islam. Jak niepokojące jest to zjawisko, świadczy fakt, iż tylko w Pakistanie udokumentowano blisko 1800 przymusowych konwersji.

Także i Europa nie jest wolna od zjawiska dyskryminacji chrześcijan, czego dowiodła przeprowadzona niedawno w Parlamencie Europejskim debata na ten temat. Mówiono m.in. o ograniczeniach stosowania klauzuli sumienia, wolności wypowiedzi, wolności religijnej i eliminacji krzyża z miejsc publicznych. Istnieje coraz więcej dowodów na to, że Europa odżegnując się od chrześcijaństwa, traci swoją tożsamość. Tożsamość od wieków zbudowaną na trzech wzgórzach: Akropolu, Kapitolu i Golgocie. Zastępując wartości chrześcijańskie tzw. wartościami europejskimi, w wielu krajach podejmowane są decyzje prawne nastawione na wykluczanie chrześcijan z życia społecznego. Jest to zgodne z tzw. poprawnością polityczną.

Pamiętajmy więc o modlitwie w listopadowej intencji Papieża i w intencji prześladowanych chrześcijan. Prośmy, by coraz bardziej spoganizowana rzeczywistość, w której przyszło nam żyć, została przemieniona.

Nigdy nie jesteśmy sami

Listopad to miesiąc szczególnej pamięci o tych, którzy zakończyli już ziemskie życie i przeszli przez bramę śmierci. Listopadowe dni przeżywane w świetle wiary pozwalają spojrzeć na odejście bliskich, jako na moment ich szczególnego spotkania z Bogiem, Tym, który kocha naprawdę.

W tym szczególnym czasie chcemy pamiętać w modlitwie o zmarłych, bliskich nam i tych, którym winniśmy naszą modlitwę. Zapewne każdy z nas zachowuje wdzięczną pamięć o kimś, kto pomógł mu wzrastać w wierze i dzięki komu odczuł dobroć i bliskość Boga. Nie ustawajmy więc w wołaniu z ufnością do Boga, aby zechciał ich obdarować życiem w wieczności.

Modlitwa za zmarłych, wyrażając wiarę w Świętych obcowanie, czyli wzajemną wymianę darów duchowych między niebem, czyśćcem a ziemią, zakłada duchową łączność między światem żywych i umarłych. I jak – przypomniał papież Benedykt XVI – jest to rzeczywistość nadająca inny wymiar całemu naszemu życiu. Nigdy nie jesteśmy sami! I choć zmarli już nic nie mogą zrobić dla siebie, to ich jedyna nadzieja złożona jest w Bogu i trosce modlitewnej tych, którzy jeszcze pielgrzymują i mogą u Boga wyprosić łaskę zbawienia.

Nie zapominajmy więc o niesieniu im pomocy. Pamiętajmy, że od 1 do 8 listopada w Oktawie Wszystkich Świętych, możemy uzyskać odpust zupełny za dusze czyśćcowe, jeśli spełnimy odpowiednie warunki: przyjmiemy Komunię św., nawiedzimy cmentarz i odmówimy modlitwę za zmarłych. Kościół uczy, że najdoskonalszą modlitwą za tych, którzy odeszli, jest Ofiara Mszy św. Jednocząc się z ofiarą eucharystyczną, możemy wstawiać się za nimi, prosząc o wieczne zbawienie dla nich, i doświadczać najgłębszej jedności z nimi w oczekiwaniu na chwilę, kiedy razem będziemy mogli na zawsze cieszyć się Miłością, która nas stworzyła i odkupiła.

W tym miesiącu refleksji i zadumy nad kruchością i znikomością ludzkiego życia, ale także i miesiącu wielkiej nadziei, prośmy dobrego Boga o to, byśmy w każdej chwili naszego życia byli gotowi na spotkanie z Nim w tajemnicy naszej śmierci.

Poruszyć serce

Zbyt często wiara chrześcijan jest zredukowana do zespołu teoretycznych prawd, które się zna, ale wobec których serce pozostaje nieporuszone. Zbyt wielu chrześcijan wierzy jedynie „głową”, ale nie sercem – napisał w otwierającym Rok Wiary liście apostolskim Benedykt XVI.

Jakże często doświadczamy, że szczególnie w naszych czasach wiara jest darem, który trzeba na nowo odkryć, pielęgnować i dawać o nim świadectwo. Dobrze wiemy, jak bardzo przemawia do nas, kusi i jak często odciąga nas od Boga otaczający świat. A jeśli nasza wiara jest słaba, nie dostrzegamy w zdarzeniach i spotkanych ludziach znaku Jego obecności.

Dobrze jest więc stale sobie przypominać, że każda chwila naszego życia przeniknięta jest obecnością Boga, który kocha i obdarza nas wieloma łaskami. Żyć wiarą, to umieć dostrzec tę miłującą i ciągle obdarzającą nas Obecność. Wiara to inne widzenie świata, inne widzenie zwłaszcza tego, co trudne. Wierzący nie oczekuje niczego od siebie samego, ale wszystkiego spodziewa się od Pana.

Zmieniając nasz sposób myślenia i postrzegania świata, wiara każe nam stawiać Boga zawsze na pierwszym miejscu, interpretować świat w Bożym świetle. Wymaga to podjęcia radykalnej decyzji podążania za Nim i często wybrania trudniejszej drogi, pójścia pod prąd współczesnym trendom, nawet kosztem społecznego odrzucenia.

Nasze Credo nie może więc kończyć się tylko na deklaracji. Pamiętajmy, że wiara jest elementem dynamicznym, nigdy nie stoi w miejscu: albo się rozwija, albo cofa. Tak więc istotą naszej postawy powinno być jej umacnianie, pielęgnowanie. Ona musi przenikać nie tylko nasze działania, ale i myślenie, a nawet intencje, czyli to, co zamierzamy, co chcielibyśmy uczynić.

Ożywiajmy zatem codziennie naszą wiarę poprzez wsłuchiwanie się w Słowo Boże, przyjmowanie sakramentów świętych, osobistą modlitwę oraz miłość bliźniego. Prośmy o wstawiennictwo Maryję, aby pomogła nam głosić radość ze spotkania z Panem i świadczyć o niej życiem.

U progu Roku Wiary

11 października 2012 r. na mocy decyzji Benedykta XVI w całym Kościele katolickim rozpocznie się Rok Wiary. Będzie on związany z 50. rocznicą otwarcia II Soboru Watykańskiego i zakończy się 24 listopada 2013, w uroczystość Chrystusa Króla.

Ogłaszając rok temu swą decyzję, Benedykt XVI opublikował List Apostolski „Porta fidei”, czyli „Podwoje wiary”, w którym wyraził pragnienie, aby Kościół odnalazł na nowo drogi wiary i rozniecił w sobie radość i odnowiony entuzjazm spotkania z Chrystusem.

Rok Wiary rozpocznie się 11 października 2012 roku, czyli w 50. rocznicę otwarcia obrad Soboru Watykańskiego II. W tym dniu, pół wieku temu, Kościół obchodził pamiątkę ogłoszenia Maryi przez Sobór Efeski w 531 r. Bożą Rodzicielką. Fakt ten przypomniał niedawno Benedykt XVI, podkreślając, że błogosławiony Jan XXIII wybrał nieprzypadkowo tę właśnie datę. Wypracowana na Vaticanum II Konstytucja dogmatyczna o Kościele została wzbogacona rozdziałem o Matce Bożej, w którym postać Maryi została na nowo odczytana i przedstawiona. Tekst ten podkreślił przede wszystkim wiarę Maryi objętej tajemnicą miłości i komunii Trójcy Przenajświętszej.

Należy podkreślić, że Sobór, wprowadzając Kościół katolicki na drogę ożywienia życia Bożego wśród wiernych, był dobrodziejstwem dla Kościoła nie tylko w XX wieku. Jest nim nadal, ale jego dziedzictwo nie zostało wszędzie w pełni przyjęte, a co gorsza, tu i ówdzie zostało zafałszowane różnymi interpretacjami. Dlatego trzeba nam wracać do soborowych dokumentów, z których możemy się uczyć autentycznej wiary.

Dzień rozpoczęcia Roku Wiary, to także 20. rocznica opublikowania Katechizmu Kościoła Katolickiego, jednego z najważniejszych – zdaniem Ojca Świętego – owoców Soboru Watykańskiego II. Lektura Katechizmu Kościoła może pomóc nam w odnowieniu i przypomnieniu sobie całej treści wiary. Pamiętajmy jednak przy tym, że wiara jest przede wszystkim osobowym spotkaniem z Bogiem, Ojcem, Synem i Duchem Świętym, którzy – jak poucza nas o tym Ewangelia – chcą zamieszkiwać w sercu człowieka.

Miłość, której pojąć nie jesteśmy w stanie

Następujący po maryjnym maju, czerwiec jest w sposób szczególny poświęcony Najświętszemu Sercu Pana Jezusa. Ku Jego czci Kościół odprawia codzienne nabożeństwo. Również w czerwcu – w pierwszy piątek po oktawie Bożego Ciała – przypada Święto Najświętszego Serca Pana Jezusa.

Zasadniczymi elementami nabożeństwa czerwcowego są: adoracja Najświętszego Sakramentu oraz Litania do Najświętszego Serca Jezusowego, czyli Bożej miłości okazanej ludziom po ludzku. Można powiedzieć, że uczestnicząc w tych nabożeństwach, próbujemy odpowiedzieć na Bożą miłość, której pojąć nie jesteśmy w stanie. Pierwsze litanie do Najświętszego Serca Jezusowego powstały w XVII wieku. Obecna pochodzi z wieku XIX, a zatwierdził ją papież Leon XIII w1889 r.

Wyjątkowa rola w krzewieniu kultu Serca Jezusowego przypadła św. Małgorzacie Marii Alacoque, której Jezus w czasie objawienia w 1674 r. powiedział, że nabożeństwo to „będzie dla ludzi jedynym ratunkiem w czasach ostatecznych” i dał dwanaście obietnic dla czcicieli Jego Serca. Szczególnie znana jest ta, mówiąca, że kto przez dziewięć kolejnych pierwszych piątków miesiąca przystąpi do Komunii św. i ofiaruje ją jako wynagrodzenie za grzechy własne i rodzaju ludzkiego, temu Boże Serce zapewni miłosierdzie w chwili zgonu, że nie umrze bez Jego łaski. Pamiętajmy, że choć Kościół nie zaaprobował urzędowo tej obietnicy, to jednak pozwala ufać, że zostanie ona wypełniona. Inną pobożną praktyką ku czci Serca Jezusowego jest odprawianie Godziny Świętej, czyli adorowania w nocy z czwartku na pierwszy piątek miesiąca Najświętszego Sakramentu dla uczczenia konania Chrystusa w Ogrodzie Oliwnym.

Rozpoczęty właśnie miesiąc powinien skłaniać nas do dziękczynienia za cuda Bożej miłości oraz budzenia ducha wynagrodzenia, gdyż często miłość ta nie jest przez nas odwzajemniana. Prośmy Maryję, Matkę Pięknej Miłości, by prawda, że Bóg mnie kocha, znajdowała coraz głębszy oddźwięk w życiu każdego z nas.

Nigdy nie słyszano, abyś opuściła tego, kto się do Ciebie ucieka

W maju szczególnie wołamy do Maryi, Matki Boga. W nadchodzącą środę, odmawiając w czasie nabożeństwa majowego Litanię Loretańską, sławić będziemy Maryję Wspomożenie Wiernych, której liturgiczne wspomnienie przypada 24 maja.

Oficjalnie po raz pierwszy tytuł ten nadał Maryi papież Pius V, który, na pamiątkę zwycięstwa odniesionego przez chrześcijan nad Turkami pod Lepanto w 1571 roku, włączył do Litanii Loretańskiej nowe wezwanie „Wspomożenie wiernych, módl się za nami”. Tytuł ten wszedł urzędowo do liturgii Kościoła w 1816 r., gdy papież Pius VII ustanowił święto Matki Bożej Wspomożenia Wiernych na dzień 24 maja. Było to podziękowanie za to, że właśnie tego dnia został uwolniony z niewoli Napoleona. W roku 1959 na prośbę biskupów polskich wspomnienie to zostało wprowadzone także w Kościele polskim.

Tytuł Wspomożycielki Wiernych lub Wspomożenie Wiernych zawiera w sobie wszystkie wezwania, w których Kościół wyraża Najświętszej Maryi Pannie potrzeby i troski swoich dzieci. Maryja wielokrotnie okazywała się wspomożeniem dla całego Kościoła i pojedynczych wiernych. Obchodząc to święto, Kościół wyznaje wiarę w przemożną pomoc Maryi. Wyrazem wielkiej ufności do Maryi, nakazującej uciekać do Niej się we wszystkich potrzebach życia, są liczne sanktuaria, kościoły pod Jej wezwaniem, tłumy pielgrzymów nawiedzających te miejsca, pozostawiane tam wota i modlitwy. Jakże wspaniałym uzasadnieniem kultu i liturgicznego wspomnienia Maryi Wspomożenia Wiernych są słowa modlitwy św. Bernarda: Pomnij, o Najświętsza Panno Maryjo, że nigdy nie słyszano, abyś opuściła tego, kto się do Ciebie ucieka, Twej pomocy wzywa, Ciebie o przyczynę prosi …

Nadchodzące wspomnienie jest zachętą do zadania sobie pytań: Czy umiemy korzystać z tego wspomożenia Maryi? Wydaje się, że za mało sięgamy po tę pomoc w czasach, gdy tak często przychodzi nam żyć w sąsiedztwie zła, a przecież jesteśmy wzywani do zwyciężania go dobrocią. Czy dziękujemy Bogu za Nią i prosimy, aby Jej przemożne wstawiennictwo przyczyniło się do naszego życia w zjednoczeniu z Bogiem?

Okno nadziei

13 maja przypada 95 rocznica objawień fatimskich. W Fatimie Matka Najświętsza zaprosiła nas do współpracy w dziele zbawienia ludzi. Orędzie fatimskie wzywa do ewangelicznego „nawrócenia w kręgu Maryi”, w który możemy wejść przez poświęcenie się Jej i oddanie Jej władzy nad swoim życiem.

Matka Boża prosi przede wszystkim o to, by Jej zaufać. Ukazuje światu rzeczywistość grzechu, przyczyny wszelkiego zła, potrzebę nawrócenia grzeszników oraz możliwość i powinność uczestniczenia dzieci Bożych w zbawczym dziele Boga. Możemy to czynić poprzez modlitwę: „Codziennie odmawiajcie Różaniec”, a także przez zadośćuczynienie i pokutę za obrazę Boga. Bł. Jan Paweł II uczył, że odmawiając Różaniec – „Ewangelię na kolanach” – i rozważając jego tajemnice, otrzymujemy obfite łaski i wchodzimy w żywą wspólnotę i prawdziwe zjednoczenie z Jezusem przez Serce Jego Matki.

Maryja chce, by „zawierzyć” Jej świat, Ona z kolei „zawierzy” go Bogu, który jest jedynym Dawcą zbawienia. Przez pośrednictwo Maryi możemy wyprosić sobie łaskę nawrócenia. Bo – pamiętajmy – nawrócenie jest łaską. To nie nasza zasługa. To dzieło Boga w nas. Wszystko, co możemy zrobić, jest drobnostką w porównaniu z tym, co otrzymujemy. Ale to niewiele musimy zrobić sami.

Fatima to ponadczasowe, odwieczne wołanie Boga. Siostra Łucja ostatnia z trójki małych pastuszków, którym w 1917 r. ukazała się Matka Boska, napisała, że orędzie fatimskie, było „obecne w ogromnym Jestestwie Boga od zawsze, by wysłać je na ziemię w dzień i godzinę przez Niego wyznaczone.”

W przeddzień 95 rocznicy objawień fatimskich dziękujmy Bogu, że znaleźliśmy się wśród kilku uprzywilejowanych pokoleń, które żyją w czasach rozświetlonych posłanym na ziemię fatimskim orędziem. Jak napisała siostra Łucja: – Siła miłości Bożego spojrzenia na nas uobecniła na naszej ziemi obecność Maryi. Bóg dał nam „krystaliczne źródło, źródło życia, łaski i światła”. Benedykt XVI wydarzenie w Fatimie nazwał „oknem nadziei”, które Bóg otwiera, gdy człowiek zamyka przed Nim drzwi.

Wychowywać, ale jak?

Żyjemy w czasach, gdy polska rodzina, szkoła i Kościół mogą znów mówić jednym głosem. Skorzystajmy z tej szansy! – napisali biskupi polscy, ogłaszając rok temu inicjatywę obchodzenia Tygodnia Wychowania, który w tym roku przypada w dniach 16 – 22 września pod hasłem: Wychowywać, ale jak?

Ogłaszając swą inicjatywę, biskupi zaapelowali o zgodną współpracę środowisk wychowawczych. Dobrze wiemy, że dokonujące się w ostatnim czasie zmiany cywilizacyjne i kulturowe sprawiły, że zachwiały się tradycyjne wzorce wychowawcze. Rodzina, która powinna przygotowywać dziecko na spotkanie ze światem i dawać mu psychiczne i emocjonalne wsparcie oraz poczucie bezpieczeństwa, nie zawsze spełnia swe zadanie. Coraz częściej zapracowani rodzice nie mają czasu dla swoich dzieci, troszcząc się przede wszystkim o zaspokojenie ich potrzeb materialnych. Wpływa to ujemnie na pogłębianie relacji między rodzicami a dziećmi i między nimi a Bogiem. W konsekwencji rodzice są często bezradni wobec różnych problemów wychowawczych. A przecież wychowanie w rodzinie rzutuje na przyszłe zachowania i wybory drogi życiowej młodego człowieka.

Ta coraz bardziej zauważalna słabość rodziny woła o współpracę środowisk wychowawczych. Wychowanie, którego celem jest integralny rozwój człowieka, to zadanie wymagające współdziałania rodziców, nauczycieli i duszpasterzy oraz odpowiednich władz państwowych i lokalnych. Dlatego w trakcie organizowanych w Tygodniu Wychowania spotkań omawiany będzie problem sensu działalności wychowawczej i jej celu, z położeniem nacisku na odpowiedzialność rodziców za wychowanie ich dzieci.

Inicjatywa ta nawiązująca do obchodzonych lokalnie kwartalnych dni modlitw za dzieci, młodzież i wychowawców spotkała się ze wsparciem Benedykta XVI. Ojciec Święty życzył, aby Tydzień Wychowania, obchodzony zawsze we wrześniu, w którym wypada święto św. Stanisława Kostki, patrona dzieci i młodzieży, budził u wszystkich poczucie odpowiedzialności za dobro i kształtowanie umysłów i serc młodych ludzi.

Wszystko co posiadamy, jest Jego darem

Wielu z nas wróciło już z letniego wypoczynku, rodzinnych wyjazdów, podziwiania piękna górskich szlaków czy nadmorskich plaż. Warto więc sobie zadać pytanie, czy ten czas regeneracji sił potrzebnych do dalszej pracy zawodowej wzbogaciliśmy pamięcią o Bogu, Ewangelii i Eucharystii.

Czy podziwiając to wszystko, co On stworzył i co Jemu zawdzięczamy, staraliśmy się o nawiązanie bliższej przyjaźni z naszym Stwórcą. Czy pamiętaliśmy słowa Benedykta XVI, który w czasie Mszy św. na Błoniach krakowskich mówił: „Ważne jest, w co wierzymy, ale jeszcze ważniejsze, komu wierzymy. […] Wierzyć – to znaczy nawiązać głęboko osobistą więź z naszym Stwórcą i Odkupicielem w mocy Ducha Świętego”… Ojciec Święty przypomniał, że wiary nie można zredukować do jakiejś filozofii Boga, początku i końca świata, ani też do systemu moralnego; wiara jest przede wszystkim relacją z Osobą, w zaufaniu do której buduje się własne życie.

Ci z nas, którzy swe wolne od pracy dni spędzili na rekolekcjach czy sierpniowych pielgrzymkach, aby spotkać się choć na chwilę z Matką Bożą w Jej cudownym wizerunku w klasztorze na Jasnej Górze, odpowiedzą twierdząco na te pytania. Ich serca są zapewne przepełnione wdzięcznością Bogu za dar pielgrzymowania. Wdzięcznością, która jest postawą pozwalająca zauważać w naszym życiu ciągłe działanie Boga w sprawach wielkich i małych, duchowych i materialnych. Postawy tej uczymy się nie tylko w czasie pielgrzymek, ale i w naszej codzienności, gdy przyznajemy z pokorą, że wszystko co posiadamy, jest Jego darem. Postawa ta pomaga nam mieć pewność, że Pan jest z nami, że nigdy nas nie opuści i nie porzuci, że z nami płacze i nam współczuje, że ku naszemu dobru przeprowadzi nas przez te trudne doświadczenia i próby.

Dobrze jednak wiemy, że taka postawa nie jest czymś naturalnym w naszym życiu. Prośmy więc Pana, aby pomógł nam dostrzegać Jego działanie i cenić je, a wtedy, gdy tylko przypomnimy sobie o Bogu, będziemy odczuwali potrzebę ustawicznego dziękowania Mu.

Pójść śladem św. Wojciecha

Kościół katolicki obchodzi dzisiaj uroczystość św. Wojciecha – głównego patrona Polski. Nazywany jest on również „patronem duchowej jedności Europy”. Ważne jest, aby dzisiaj nauczyć się czytać życie tego świętego. Kroczyć po drogach, na których on uczy myśleć, modlić się i pracować.

Żywa i otwarta historia Kościoła tworzona jest życiorysami każdego pokolenia. Każdemu narodowi w wędrówce przez dzieje towarzyszą duchowo święci ze swym potężnym wstawiennictwem. Ich życie pokazuje, że miłość ojczyzny wyrasta z miłości do Boga, który w swojej hojności przeznaczył nam tę niepowtarzalną ziemię, byśmy ją „czynili poddaną” wedle niezawodnej Bożej instrukcji.

W polskiej tradycji jest wiele wzorców życia poświęconych dobru wspólnemu narodu. Te przykłady odwagi, pokory i przede wszystkim wierności Ewangelii uczą nas patriotyzmu, który przejawia się w poczuciu silnej więzi z własnym narodem, z jego historią i tradycją, z jego wartościami i aspiracjami.

Rozwój wydarzeń dostarcza aż za wielu dowodów, że bez Chrystusa nie można zbudować trwałej jedności. Nie można tego robić odcinając się od korzeni, z których wyrosły narody i kultury Europy. Nie można liczyć na zbudowanie «wspólnego domu» dla całej Europy, jeśli – jak mówił bł. Jan Paweł II – braknie cegieł ludzkich sumień wypalonych w ogniu Ewangelii. Przebywając wiele razy u grobu św. Wojciecha polski papież podkreślał, że świadectwo Świętego, który obumarł dla wszystkiego, co nie Boże, jest wciąż obecne w Kościele i wciąż wydaje owoce. Jest nadzieją dla naszej Ojczyzny i całego kontynentu.

Wspomnienie pierwszego polskiego męczennika powinno skłaniać nas do poznawania przesłania św. Wojciecha, który świadomy swego słowiańskiego dziedzictwa wędrował po Europie, i czerpał z jej najlepszych źródeł. Jako pielgrzym i dyplomata zdobył uznanie w ówczesnym chrześcijańskim świecie, które potwierdził męczeńską śmiercią.

Dziękujmy Bogu za tego patrona naszej Ojczyzny i prośmy, by ten, który zaszczepił w naszej kulturze chrześcijańską wizję człowieka wspierał nas na drodze prowadzącej do odbudowania duchowej jedności naszej Ojczyzny i Europy.

Przebija najgęstsze chmury

Kwiecień jest miesiącem szczególnie poświęconym miłosierdziu Bożemu. W kwietniu 1993 r. Jan Paweł II dokonał beatyfikacji i w siedemnaście lat później kanonizacji św. Faustyny Kowalskiej. W miesiącu tym na ogół przypada obchodzone w II Niedzielę Wielkanocną święto Miłosierdzia Bożego. W wigilię tego święta 2 kwietnia 2005 r. odszedł do Domu Ojca Jan Paweł II, który całym swoim życiem dawał świadectwo potęgi zawierzenia Bożemu miłosierdziu.

Jezus powiedział do siostry Faustyny: „Nie znajdzie ludzkość uspokojenia, dopokąd się nie zwróci z ufnością do miłosierdzia mojego”. Bóg zechciał poprzez charyzmat siostry Faustyny na nowo powierzyć światu światło Bożego miłosierdzia, które rozjaśnia ludzkie drogi. Wezwanie „Jezu, ufam Tobie”, które podpowiedziała nam Opatrzność za pośrednictwem prostej polskiej zakonnicy, przyniosło otuchę wielu sercom. Ten prosty akt zawierzenia Jezusowi przebija najgęstsze chmury i sprawia, że promień światła przenika do życia każdego człowieka – mówił w czasie Mszy św. kanonizacyjnej siostry Faustyny Ojciec Święty.

Dziś, gdy z niepokojem obserwujemy upadek wielu podstawowych wartości, upadek szacunku dla prawa Bożego i dla życia ludzkiego, bezkarne kłamstwo w życiu publicznym, brak odpowiedzialności za słowo, poszerzającą się gamę różnych uzależnień, to krzepiące orędzie jest nam szczególnie potrzebne. Jest wręcz nieodzowne dla tych z nas, którzy są udręczeni jakimś szczególnie bolesnym doświadczeniem albo przygnieceni ciężarem popełnionych grzechów. Broni wielu z nas przed utratą wszelkiej nadziei i nie pozwala ulec pokusie rozpaczy.

Wspominając w kwietniu wydarzenia związane z szerzeniem się orędzia Bożego Miłosierdzia, którego istotą jest postawa chrześcijańskiej ufności względem Pana Boga i czynnej miłości wobec bliźnich, dziękujmy Panu za Jego Miłość. Nie ustawajmy w dziękczynieniu za orędzie przekazane przez Apostołkę Miłosierdzia i dar pontyfikatu Jana Pawła II, który wydobył miłosierdzie Boże z pewnego zapomnienia.

Prośmy Maryję, abyśmy na ten dar odpowiedzieli naszym życiem, które będzie wzrastaniem w wierze, nadziei i miłości. Prośmy Matkę Bożą, abyśmy ten wielki znak czasu właściwie odczytali.

Niech Zmartwychwstały i Miłosierny Jezus ukoi wszelki ból, przyniesie pojednanie i pomoże przezwyciężyć zwątpienie, wesołego Alleluja!

Nigdy nie wypadniemy z rąk Boga

26 marca wspominamy w liturgii Dobrego Łotra, który ukrzyżowany obok Jezusa wypowiedział słowa, które dały mu zbawienie. Pobożność chrześcijańska odnalazła w tym jedynym świętym, którego kanonizował sam Jezus, przykład skruchy, wiary i bezgranicznej ufności w miłosierdzie Boże.

Z opisu Męki Pańskiej dowiadujemy się, że razem z Jezusem ukrzyżowano dwóch złoczyńców. Jeden z nich Dobry Łotr pozwolił, aby ruszyło go sumienie. Pozwolił, aby ukazało mu wielkość zła, jakie popełnił. Nie uciekał przed prawdą. Odważnie wyznał ją publicznie. Zgodził się ponieść konsekwencje swych grzesznych czynów i pokornie prosił Jezusa, aby pamiętał o nim, gdy znajdzie się w swoim królestwie. Otrzymał wtedy obietnicę, że jeszcze w tym samym dniu znajdzie się z Nim w raju. Poprzez tę odpowiedź Jezus dał i nam nadzieję, że dobroć Boga może nas dotknąć nawet w ostatniej chwili życia. Ukazał, że szczera modlitwa, nawet po niewłaściwym życiu, napotyka na otwarte ramiona Dobrego Ojca, oczekującego na powrót syna.

Tak jak Dobry Łotr jest oczywistym dowodem, że miłosierdzie Boże otwiera wszystkim dostęp do zbawienia, tak Zły Łotr jest ostrzeżeniem dla zatwardziałych grzeszników. Można być bardzo blisko Chrystusa, tak jak on, można nawet razem z Nim cierpieć i umierać, a jednak odrzucić łaskę nawrócenia.

W tym świętym czasie Wielkiego Postu dziękujmy za przypomnienie postaci Dobrego Łotra, którego historia ukazuje nam, jak wielkie znaczenie ma uznanie i wyznanie grzechów. Gdy się wyspowiadał Niebo się otworzyło, a on sam zaufał na tyle, że ośmielił się pragnąć Królestwa. Prośmy tego zapomnianego nieco świętego o pomoc w powrocie do Pana. Pana, z którego rąk – jak powtarza Benedykt XVI – nigdy nie wypadniemy, ponieważ kieruje nimi miłość nieskończona i wierna.

Szansa nie tylko na refleksję

W świecie, który wymaga od chrześcijan odnowionego świadectwa miłości Pana i wierności Mu, wszyscy winni czuć potrzebę prześcigania się w miłości, w usługiwaniu i w dobrych uczynkach – napisał w Orędziu na tegoroczny Wielki Post papież Benedykt XVI.

Ojciec Święty przypomniał nam, że czas Wielkiego Postu jest szczególnie odpowiedni, abyśmy z pomocą Słowa Bożego i sakramentów odnowili naszą drogę wiary, zarówno osobistą, jak i wspólnotową. Jest to droga pod znakiem modlitwy i dzielenia się, milczenia i postu – podkreślił Benedykt XVI.

Wydaje się, że szansą nie tylko na refleksję nad tym, co stanowi centrum życia chrześcijańskiego – miłością, ale także i na dzielenie się, jest trwająca obecnie akcja Jałmużna Wielkopostna 2012, która już po raz siódmy ma charakter ekumeniczny.

Tegoroczna kampania prowadzona jest pod hasłem „Pomagam starszym” przez organizacje charytatywne różnych Kościołów chrześcijańskich: Caritas, Diakonie Kościoła Ewangelicko-Augsburskiego, Diakonię Kościoła Ewangelicko-Reformowanego i Eleos Polskiego Autokefalicznego Kościoła Prawosławnego. Zwracając uwagę na potrzeby seniorów, organizatorzy akcji namawiają do rezygnacji z drobnych przyjemności i przekazywania uzyskanych w ten sposób funduszy do rozprowadzonych na terenie całego kraju ponad miliona papierowych skarbonek. Zebrane dzięki temu środki przeznaczone zostaną na pomoc dla osób starszych.

Inicjatorzy Jałmużny Wielkopostnej 2012 nagłaśniając problemy, z którymi borykają się osoby starsze, chcą ukazać wartość więzi pokoleniowej i kształtować, zwłaszcza wśród młodego pokolenia, wrażliwość na drugiego człowieka. Wrażliwość tak potrzebną w czasach, gdy często dominuje postawa przeciwna: obojętność, brak zainteresowania, które rodzą się z egoizmu, maskowanego przez pozorne poszanowanie „sfery prywatnej”.

Módlmy się więc o postawę miłosiernego Samarytanina wobec bliźnich i prośmy Matkę Bożą, aby dopomagała nam dostrzegać potrzeby bliźnich i odpowiadać na nie.

Kolejny w naszym życiu

Kilka dni temu rozpoczęliśmy kolejny już w naszym życiu Wielki Post. U progu tego czasu dobrze jest sobie zadać pytanie, czy chcę, by Wielki Post coś zmienił w moim życiu? Czy dzielące od Wielkanocy tygodnie będą czasem szczególnym, poświęconym na modlitwę, refleksję, zbliżenie się do Pana Boga?

Aby wejść na poważnie na drogę wiodącą do Wielkiej Nocy, trzeba pozwolić się prowadzić Słowu Bożemu – przypomina Benedykt XVI. Im bardziej zagłębiamy się w Ewangelię, tym wyraźniej odkrywamy pełnię, która mieści się w każdym epizodzie. Dlatego Kościół, w tekstach ewangelicznych kolejnych niedziel Wielkiego Postu, prowadzi nas do szczególnie intensywnego spotkania z Panem, zapraszając nas do uczynienia nowych i decydujących kroków w naśladowaniu Chrystusa. Wejście w ten okres liturgiczny oznacza więc za każdym razem opowiedzenie się za Jezusem i podjęcie duchowej walki z grzechem, który jest głęboką przyczyną wszelkiego zła.

Dobrze jednak wiemy, że coraz częściej można spotkać ludzi, którzy nie przyjmują samego słowa „grzech”, jako że zakłada ono religijną wizję świata i człowieka. Ci, którzy usuwają Boga z widnokręgu świata, nie umieją mówić o grzechu, lekceważą go. „Zanik poczucia grzechu jest największym grzechem naszych czasów” – powtarzał za swoimi poprzednikami Jan Paweł II.

Chyba każdemu z nas nieobca jest pokusa uznania grzechu jedynie za brzydki czyn lub nieładne zagranie. Chętnie odrzucamy świadomość własnego grzechu, by ocalić dobre samopoczucie i samoocenę. Dobrze by więc było, by ten czas przygotowujący nas do świętowania Zmartwychwstania Pańskiego – najradośniejszego święta roku liturgicznego – był czasem refleksji nad naszymi relacjami z Panem Bogiem i ludźmi.

Prośmy Matkę Bożą o pomoc i prowadzenie na dopiero co rozpoczętej drodze duchowej, aby była ona bogata w owoce nawrócenia.

Reanimować duszę Europy

14 lutego obchodzić będziemy wspomnienie św. Cyryla i Metodego, którzy poświęcili swoje życie ewangelizacji narodów słowiańskich. W uznaniu ich zasług w kształtowaniu tożsamości naszego kontynentu bł. Jan Paweł II ogłosił ich w 1980 r. współpatronami Europy.

Ponad trzydzieści lat temu Ojciec Święty uznał, że tych żyjących w IX wieku dwóch braci można postawić za wzór do naśladowania dla współczesnej Europy. Mówił, że wspomnienie świętych Cyryla i Metodego jest okazją do przypomnienia chrześcijanom i wszystkim ludziom dobrej woli, tego co można określić jako „wyzwanie europejskie”. To znaczy przypomnieć o potrzebie budowania Europy głęboko świadomej swej przeszłości, swych chrześcijańskich korzeni, gorliwie zabiegającej o realizację praw człowieka, solidarnej z narodami innych kontynentów w dążeniu do pokoju i rozwoju na skalę światową.

Jest zatem konieczne – mówił bł. Jan Paweł II – aby wszyscy chrześcijanie, żyjący w różnych krajach Europy, podjęli na nowo wysiłek dawania świadectwa. To oni winni ożywiać nadzieję na pełnię zbawienia, głosząc «dobrą nowinę» o tym, że Bóg przyszedł do nas i w swoim Synu Jezusie Chrystusie ofiarował nam odkupienie i pełnię życia Bożego.

W przeżywającej kryzys Europie pojawia się ostatnio coraz więcej sygnałów mówiących, że to nauczanie polskiego Papieża nie zostało zapomniane przez polityków. Nadzieję budzi fakt, że kilka tygodni temu były przewodniczący Komisji Europejskiej Jacques Delors wezwał do „reanimacji duszy Europy” i zaproponował, aby „wskrzesiła swoje religijne korzenie”. Natomiast zmarły niedawno prezydent Vaclav Havel, którego niektórzy określali mianem agnostyka, na rok przed śmiercią przestrzegał, że „globalną, ateistyczną cywilizację czeka zagłada”, jeśli ludzkość nie otrzeźwieje i nie stanie się bardziej pokorna.

Prośmy więc, by nadchodzące wspomnienie świętych sołuńskich braci skłoniło nas do głębszego zastanowienia się nad tym, co my Polscy chrześcijanie możemy uczynić, by w naszym kraju nie rozpowszechniało się na nowo pogaństwo.

Niezastąpiona misja

2 lutego, w święto Ofiarowania Pańskiego, Kościół katolicki po raz 16 obchodził będzie Dzień Życia Konsekrowanego. Celem obchodów jest dziękczynienie Bogu za dar osób konsekrowanych, krzewienie znajomości i szacunku dla życia zakonnego wśród wiernych oraz zachęcenie osób, które swe życie poświęciły Bogu, by dostrzegły, jak wspaniałych dzieł dokonał w nich Bóg i jak niezastąpiona jest ich misja w świecie i Kościele.

Tym, co łączy różne formy życia poświęconego Panu Bogu, jest konsekracja, czyli złożenie ślubów czystości oraz – w zależności od specyfiki danej formy – również ślubów posłuszeństwa i ubóstwa. Dlatego osobami konsekrowanymi są nie tylko siostry i bracia zakonni, ale też członkowie instytutów świeckich tzw. świeccy konsekrowani oraz należący do stanu dziewic, wdów i wdowców konsekrowanych a także pustelnicy. Najważniejszą ich misją nie są zewnętrzne dzieła, ale uobecnianie w świecie samego Chrystusa przez osobiste świadectwo.

Można więc powiedzieć, że bogactwo życia konsekrowanego polega przede wszystkim na tym, że osoby konsekrowane są wyraźnym znakiem całkowitego oddania się Chrystusowi. Ponadto w świecie, w którym tak bardzo liczy się indywidualizm, osoby te świadczą, że wspólnota jest możliwa i że Kościół może iść razem drogą wyznaczoną przez Jezusa Chrystusa.

W Polsce jest 61 męskich i 151 żeńskich instytutów życia konsekrowanego pracujących na terenie całego kraju. Wspólnoty te opiekują się sanktuariami oraz prowadzą m.in. domy rekolekcyjne, formacyjne i domy pielgrzyma. Ponadto prowadzą szkoły, świetlice, oratoria i ośrodki wychowawcze, domy samotnej matki i dziecka, domy dziecka, placówki dla osób upośledzonych umysłowo, a także placówki dla osób uzależnionych. Pod ich opieką pozostają też hospicja, przychodnie i szpitale. Zakonnicy i zakonnice pomagają ubogim w schroniskach i przytuliskach oraz wydają posiłki w kuchniach dla ubogich.

Niech więc przypadający za kilka dni Dzień Życia Konsekrowanego zachęci nas do modlitwy i pamięci o wszystkich osobach konsekrowanych oraz do podziękowania Bogu za różnorodność charyzmatów i posług, jakie spełniają zakonnicy, zakonnice i świeccy konsekrowani.

Tydzień Modlitw o Jedność Chrześcijan

Co roku, między 18 a 25 stycznia, czyli między dawnym świętem katedry św. Piotra a świętem nawrócenia św. Pawła, chrześcijanie różnych wyznań spotykają się na całym świecie na ekumenicznych nabożeństwach, modlitwach, konferencjach, koncertach i innych spotkaniach.

Mający już ponad stuletnią tradycję Tydzień Modlitw o Jedność Chrześcijan stał się niejako cyklicznym świętem ekumenizmu. Tym razem, po raz pierwszy w historii, materiały na obchody Tygodnia Ekumenicznego przygotowali Polscy chrześcijanie, wchodzący w skład powstałej rok temu ekumenicznej grupy redakcyjnej. Tworzą ją przedstawiciele Polskiej Rady Ekumenicznej oraz Konferencji Episkopatu Polski Kościoła Rzymskokatolickiego.

W tym roku rozważany będzie biblijny tekst zaczerpnięty z 1. Listu apostoła Pawła do Koryntian 15,51-58. „Wszyscy będziemy przemienieni przez zwycięstwo naszego Pana Jezusa Chrystusa”. Będziemy medytowali Chrystusa, Zwycięzcę cierpliwego, cierpiącego, jednoczącego i usługującego, a także Zwycięzcę, który innych wywyższa.

Tegoroczne materiały, skoncentrowane na motywach „przemiany” i „zwycięstwa”, nawiązują także do polskiej historii. Podkreślają, że pragnienie wolności i dążenie do pokonania wszelkiego rodzaju zniewolenia stały się jednym z najbardziej rozpoznawalnych jej rysów i doprowadziły do istotnych przemian w życiu narodu. Tym doświadczeniem, na poziomie duchowym i w relacji do innych chrześcijan, Polacy pragną się dzielić.

W tych dniach, kiedy Kościół proponuje nam tydzień szczególnej modlitwy o jedność chrześcijan, powinniśmy w sposób szczególny modlić się za Ojca Świętego, z którym jako następcą Piotra, związana jest ta jedność. Jedność, o której bł. Jan Paweł II pisał, że nie jest drugorzędnym przymiotem wspólnoty uczniów Chrystusa, lecz należy do jej najgłębszej istoty.

Nie zapominajmy jednak przy tym, że jest ona darem Bożym i dlatego jest ściśle związana z modlitwą i nieustannym nawróceniem naszych serc, z osobistą walką o większe zjednoczenie z Panem.

Znaleźć chwilę na zastanowienie się

U progu Nowego Roku chrześcijanin, każdy człowiek powinien, znaleźć chwilę na zastanowienie się, aby uzyskać dystans, aby dokonać przeglądu, aby osiągnąć wewnętrzną wolność i cierpliwą gotowość do pójścia dalej – przypomina nam Benedykt XVI.

Można powiedzieć, że swego rodzaju pomocą przy dokonywaniu właściwej oceny drogi, którą szliśmy do tej pory, jest fakt ogłoszenia przez Sejmu RP roku 2012 rokiem ks. Piotra Skargi. Czterechsetna rocznica śmierci tego zakonnika będzie dobrą okazją do przypomnienia postaci wielkiego kapłana i jego nauczania. W nadchodzącym roku będziemy także szczególnie wspominać Janusza Korczaka i Józefa Ignacego Kraszewskiego.

Piotr Skarga (Powęski) urodził się w1536 roku. Był kaznodzieją Zygmunta III Wazy, rektorem Kolegium Jezuitów w Wilnie, pierwszym rektorem Uniwersytetu Wileńskiego oraz założycielem kolegiów jezuickich w Połocku, Rydze i Dorpacie. W Krakowie założył Bank Pobożny, Arcybractwo Miłosierdzia, Komorę Potrzebnych, które opiekowały się ubogimi.

Zasłynął jako autor czytanych do dziś „Żywoty świętych”. Napisał także „Kazania sejmowe” – dzieło, którego wartość odkryto dopiero na przełomie XVIII i XIX wieku, gdy polityczne proroctwa upadku państwa nabrały charakteru rzeczywistego zagrożenia. Od tej pory aż do połowy XX wieku cieszyły się ogromną poczytnością i uznaniem, a dziś są już nieco zapomniane. Świadczą o tym wymownie podziały i wzajemna niechęć panująca wśród polityków i ogółu społeczeństwa. Dowodzą tego działania zmierzające do osłabienia więzi rodzinnych i narastające zjawisko rozpadu małżeństw.

Dobrze więc, że – u progu tak ważnego dla przyszłości naszej Ojczyzny roku, została przypomniana postać uczącego odwagi w obronie praw Bożych i kochającego człowieka, kapłana. Piotr Skarga niestrudzenie wskazywał, że tylko na bazie miłości można zbudować coś dobrego. Upominał, że niezgoda rujnuje wszystko. Pamiętajmy, jeżeli nie ma ogólnej solidarności, wszelkie działania mogą być próżne, daremne. Im większa jest zgoda, im więcej jest zgodnych ze sobą ludzi, tym lepiej.