Troszczmy się o siebie wzajemnie

Każdego roku przy okazji Wielkiego Postu Kościół zachęca nas do szczerego przeanalizowania własnego życia w świetle wskazań Ewangelii. Czas liturgiczny, który rozpoczęliśmy w Środę Popielcową znakiem przyjęcia popiołu, jest czasem pokuty. Pokuty przede wszystkim związanej z kruszeniem przed Bogiem własnego naszego, jakże często wybierającego to, co Bogu przeciwne, serca.

Wielki Post powinien stać się czasem refleksji i poszukiwania odpowiedzi na pytanie o to, co jest najbardziej istotne w mojej wierze w Boga. Postawieniem i udzieleniem odpowiedzi na pytanie: czy śmierć i zmartwychwstanie Chrystusa nie stały się dla mnie tylko historycznym lub religijnym faktem, bez konsekwencji dla codziennego życia.

Można więc powiedzieć, że czas Wielkiego Postu to sprawdzian naszej wiary i naszego zaufania do Boga. Okres ten służyć winien nie tylko wspominaniu opisanych przez ewangelistów wydarzeń z życia Jezusa Chrystusa. Jest on swego rodzaju zaproszeniem do podjęcia osobistego wysiłku, zmiany myślenia, pokonywania własnych wad, odejścia od siebie i zwrócenia większej uwagi na potrzeby otaczających nas ludzi. Przypomniał nam o tym w ubiegłorocznym orędziu na Wielki Post Benedykt XVI, cytując z Listu do Hebrajczyków – „Troszczmy się o siebie wzajemnie, by się zachęcać do miłości i do dobrych uczynków”. Pewnym bowiem sprawdzianem tego, czy należycie przeżywamy ten czas, jest nasz stosunek do bliźniego. Bo jakiż ma sens zachowywanie tradycyjnego postu, jeśli nadal szukamy winy u innych, wybielamy siebie i licytujemy się, kto jest większym winowajcą. Przecież już Starcy Pustyni mówili: „Lepiej jest jeść mięso i pić wino, niż pożerać braci pogardliwym słowem”.

Ten czas pokuty to okazja powrotu do tego, co zagubiło się gdzieś w codziennym zabieganiu, krzątaninie, gąszczu terminów i spraw do załatwienia. Wracać powinniśmy przede wszystkim do Boga, bo Wielki Post to przede wszystkim czas łaski i wielkiego miłosierdzia Bożego dla nas wszystkich.

Ks. Bernard Kasprzycki


 

Zacząć od nowa

Pierwsze dni nowego roku to czas, w którym jesteśmy szczególnie zapraszani do tego, aby wiele zacząć od nowa. Mamy prawo mieć nadzieję, że Bóg da nam nowe możliwości, ukaże nowe drogi i ożywi nowe pragnienia. Bóg pragnie, byśmy spotkali się z Nim w nowy sposób, by nasza wiara pogłębiła się i stała się dojrzalsza.

Jest to szczególnie ważne dzisiaj, gdy nie brakuje niełatwych doświadczeń dla wiary. Coraz częściej człowiek wierzący musi być zdolny do jej uzasadnienia, by przeciwstawić się praktycznemu ateizmowi, który nie zaprzecza prawdom wiary, ale uważa je po prostu za nieistotne, oderwane od życia, bezużyteczne.

Dzisiaj wiele osób utożsamia wiarę chrześcijańską jedynie z jakimś systemem przekonań i wartości, a nie z prawdą Boga. Ojca, który objawił się w dziejach i pragnie rozmawiać z człowiekiem sam na sam, w relacji miłości.

Dla nas, katolików, trwający obecnie w Kościele Rok Wiary stanowi nie tylko zachętę, ale przede wszystkim wielką szansę na odnowienie naszej relacji z Bogiem. U progu 2013 roku powinniśmy sobie zadać pytanie, co uczynić, by tej szansy nie zmarnować. Nie ulega wątpliwości, że lektura Pisma Świętego i Katechizmu Kościoła w tym nam pomoże.

Odnowa wiary potrzebuje zgłębienia tego, w co wierzy Kościół. Trudno bowiem mówić o wierze lub niewierze, jeśli nie wie się, w co wierzymy lub nie wierzymy. Wiemy jednak dobrze, że sama znajomość treści, w które należy wierzyć nie wystarczy, potrzebne jest serce otwarte na łaskę.

Można za Ojcem Świętym powiedzieć, że wiara jest zgodą, z którą nasz umysł i serce wypowiadają swoje „tak” Bogu. Jest aktem, poprzez który swobodnie powierzamy się Bogu, który jest Ojcem i nas kocha. Ten akt przemienia życie, czyni je pełnym sensu, radości, ufności i niezawodnej nadziei. To „tak” owocuje częstym uczestnictwem w Eucharystii i przystępowaniem do sakramentów. Ten, kto wierzy jest zjednoczony z Bogiem, jest otwarty na Jego łaskę, na moc miłości. A z Bogiem wszystko jest możliwe.

Ks. Bernard Kasprzycki


 

Znaki zwycięstwa

Wielkość jakiegoś doniosłego wydarzenia historycznego można oceniać według siły i czasu trwania jego skutków w świadomości narodowej. Obchodząc 150. rocznicę wybuchu Powstania Styczniowego, należy podkreślić bardzo głęboki przełom, jaki uczyniło w naszym życiu narodowym. Powstanie to uczy nas, że naród polski potrafi przetrwać każdą klęskę i uczynić z niej zaczyn późniejszego zwycięstwa.

Oceniając znaczenie tego powstania w naszych dziejach, trzeba pamiętać o istotnej roli, jaką w jego genezie odegrały katolicyzm i Kościół rzymsko-katolicki poprzez przygotowanie moralne do walki zbrojnej i manifestacje o religijno-narodowym charakterze tuż przed jego wybuchem. Mimo upadku powstania kult tych, którzy walczyli o niepodległość i wolność, trwał w Polsce bez żadnej przerwy przez cały okres niewoli.

Wśród nich byli trzej przyszli polscy święci: o. Rafał Kalinowski, Brat Albert – Adam Chmielowski i Zygmunt Szczęsny Feliński, arcybiskup Warszawy. Kanonizując dwóch pierwszych, bł. Jan Paweł II powiedział w 1983 roku, że są oni dani narodowi polskiemu jako znaki zwycięstwa. Każdy z nich na swojej własnej drodze urzeczywistniał słowa Odkupiciela i Mistrza: „Nie ma większej miłości od tej, gdy ktoś życie swoje oddaje”. To dawanie życia za przyjaciół swoich, za rodaków – powiedział Ojciec Święty – wyraziło się również w 1863 roku poprzez ich udział w powstaniu. Józef Kalinowski miał wówczas 28 lat, Adam Chmielowski liczył 17 lat. Każdym z nich kierowała bohaterska miłość Ojczyzny. Za udział w powstaniu Kalinowski zapłacił Sybirem, Chmielowski kalectwem. Powstanie Styczniowe było dla nich etapem na drodze do świętości, która jest heroizmem całego życia. Natomiast Benedykt XVI kanonizując w Rzymie w 2009 r. Zygmunta Szczęsnego Felińskiego, nazwał go wielkim świadkiem wiary i duszpasterskiej miłości w czasach bardzo trudnych dla narodu i Kościoła w Polsce. Ten arcybiskup Warszawy po upadku postania stanął w obronie uciśnionych i został za to zesłany na dwadzieścia lat na wygnanie i nigdy nie mógł powrócić do swojej diecezji.

Przypadająca 22 stycznia 150. rocznica wybuchu powstania jest dobrą okazją do przypomnienia słów polskiego Papieża, który w stuletnią rocznicę jego wybuchu powiedział: „Naród bowiem jako szczególna wspólnota ludzi jest również wezwany do zwycięstwa: do zwycięstwa mocą wiary, nadziei i miłości; do zwycięstwa mocą prawdy, wolności i sprawiedliwości”.

Ks. Bernard Kasprzycki


 

Jesteśmy Kościołem Kalwarii

Przybywajcie do Ziemi Świętej, aby odkrywać na nowo korzenie swej wiary. Nie opuszczajcie nas! Potrzebujemy was, abyśmy mogli nadal prowadzić swoją misję wśród żydów i muzułmanów, na tej ziemi, gdzie Jezus się urodził, żył, zmarł i zmartwychwstał.

Ten dramatyczny apel do chrześcijan z wszystkich krajów wystosował w styczniu br. łaciński patriarcha Jerozolimy abp Fouad Twal w miejscowej konkatedrze podczas Mszy św. dla pielgrzymów z Włoch. „Jesteśmy przygnieceni odradzającym się fanatyzmem islamskim i żydowskim, sytuacją wielkich napięć i kryzysów politycznych… Jesteśmy Kościołem Kalwarii, który potrzebuje waszej modlitwy i solidarności” – powiedział zwierzchnik katolików łacińskich w Ziemi Świętej.

Według izraelskiej organizacji praw człowieka B’Tselem głównym celem rządu Izraela jest stworzenie w Jerozolimie takiej sytuacji demograficzno-geograficznej, która pokrzyżuje w przyszłości wszelkie próby podważenia izraelskiego zwierzchnictwa nad miastem. Aby osiągnąć ten cel, rząd podejmuje działania na rzecz zwiększenia liczby Żydów i zmniejszenia liczby Palestyńczyków mieszkających w mieście. Istnieje ponad 30 ustaw, które bezpośrednio lub pośrednio dyskryminują palestyńskich obywateli Izraela wyłącznie ze względu na ich przynależność etniczną i zmieniają ich – w ich własnej ojczyźnie – w obywateli drugiej lub trzeciej kategorii.

Izraelskie dane rządowe podają, że chrześcijańscy obywatele Izraela stanowią około 2,1% populacji czyli 158 tys. osób. 80% z nich to palestyńscy Arabowie, w tym 44 tysiące katolików, pozostali to niearabscy imigranci, głównie małżonkowie Żydów, którzy przybyli ze Związku Radzieckiego na początku lat 90. 71 proc. arabskich chrześcijan żyje w północnej części kraju. Ich największymi skupiskami są: Nazaret ok. 22 tys., Hajfa ok. 14 tys. i Jerozolima ok. 11 tys.

Kampania SOS dla Ziemi Świętej, prowadzona przez organizację Pomoc Kościołowi w Potrzebie i mająca błogosławieństwo Benedykta XVI, daje tysiącom chrześcijan możliwość uczciwego zdobycia chleba. Pracują oni w swych skromnych warsztatach, robią różańce, szopki bożonarodzeniowe. Pieniądze, które otrzymują za nie, są często ich jedynym źródłem utrzymania. Setki wolontariuszy rozprowadzających te pamiątki na całym świecie nie tylko pomagają im zdobyć środki do życia, ale i dają im poczucie, że nie są sami i siłę do bycia jeszcze gorliwszymi wyznawcami Jezusa.

ks. Bernard Kasprzycki


 

Uczyniłem to z całkowitą swobodą, dla dobra Kościoła

Biciem dzwonów we wszystkich świątyniach diecezje Rzymu i Albano 28 lutego pożegnały ustępującego z papieskiego urzędu Benedykta XVI. Intensywna modlitwa w intencji Benedykta XVI to odpowiedź chrześcijan całego świata na jego rezygnację. Specjalne Msze św., adoracje i czuwania odbyły się na wszystkich kontynentach. Jednocześnie wierni modlą się w intencji wyboru nowego papieża.

Niemiecki papież jest kolejnym następcą św. Piotra, który odszedł z urzędu przed śmiercią. Jednak tym, który, podobnie jak Benedykt XVI, dobrowolnie zrzekł się tiary, był jedynie św. Piotr z Morrone – Celestyn V, kanonizowany przez Klemensa V w 1313 roku. Ten włoski zakonnik i pustelnik został wybrany w 1294 r. na papieża w wieku 72 lat. Jednak w kilka miesięcy po wyborze ogłosił dekret o swej abdykacji.

W 719 lat później Benedykt XVI kończąc niemal 8 lat swej posługi na Stolicy Piotrowej podziękował Bogu i ludziom za otrzymane dary i ludzką życzliwość. Zapewnił, iż będzie towarzyszył Kościołowi swoją modlitwą i refleksją. Poprosił o modlitwę za siebie oraz kardynałów, którzy wybiorą jego następcę. Siebie i Kościół powierzył Maryi, Matce Boga i Kościoła.

Przemawiając podczas swej ostatniej audiencji ogólnej, która zgromadziła ponad 150 tys. wiernych Benedykt XVI powiedział, że wszystko i wszystkich gromadzi w modlitwie, aby powierzyć ich Panu i modli się, abyśmy w pełni poznali Jego wolę, w całej mądrości i duchowym zrozumieniu i abyśmy postępowali w sposób Jego godny, Jego miłości, wydając owoce wszelkich dobrych czynów. Zapewnił też zebranych i miliony widzów przy telewizorach: Jest we mnie w tej chwili wielkie zaufanie, bo wiem, każdy z nas wie, że Słowo Prawdy Ewangelii jest siłą Kościoła, jest jego życiem. Ewangelia oczyszcza i odnawia, przynosi owoce, gdziekolwiek wspólnota wierzących je słyszy i przyjmuje łaskę Bożą w prawdzie i w miłości. To jest moja ufność, to jest moja radość.

Benedykt XVI poprzez swoją rezygnację z urzędu i ustąpienie miejsca komuś młodszemu oraz fizycznie silnemu dał świadectwo prawdzie, że jesteśmy świadkami Chrystusa bardziej poprzez wiarę i miłość niż poprzez sprawowany przez nas urząd. Nawet wtedy, gdy chodzi o najwyższy urząd w Kościele.

Ks. Bernard Kasprzycki


 

Na półmetku Wielkiego Postu

Czas płynie szybko i półmetek Wielkiego Postu jest dobrą okazją do zadania sobie pytania, czy dobrze wykorzystuję szansę odkrycia na nowo Bożego Oblicza, jaką stwarza kolejny w moim życiu okres przygotowywania do Tajemnic Wielkiego Tygodnia.

W nadchodzącą czwartą niedzielę Wielkiego Postu, nazywaną niedzielą Laetare, kapłani przyodzieją różowe szaty, porzucając wielkopostny fiolet, aby odprawić Msze św., w czasie których antyfona na wejście wzywa: „Raduj się, wesel się Jerozolimo”. Czymś niezwykłym w czasie Wielkiego Postu może się wydawać to wezwanie do radości, ale płynie ono z pragnienia, by czas pokuty oczyścił nasze serca, odrodził nas, byśmy mogli stanąć przed Bogiem i radość tę czerpać od Pana. W ten dzień zwany Niedzielą radości Kościół, Nowe Jeruzalem, cieszy się z łask płynących z Chrztu i Eucharystii, którymi obdarza swe dzieci.

Czytana tego dnia Ewangelia o miłosiernym Ojcu, który nie potępia tych, którzy grzeszą, i tych, którzy się pogubili jest wskazówką, aby tą przypowieść potraktować jako opowieść o nas samych. Odczytać ją jako zachętę do tego, byśmy nie bali się stanąć przed obliczem Ojca, który kocha nas takimi, jakimi jesteśmy naprawdę – słabych i grzesznych, wciąż upadających. Potrzeba tylko naszej prawdziwej skruchy.

Niedziela Laetare, kładąc akcent na paschalną radość i nadzieję, że Boże wybawienie jest już niedaleko, wzywa nas do konkretnych działań. Pamiętajmy więc, że najbardziej owocne i skuteczne, nie tylko w Wielkim Poście, ale zawsze, to: pokuta, która wyraża się poprzez modlitwę, uczynki miłosierdzia, umartwienia, wstrzemięźliwość, post oraz jałmużna.

Tradycja niedzieli Laetare sięga do początków chrześcijaństwa. Zanim bowiem ustalono 40-dniowy post, czas pokuty rozpoczynał się od poniedziałku po IV niedzieli dzisiejszego Wielkiego Postu, która była ostatnim dniem radości. W tradycji rzymskiej jest to także „niedziela róż”, ponieważ w tym dniu obdarowywano się pierwszymi zakwitającymi różami, a Ojciec św. poświęcał złotą różę, którą ofiarowywał osobie zasłużonej dla Kościoła. Stąd w liturgii różowy kolor szat. Można go używać jedynie dwa razy w roku liturgicznym – w niedzielę Laetare, oraz w III Niedzielę Adwentu, zwaną niedzielą Gaudete.

Ks. Bernard Kasprzycki


 

Uniżony a jednak wybrany

Zaczynamy tę drogę biskup – lud. To jest Kościół Rzymu, który przewodzi w miłości wszystkim Kościołom. Jest to droga braterstwa, miłości i wzajemnego zaufania między nami. Módlmy się jeden za drugiego. Módlmy się za cały świat, aby było w nim wielkie braterstwo. Życzę wam, aby ta droga Kościoła, którą dzisiaj rozpoczynamy, była owocna dla ewangelizacji, dla tego pięknego miasta.

Tymi słowami 76 letni argentyński kardynał Jorge Mario Bergoglio SJ., który przyjął imię Franciszka, zwrócił się do zgromadzonych na placu św. Piotra i przy telewizorach wiernych na całym świecie, tuż po wyborze go na Papieża. Opatrzność Boża i Duch Święty sprawiły, że kardynałowie, wbrew medialnym spekulacjom, szybko odczytali natchnienie Ducha Świętego i już w piątym głosowaniu wybrali nowego Ojca Świętego. Jego herbem jest Słońce z wpisanymi weń literami IHS (Iesus Christus Soter – Jezus Chrystus Zbawiciel) i biskupie zawołanie: Miserando atque eligendo, co oznacza: uniżony a jednak wybrany.

Ponad 1 mld 180 mln katolików w świecie i wszyscy ludzi dobrej woli z nadzieją i radością przyjęli wybór na Ojca Świętego tego, który przyjął imię Franciszka. Można z nadzieją powiedzieć, że obranie imienia Franciszek w czasach, gdy doświadczamy ogromnego ataku na prawo Boże i prawo naturalne, prześladowań i dyskryminacji chrześcijan, dyktatury relatywizmu i agresywnego sekularyzmu, to wytyczenie drogi całemu pontyfikatowi. Imię to nosiło dwunastu świętych i dwunastu błogosławionych, a przede wszystkim jezuita św. Franciszek Ksawery – patron misji, i powszechnie znany św. Franciszek z Asyżu. Ten święty to autor stylu życia, który cechuje prostota, miłość do Kościoła, reforma i realizowany z miłością radykalizm ewangeliczny.

Módlmy się za następcę Św. Piotra, by odważnie poprowadził Kościół katolicki drogą nowej ewangelizacji, wytyczoną dwoma ostatnimi pontyfikatami i swym świadectwem ukazał światu piękno i nadzieję, jakie płyną z zaufania Chrystusowi. Módlmy się za tego, który przed pożegnaniem z wiernymi powiedział: „Zanim biskup pobłogosławi, módlcie się, żeby Pan błogosławił biskupa. Módlcie się za swojego biskupa. W chwili ciszy pomódlcie się za mnie.” Można powiedzieć, że było to pierwsze orędzie nowego biskupa Rzymu: Modlitwa. Prośba o modlitwę. Chwila zanurzenia w modlitwie.

Ks. Bernard Kasprzycki


 

Złota nić łaski

Osiem lat temu w wigilię, przypadającego w 1. niedzielę po Wielkanocy, Święta ku czci Bożego Miłosierdzia odchodził do Domu Ojca błogosławiony Jan Paweł II. Gdy 2 kwietnia 2005 roku o godzinie 21.37 ukochany Ojciec Święty wydał ostatnie tchnienie dookoła panowała już Noc Miłosierdzia Bożego.

Każda rocznica śmierci Jana Pawła II jest szczególną okazją do okazywania wdzięczności Bogu za dar wieloletniej posługi Ojca Świętego, którą każdy z nas został w jakiś sposób obdarowany i ubogacony. Wdzięczna pamięć o Błogosławionym, który uczył, jak żyć i żył, jak nauczał, powinna nas skłaniać do sięgania do skarbca jego myśli, rozważań i modlitw, by odnajdywać w nich prawdę o Bogu i o człowieku oraz światło i pomoc na drogach naszego życia.

Orędzie Miłosierdzia Bożego zawsze było Janowi Pawłowi II bliskie i drogie, wpisując się w cały jego pontyfikat jako złota nić łaski. Przez świadectwo życia pokazywał, jak bardzo dzisiejszy świat potrzebuje Bożego Miłosierdzia! To on ustanowił podczas kanonizacji św. Faustyny Kowalskiej w 2000 roku Święto ku czci Bożego Miłosierdzia.

W trzynaście lat później nowo wybrany papież Franciszek głosząc jedną ze swych pierwszych homilii wyznał, że dla niego najmocniejszym orędziem Pana jest miłosierdzie. Oblicze Boga – powiedział Ojciec Święty – jest obliczem miłosiernego Ojca, który zawsze jest cierpliwy wobec nas. On nas rozumie, czeka na nas, nigdy nie przestaje nam wybaczać, jeśli potrafimy powrócić do Niego z sercem skruszonym.

U progu nowego pontyfikatu wielką więc nadzieję budzi fakt, że Franciszek – podobnie jak bł. Jan Paweł II – przez całe swoje posługiwanie dawał osobiste świadectwo miłosierdzia wobec ludzi, zwłaszcza tych ubogich, chorych i umierających. Była to odpowiedź tych duszpasterzy na wołanie współczesnego świata, w którym w zastraszający sposób szerzy się egoizm, obojętność i znieczulica serc. Niech więc Święto ku czci Bożego Miłosierdzia, które obchodzić będziemy w nadchodzącą niedzielę, będzie szczególną okazją do modlitwy w intencji kanonizacji bł. Jana Pawła II oraz w intencji papieża Franciszka, by swoim życiem i posługą nadal świadczył, że w tym świecie obecna jest miłość potężniejsza od zła.

Ks. Bernard Kasprzycki


 

Prośmy o dar świętych powołań

Pod hasłem „Powołania znakiem nadziei opartej na wierze” w Kościele katolickim w nadchodząca niedzielę obchodzony będzie 50. Światowy Dzień Modlitw o Powołania. Co roku przypada on w czwartą Niedzielę Wielkanocną i w Polsce rozpoczyna tydzień modlitw w intencji powołań.

Od pięćdziesięciu już lat, każdego roku w Niedzielę Dobrego Pasterza, rozsiane po całym świecie wspólnoty kościelne łączą się duchowo, aby prosić Boga o dar świętych powołań. Tradycyjnie orędzie na ten dzień przygotowuje Ojciec Święty i w tym roku 21 kwietnia odczytane będzie orędzie napisane w październiku ub. roku przez Benedykta XVI.

Związany z nadzieją temat tegorocznego orędzia dobrze wpisuje się w kontekst Roku Wiary i w pięćdziesiątą rocznicę rozpoczęcia Soboru Watykańskiego II, w czasie którego Sługa Boży, Paweł VI, ustanowił Dzień wspólnej inwokacji do Boga Ojca, aby nadal posyłał robotników do swego Kościoła.

Gdy uczeń Jezusa przyjmuje Boże powołanie do poświęcenia się posłudze kapłańskiej czy życiu konsekrowanemu, pojawia się – napisał Benedykt XVI – jeden z najbardziej dojrzałych owoców wspólnoty chrześcijańskiej, który pomaga patrzeć ze szczególną ufnością i nadzieją na przyszłość Kościoła i na jego zaangażowanie w dzieło ewangelizacji.

Nadzieja – będąc oczekiwaniem czegoś pozytywnego w odniesieniu do przyszłości- jest jednak nierzadko dotknięta brakiem sukcesów i narzekaniem. Narzekaniem, o którym papież Franciszek powiedział, że szkodzi naszemu sercu i zachęcił, by w chwilach trudności szukać schronienia u Pana, który jest cierpliwy i wie, jak nas wyprowadzić z tych sytuacji.

Pamiętajmy więc – przypomniał w swym orędziu Benedykt XVI – że, tak jak to miało miejsce w czasie Jego ziemskiego życia, podobnie i dziś Jezus Zmartwychwstały przechodzi drogami naszego życia i widzi nas, zanurzonych w nasze działania, z naszymi pragnieniami i potrzebami. To właśnie w tej codzienności nadal kieruje do nas swoje słowo. Wzywa nas do realizacji naszego życia z Nim, bo tylko On jest zdolny do zaspokojenia naszego głodu nadziei. Bóg nigdy nas nie opuszcza i jest wierny danemu słowu.

Ta pewność, że Bóg nigdy nie opuszcza swego ludu i że go wspiera, wzbudzając, będące znakiem nadziei dla świata, powołania do kapłaństwa i życia konsekrowanego, odnawiana jest przez głęboką i nieustanną modlitwę. Prośmy więc Pana o dar świętych powołań tych, którzy będą nas pobudzać do coraz większej wierności Ewangelii.

Ks. Bernard Kasprzycki


 

Fascynowała swoją osobowością

Są ludzie, którzy tak bardzo wyrastają ponad przeciętność, że w ich istnienie trudno jest uwierzyć. Taką postacią była św. Katarzyny ze Sieny, której wspomnienie Kościół obchodzi 29 kwietnia. Prosta dominikanka, półanalfabetka a zarazem autorka tak znakomitych dzieł mistycznych, że Paweł VI ogłosił ją w 1970 r. Doktorem Kościoła.

Urodzona w 1347 r. w Sienie Katarzyna Benincasa od wczesnej młodości marzyła o całkowitym oddaniu się Panu Bogu. Pomimo wielu trudności ze strony rodziny, w wieku 16 lat wstąpiła do Sióstr od Pokuty św. Dominika i prowadziła tam surowe życie. Całe godziny spędzała na modlitwie, ale drugie tyle poświęcała dziełom miłosierdzia. W krótkim czasie stała się znana ze swoich przeżyć mistycznych i została obdarzona stygmatami. Nie umiejąc dobrze czytać ani pisać, swoje przeżycia duchowe oraz listy dyktowała bł. Rajmundowi z Kapui. W ten sposób powstało słynne dzieło mistyczne „Dialog”.

Już za życia cieszyła się opinią świętości i przyciągała do siebie tłumy grzeszników. Wskazując na krzyż mówiła: to most łączący człowieka z Bogiem. Pod jej wpływem nawet najbardziej zatwardziali jednali się z Panem. Znane jest wydarzenie, że surowy inkwizytor po jej przesłuchaniu sprzedał wszystko, co miał i rozdał ubogim. Fascynowała swoją osobowością również wielkich tego świata, w tym papieży. Wypełniała misje pokojowe, próbowała jednoczyć skłóconą Europę przeciw Turkom, a gdy wybuchła wielka schizma aktywnie popierała prawowitego papieża. Wszystkiego tego dokonała w czasie swego krótkiego, bo trwającego 33 lata, życia. Zmarła z wyczerpania 29 kwietnia 1380 r., a w1461 roku została kanonizowana przez Piusa II.

W uznaniu roli, jaką w kształtowaniu duchowości i historii naszego kontynentu odegrała św. Katarzyna ze Sieny – Doktor Kościoła – Papież Jan Paweł II ogłosił ją w 1999 roku, obok św. Brygidy Szwedzkiej i św. Teresy Benedykty od Krzyża, współpatronką Europy.

Ks. Bernard Kasprzycki


 

Stale jest przy nas Ktoś, kto nas kocha

Skończył się czas wakacji i urlopów, powoli wracamy do swej codzienności. Słyszymy zachęty, byśmy, wypoczęci i pełni nowych wakacyjnych wrażeń, z energią podejmowali swe obowiązki. Nie wszyscy odnajdujemy w sobie gotowość do takiego spojrzenia na nadchodzące dni.

Dla wielu z nas trud codzienności jest szczególnego rodzaju doświadczeniem, a nawet bolesną koniecznością. Postawieni w obliczu nieustannie powtarzających się trudności, kryzysów, żyjąc wśród nie zawsze przyjaznych, a czasem wręcz wrogich, nam ludzi, postrzegamy swą codzienność jako coś bardzo trudnego, coś przed czym chcielibyśmy uciec. W tej sytuacji wszelkie zachęty, by spojrzeć z nadzieją na przyszłość, rodzą jeśli nie bunt, to rozdrażnienie w niejednym sercu.

A przecież wiara mówi, że czas, miejsce i okoliczności czyjegoś życia są dla niego najbardziej odpowiednie. Nawet jeśli są trudne lub bardzo trudne. Wytłumaczenie czy usprawiedliwienie takiego działania Bożej mądrości jest w wielu wypadkach wręcz niemożliwe bez ewangelicznej perspektywy. Dzieje się tak dlatego, że pozbawione wiary spojrzenie na trud codzienności nieraz rodzi w wyobraźni człowieka obraz prześladującego go tragicznego fatum.

Jak ważne jest pamiętać, że trudne doświadczenia niszcząc poczucie bezpieczeństwa, równowagi i stabilizacji, odgrywają szczególną rolę w kształtowaniu naszych serc, ich pokory. Są dla człowieka próbą i łaską, bo każda burza w życiu człowieka ma swój sens, jest przejściem Boga, które może przynieść łaskę zawierzenia Mu. I nie chodzi o to, by nie odczuwać lęku czy niepokoju, ale aby im nie ulegać i pamiętać, że stale jest przy nas Ktoś, kto nas kocha i wszystko od Niego zależy. Prośmy więc Maryję, by udzielała nam swego zawierzenia, prośmy, byśmy dostrzegali przy sobie stałą obecność Jej Syna.

Ks. Bernard Kasprzycki


 

By życie nabrało nowego smaku

18 września przypada wspomnienie najbardziej znanego z polskich świętych w świecie św. Stanisława Kostki – patrona młodzieży polskiej, patrona Polski, którego niezwykłą postacią i życiem zafascynowany był także bł. Jan Paweł II.

To o nim Ojciec Święty powtarzał, że„ «Żyjąc krótko, przeżył czasów wiele» i wspomniał, że św. Stanisław Kostka towarzyszył mu nie tylko w czasach młodości, ale i potem, stale. Jego krótka droga życiowa z Rostkowa na Mazowszu przez Wiedeń do Rzymu była jak gdyby wielkim biegiem na przełaj do tego celu życia każdego chrześcijanina, jakim jest świętość – powiedział bł. Jan Paweł II. Przypomniał, że święty, mimo iż pochodził z bogatego rodu miał trudną młodość, tak jak obecnie wielu młodych. Ludzi, którym wydaje się, że nie potrafią sprostać wyzwaniom, które niesie świat. Nierzadko tracą sens życia i szukając dróg wyjścia gubią się czasem, popadając w różne uzależnienia.

O tym, że we współczesnym świecie, który przeżywa kryzys, okres młodości bywa trudny i decydujący o reszcie życia człowieka, mówił w czasie Światowych Dni Młodzieży w Rio de Janeiro papież Franciszek. Zachęcał zwłaszcza młodych ludzi, by szukali wspomożenia w wierze. Zapewniał, że jeśli to będą czynić, życie ich nabierze nowego smaku, życie będzie miało busolę, wskazującą kierunek i każdy ich dzień będzie oświecony, a horyzont będzie pełen światła. Zwracając się do ponad miliona młodych ludzi uczestniczących w nabożeństwie Słowa Bożego na plaży Copacabana powiedział: „dodaj Chrystusa do swojego życia”, a znajdziesz przyjaciela, któremu zawsze możesz ufać; „dodaj Chrystusa” a zobaczysz, że rosną skrzydła nadziei, pozwalającej przemierzać drogę przyszłości; „dodaj Chrystusa”, a twoje życie będzie pełne Jego miłości, będzie życiem owocnym. Bo wszyscy pragniemy życia owocnego, życia, które wybrzmiewa w życiu innych!

Ks. Bernard Kasprzycki


 

Aktualność Fatimy

Zbliżamy się do Dnia Maryi, który będziemy przeżywać w Roku Wiary. 13 października Papież Franciszek dokona poświęcenia świata Niepokalanemu Sercu Maryi. Na ten dzień – zgodnie z papieskim życzeniem – do Watykanu zostanie sprowadzona figura Matki Bożej z Fatimy, gdyż jest to „jeden z najważniejszych dla chrześcijan na całym świecie wizerunków maryjnych”.

Fatimski akcent tego wydarzenia wiąże się również z samą datą, gdyż jest to dzień ostatniego objawienia się Maryi w Fatimie w 1917 roku. Jego istotnym wątkiem jest wezwanie Maryi skierowane do Papieża, by w kolegialnej jedności z biskupami z całego świata poświęcił świat i Rosję Jej Niepokalanemu Sercu. Od wypełnienia tej prośby uzależnione zostało nawrócenie Rosji, powstrzymanie fali ateizmu rozlewającego się po świecie, jak również nadejście czasu pokoju dla świata oraz triumfu Niepokalanego Serca.

Wypełnienie prośby Maryi stało się faktem dopiero 25 marca 1984 roku. Po dwóch latach przygotowań, w jedności ze wszystkimi biskupami świata, wobec wielotysięcznej rzeszy wiernych Jan Paweł II przed Bazyliką św. Piotra i sprowadzoną z Fatimy figurą Matki Bożej wypowiedział słowa aktu poświęcenia, w pełni czyniąc zadość prośbie Fatimskiej Pani. Siostra Łucja jednoznacznie potwierdziła, że Jan Paweł II poświęcił świat i Rosję zgodnie z prośbą Maryi w Fatimie.

Ta kolejna zapowiedź poświęcenia świata Niepokalanemu Sercu Maryi wskazuje na aktualność Fatimy. Wypełniają się tu słowa Jana Pawła II: „Wezwanie Maryi nie jest jednorazowe. Jej apel musi być podejmowany z pokolenia na pokolenie, zgodnie z nowymi znakami czasu. Trzeba do niego nieustannie powracać”. Powraca do niego papież Franciszek, który dwukrotnie zwrócił się z prośbą do kardynała D. José Policarpo da Cruz, Patriarchy Lizbony i Przewodniczącego Konferencji Episkopatu Portugalii, aby poświęcił jego posługę Piotrową Matce Bożej z Fatimy. Przykład Ojca Świętego staje się znakiem nadziei, przypomina, iż nie należy bać się zła, ale pokładać nadzieję w Bogu i pozwolić się prowadzić Matce Bożej.

Ks. Bernard Kasprzycki


 

Witaj w domu, Matko!

13 maja przypada 96 rocznica objawień fatimskich. Wielu z nas przygotowuje się do obchodów ich setnej rocznicy przez trwającą dziewięć lat Nowennę, która zakończy się 13 maja 2017. Wierzymy, że zgodnie z przesłaniem Fatimy wszyscy jesteśmy zaproszeni do współpracy z niebem w wypełnianiu się wielkich obietnic przekazanych przez Matkę Bożą.

Wydaje się oczywiste, że celem przygotowywanych obchodów stulecia objawień nie jest jedynie przypomnienie historycznych wydarzeń. Odprawiana Wielka Nowenna to przede wszystkim szansa na pogłębienie i odkrycie całego bogactwa tego orędzia – orędzia światła i nadziei dla ludzkości. To także upamiętnienie wszystkich łask, jakimi Pan obdarzył ludzkość i Kościół poprzez orędzie, które przekazał nam przez Panią przybyłą z Nieba.

Przeżywamy obecnie piąty rok Wielkiej Nowenny Fatimskiej, którego hasłem przewodnim jest temat: Eucharystyczny klucz. Cud nad cudami, który zmienia wszystko. Przez cały rok 2013 jesteśmy zapraszani do rozważania Fatimskiego Przesłania, szczególnie tych jego treści, które wzywają nas, by pełniej umiłować Najświętszy Sakrament i uwierzyć w realną obecność Jezusa Chrystusa ukrytego pod postaciami chleba i wina. Maryja pragnie nauczyć nas medytacji, zaprasza do spowiedzi św., prosi o przyjęcie Komunii św., abyśmy jeszcze bardziej przylgnęli do Jej Syna, a naszego Pana i Zbawiciela Jezusa Chrystusa.

Obyśmy zapragnęli powtarzać za arcybiskupem Buenos Aires Jorge Mario Bergoglio słowa, którymi w 1998 r. powitał pielgrzymującą figurę Matki Boskiej z Fatimy: „Ukochana Matko: witaj w domu! Naucz nas, że Jezus jest wciąż żywy, abyśmy umieli poczuć Jego obecność wśród nas. Naucz nas języka czułości. Witaj w domu, Matko! Spojrzyj na moją rodzinę – wiesz, czego potrzebuje. Spojrzyj na naszą dzielnicę – dobrze wiesz, dokąd musisz się udać. Zajrzyj do mojego serca – znasz je lepiej niż ja sam. Witaj w domu! Naucz mnie, że Jezus jest wciąż żywy, abym nigdy nie pomyślał, że jest inaczej. Matko, dodaj mi siły. Napełnij mnie czułością, abym umiał pomagać innym ludziom. Wlej pokój w moje serce. Witaj w domu!”.

Ks. Bernard Kasprzycki


 

Chleb, który zstąpił z nieba

W nadchodzący czwartek przeżywać będziemy Uroczystość Najświętszego Ciała i Krwi Pańskiej, połączoną z piękną procesją. To dzień, w którym Chrystus w Najświętszym Sakramencie opuszcza świątynie i idzie z nami ulicami miast i drogami wiosek tam, gdzie zazwyczaj tętni codzienne życie.

Uroczystość Najświętszego Ciała i Krwi Chrystusa – Boże Ciało – jest nierozłącznie związana z Wielkim Czwartkiem, z Mszą św., w czasie której uroczyście celebruje się ustanowienie Eucharystii, a wierni przeżywają na nowo tajemnicę Chrystusa, który ofiarowuje się nam w łamanym chlebie i winie. W uroczystość Bożego Ciała ta sama tajemnica jest ukazywana, aby lud Boży ją adorował i nad nią medytował. Opuszczamy zamkniętą przestrzeń Kościoła, aby ukazać światu Chrystusa, tego Boga, który jest ukryty w białej hostii.

Niosąc Eucharystię przez ulice i place, pragniemy przybliżyć Chleb, który zstąpił z nieba, do naszego codziennego życia; chcemy, aby Jezus szedł tam, gdzie my chodzimy, aby żył tam, gdzie my żyjemy. Nasz świat, nasze życie winny stać się Jego świątynią.

Procesja w uroczystość Bożego Ciała jest zachętą, abyśmy nie tylko szli za Jezusem raz w roku. Uświadamia nam, że w wędrówce przez życie nie jesteśmy sami, że Jezus przyszedł na nasze drogi i uczynił je swoimi drogami. Jest zachętą do ufności: Nie lękajcie się, Ja jestem z wami!

Pamiętajmy jednak, aby czasu procesji nie zmarnować, aby nasz w niej udział nie zamienił się tylko w rutynowy, pobożny spacer. Potrzebna jest refleksja nad tym, że Chrystus nie chce być tylko noszony w drogocennych monstrancjach, nie chce mieszkać samotnie w kościołach. Pragnie mieszkać w naszych sercach! Trzeba więc stawiać sobie pytania: Na ile Pan Jezus jest obecny w moim codziennym życiu, na ile za Nim podążam? Trzeba przyzwolić, aby rzeczywiście stał się obecny w naszym życiu poprzez miłość.

Ks. Bernard Kasprzycki


 

Patron ludzi i rzeczy zagubionych

Rokrocznie 13 czerwca Kościół obchodzi wspomnienie jednego z najbardziej popularnych świętych, św. Antoniego z Padwy – patrona pomocnego przy odnajdywaniu zagubionych rzeczy, a także patrona żniw, par narzeczeńskich, sierot i dzieci, więźniów. W ikonografii przedstawiany jest w habicie franciszkańskim z książką w ręku, przy rozdawaniu chleba ubogim, z Dzieciątkiem Jezus i lilią – symbolem czystości.

Antoni Padewski nie był Włochem, lecz Portugalczykiem. Przyszedł na świat w Lizbonie 15 sierpnia 1195 r. w szlacheckiej rodzinie Bulhoes i na chrzcie św. otrzymał imię Ferdynand. Od najmłodszych lat był niezwykle religijny i mając 15 lat wstąpił do kanoników św. Augustyna, a dziesięć lat później otrzymał święcenia kapłańskie. Niedługo potem spotkał św. Franciszka z Asyżu i, za wiedzą swoich przełożonych, przeniósł się do franciszkanów, przyjmując ich habit i imię Antoni. Gdy choroba uniemożliwiła mu pracę misjonarza w Maroku, osiadł w Padwie i wkrótce zasłynął jako kaznodzieja. Wokół niego gromadziły się tłumy wiernych, którzy pod wpływem głoszonych przez niego nauk nawracali się. Wyczerpany nadmierną pracą kaznodziejską zmarł 13 czerwca 1231 r. w opinii świętości, przeżywszy niespełna 36 lat. Już w rok po śmierci papież Grzegorz IX kanonizował św. Antoniego, a papież Pius XII ogłosił go w roku 1946 doktorem Kościoła.

Opatrzność szczodrze obdarzyła Św. Antoniego już za życia. Posiadał on bowiem dar wskrzeszania, uzdrawiania, dar bilokacji, czyli przebywania równocześnie w dwóch miejscach, czytania w ludzkich sumieniach. Trudno zliczyć cuda przypisywane św. Antoniemu, jakie wydarzyły się za jego życia i po śmierci: 53 zostały zatwierdzone przez Stolicę Apostolską. Wśród nich znalazło się 19 uzdrowień kalek, 5 sparaliżowanych, 2 epileptyków, a nawet 2 wskrzeszenia zmarłych.

Kult św. Antoniego rozwinął się bardzo szybko po jego śmierci nie tylko we Włoszech, ale w całym świecie chrześcijańskim. Ku czci świętego powstało wiele bractw i kilka zakonów. W roku 1890 w Tuluzie we Francji Ludwika Bouffier zainicjowała dzieło zwane: „Chleb św. Antoniego”, czyli jałmużna dla ubogich. Św. Antoniego jako swojego patrona uznają także franciszkanie, siostry antonianki i antoninki, górnicy, małżonkowie, narzeczeni, położnice, ubodzy oraz mieszkańcy Lizbony.

Ks. Bernard Kasprzycki


 

U Matki Miłosierdzia

Sanktuaria Matki Bożej są dziś promieniującymi duchowością wyspami, które przyciągają rzesze wiernych. Są miejscem – jak mówił bł. Jan Paweł II – gdzie doświadczenie pątnika wplata się w życie Maryi, a doświadczenie Narodu, Ojczyzny, regionu w nieustanną miłość Kościoła i Jego Matki. Ważną rolę w umacnianiu świadomości narodowej odgrywały sanktuaria Maryjne znajdujące się na dawnych polskich Kresach, do których i dziś podążają liczni pielgrzymi.

Wileńskie sanktuarium Matki Miłosierdzia w Ostrej Bramie miało ogromny wpływ na rozwój życia religijno-moralnego Polski i Litwy. Przed obrazem „Panny Świętej, co w Ostrej świeci bramie” modlili się m.in. wielcy polscy poeci: Mickiewicz, Słowacki, Syrokomla, w cieniu Ostrej Bramy wzrastał przyszły święty Rafał Kalinowski. W 1993 r. bł. Jan Paweł II poprowadził tu modlitwę różańcową, transmitowaną przez radio watykańskie na cały świat.

Umieszczony na bramie, zwanej Ostrą, niezwykły wizerunek maryjny, ściąga od stuleci tłumy pielgrzymów. Można go dojrzeć przez rozświetlone okno ze staromiejskiej ulicy, jeszcze dziś przechodzący tędy ludzie przystają, zdejmują nakrycia głowy, czasem klękają i modlą się. Aby jednak stanąć blisko „słynącego łaskami i cudami pod przysięgą zeznanymi” wizerunku Czarnej Madonny, należy wspiąć się po schodach do przybranej wotami niewielkiej kaplicy.

O autorstwie czy okolicznościach powstania nietypowego wizerunku Maryi bez Dzieciątka wiadomo niewiele. Najnowsze badania sugerują, że jest to kopia kopii obrazu flamandzkiego malarza Martina de Vosa (1532-1603), namalowana w latach 20. XVII w. Postać Madonny z wyjątkiem twarzy i rąk pokrywa srebrna sukienka składająca się z 13 części. Jej głowę otacza czterdzieści promieni. U dołu obrazu znajduje się srebrny półksiężyc z datowanym na 1849 r. napisem, z którego wynika, że jest to wotum. Jedno z ponad 14 tyś. ofiarowanych przez pielgrzymów Matce Miłosierdzia.

Do rozwoju kultu obrazu ostrobramskiego przyczynili się oo. Karmelici, którzy w 1624 r. obok bramy postawili drewniany kościółek. W 1726 r. zbudowano murowaną kaplicę, przebudowaną sto lat później. Sława słynącego łaskami wizerunku Matki Bożej Ostrobramskiej szerzyła się bardzo szybko. Zwłaszcza w okresie zaborów na nabożeństwach i manifestacjach patriotycznych gromadziły się tam tłumy. Po odzyskaniu niepodległości przez Polskę wykonano nową dekorację kaplicy, a w 1927 roku dokonano koronacji obrazu Matki Miłosierdzia jako wizerunku Królowej Korony Polskiej. Sanktuarium szczęśliwie przetrwało II wojnę i lata władzy sowieckiej, pełniąc nieprzerwanie swą religijną funkcję. W czasach komunizmu miejsce to było symbolem wytrwania w wierze. Obecnie nabożeństwa są tu odprawiane w j. litewskim i polskim.

Ks. Bernard Kasprzycki


 

Budsław nazywany białoruską Częstochową

Sanktuaria Matki Bożej są dziś promieniującymi duchowością wyspami, które przyciągają rzesze wiernych. Są miejscem – jak mówił bł. Jan Paweł II – gdzie doświadczenie pątnika wplata się w życie Maryi, a doświadczenie Narodu, Ojczyzny, regionu w nieustanną miłość Kościoła i Jego Matki. Ważną rolę w umacnianiu świadomości narodowej odgrywały sanktuaria Maryjne znajdujące się na dawnych polskich Kresach, do których i dziś podążają liczni pielgrzymi.

Leżący 150 km na północ od Mińska Budsław to miejsce szczególne. Nazywany białoruską Częstochową, w swej historii nieraz był miejscem braterskiego spotkania chrześcijan obrządku łacińskiego i wschodniego, gdzie wiernych obu konfesji najgłębiej łączyła, wspólna im, głęboka cześć dla Matki Bożej.

Budsław w Rzeczypospolitej Obojga Narodów znajdował się na obszarze Wielkiego Księstwa Litewskiego, w powiecie oszmiańskim. Po upadku Rzeczypospolitej znalazł się w zaborze rosyjskim, w guberni wileńskiej. W dwudziestoleciu międzywojennym (1919-1939) tereny te należały do Państwa Polskiego.

Kilka dni temu w tym narodowym sanktuarium Białorusi odbyły się uroczystości związane z obchodami czterechsetnej rocznicy przybycia słynącego łaskami obrazu Matki Bożej Budsławskiej. Według tradycji, podarował go wojewodzie mińskiemu Janowi Pacowi papież Klemens VIII, a w 1613 r. cudowny wizerunek Maryi został przekazany oo. Bernardynom, którzy umieścili go w drewnianym kościółku. Wkrótce obraz zasłynął cudami i przez kolejne wieki przyciągał liczne pielgrzymki. Pierwszy cud odnotowano w 1617 r., gdy odzyskał wzrok pięcioletni, niewidomy chłopiec, Jozafat Tyszkiewicz, późniejszy znany ojciec karmelita. W 1767 r. położony został kamień węgielny pod budowę dużego kościoła, który otrzymał tytuł Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny. Kult Matki Bożej Budsławskiej był bardzo silny w okresie zaboru rosyjskiego i później w latach międzywojennych, gdy Budsław znajdował się w granicach Polski. Po II wojnie sanktuarium przeżywało ciężkie czasy, jednak, od kiedy w 1996 r. powrócili do niego bernardyni, do Budsławia przybywają liczni pielgrzymi nie tylko z Białorusi, ale i z sąsiednich państw.

W czasach współczesnych obraz Matki Bożej Budsławskiej stał się ogólnobiałoruską świętością, co potwierdziła jego koronacja 2 lipca 1998 r. Główny odpust w sanktuarium w Święto Matki Bożej Budsławskiej trwa dwa dni – 1 i 2 lipca. Dla każdej diecezji jest odprawiana Msza św., a wieczorem zaczyna się czuwanie i jest śpiewany Akatyst o Najświętszej Marii Pannie. O północy, po procesji ze świecami wokół świątyni, odbywa się uroczysta Msza św., po której odprawiana jest w bazylice Liturgia w obrządku wschodnim, a później są śpiewane „Godzinki” i odmawiany jest „Różaniec”. Swoją Mszę św. odprawiają też neoprezbiterzy, a w południe odprawiana jest suma pontyfikalna, w której bierze udział Nuncjusz Apostolski na Białorusi i cały Episkopat.

Ks. Bernard Kasprzycki


 

U Matki Bożej Łaskawej

Sanktuaria Matki Bożej są dziś promieniującymi duchowością wyspami, które przyciągają rzesze wiernych. Są miejscem – jak mówił bł. Jan Paweł II – gdzie doświadczenie pątnika wplata się w życie Maryi, a doświadczenie Narodu, Ojczyzny, regionu w nieustanną miłość Kościoła i Jego Matki. Ważną rolę w umacnianiu świadomości narodowej odgrywały sanktuaria Maryjne znajdujące się na dawnych polskich Kresach, do których i dziś podążają liczni pielgrzymi.

Jeden z najstarszych kościołów Lwowa, Bazylika archikatedralna Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny we Lwowie, w sposób szczególny związana jest z losami naszej Ojczyzny. Tu 1 kwietnia 1656 r. przed cudownym obrazem Matki Boskiej Łaskawej król Jan II Kazimierz Waza w ślubował: „Ciebie za patronkę moją i za królową państw moich dzisiaj obieram” i koronował jej wizerunek, ogłaszając Ją oficjalnie Królową Polski. Kult Królowej Korony Polskiej odegrał wielką rolę w budzeniu poczucia świadomości i tożsamości narodowej podczas długiej i ciemnej nocy zaborów i sowieckiej władzy. Zaborcy doceniali znaczenie tego kultu i walczyli z jego propagowaniem, a zwłaszcza z jego głównym adresatem – Narodem i Kościołem Polskim.

Budowę tej trójnawowej świątyni rozpoczęto za czasów króla Kazimierza III Wielkiego w 1370 roku. Kościół został poświęcony w 1405 r., ale początkowo nie miał rangi katedry, stał się nią dopiero w 1412. Przez stulecia katedra zmieniała zarówno swój plan architektoniczny wskutek dobudowy szeregu kaplic, jak również wystrój wewnętrzny. W 1765 roku w głównym ołtarzu umieszczono obraz Matki Boskiej Łaskawej – „Ślicznej Gwiazdy miasta Lwowa”, zwanej Domagaliczowską. Namalowany został w 1598 roku temperą na deseczkach sosnowych o grubości 1 cm przez mieszczanina lwowskiego Józefa Szolc-Wolfowicza jako epitafium dla zmarłej wnuczki Katarzyny Domagaliczówny. Nazwany był też obrazem Matki Bożej „Murkowej”. Kościół uznał go oficjalnie za cudowny w 1776 r. U schyłku XIX w. wykonano witraże m.in. wg projektu Józefa Mehoffera. W 1910 r. papież Piusa X nadał katedrze tytuł Bazyliki mniejszej.

W kwietniu 1946, podczas expatriacji lwowskiej kurii metropolitalnej ze Lwowa, cudowny wizerunek Matki Bożej został przewieziony do Polski i obecnie znajduje się w Lubaczowie w Prokatedrze św. Stanisława i św. św. Piotra i Pawła. Gdy arcybiskupi lwowscy powrócili w 1991 r. do Lwowa, wnętrze katedry zostało poddane gruntownej restauracji. W czerwcu 2001 r., Jan Paweł II złożył historyczną wizytę w bazylice i dokonał koronacji umieszczonej w ołtarzu głównym kopii obrazu Matki Bożej Łaskawej.

Ks. Bernard Kasprzycki


 

U Królowej Podola i Wołynia

Sanktuaria Matki Bożej są dziś promieniującymi duchowością wyspami, które przyciągają rzesze wiernych. Są miejscem – jak mówił bł. Jan Paweł II – gdzie doświadczenie pątnika wplata się w życie Maryi, a doświadczenie Narodu, Ojczyzny, regionu w nieustanną miłość Kościoła i Jego Matki. Ważną rolę w umacnianiu świadomości narodowej odgrywały sanktuaria Maryjne znajdujące się na dawnych polskich Kresach, do których i dziś podążają liczni pielgrzymi.

Sanktuarium Matki Bożej Latyczowskiej – Królowej Podola i Wołynia odegrało szczególną rolę w historii tych ziem i przyczyniło się do podtrzymania polskości na terenach, które po II rozbiorze Polski zagarnęła Rosja. Obecnie jako znaczące centrum pielgrzymkowe środkowej Ukrainy, całym swoim istnieniem uczestniczy w ewangelizacyjnym dziele Kościoła.

Historia powstałego w latach 1606 – 1638. sanktuarium, tak jak i dzieje tych ziem, jest bardzo burzliwa. Jego początki związane są z dominikanami z Rzymu, którzy prowadzili na Podolu misję ewangelizacyjną. Dwóch z nich przybyło pod koniec XVI w. do Latyczowa, z kopią obrazu Matki Bożej Śnieżnej z bazyliki Santa Maria Maggiore, którą podarował im papież Klemens VIII. Obraz przedstawia Matkę Bożą trzymającą w lewej ręce Dzieciątko, w prawej zaś berło. Święte postacie przyozdobiono sukienkami o precyzyjnie kutych motywach roślinnych, a głowę Maryi otacza 12 gwiazd. Kult cudownego obrazu szerzył się niezwykle szybko zwłaszcza po tym jak przyszłemu hetmanowi wielkiemu Stanisławowi „Rewera” Potockiemu przyśniła się Matka Boża Latyczowska zalecając czujność, co sprawiło, że jego wojska nie dały się zaskoczyć szykującym się do ataku Tatarom i ich rozgromiły. W podziękowaniu ufundował murowaną świątynię ,w której umieszczono cudowny wizerunek.

Rozwój kultu Maryi, liczne cuda powstałe za Jej przyczyną sprawiły, że w 1778 r. odbyła się koronacja wizerunku Królowej Podola i Wołynia złotymi koronami, które przesłał papież Pius VI. Do wybuchu rewolucji w 1917 r. Latyczów był znanym ośrodkiem pielgrzymkowym – pątnicy przybywali nie tylko z najbliższej okolicy, ale i zza Dniepru.

W 1933 r. kościół w Latyczowie został zamknięty przez komunistów i zamieniony w stajnię dla koni. Po drugiej wojnie światowej były w nim magazyny.

Dopiero w 1989 r. wierni siłą odebrali zniszczoną świątynię i zaczęto ją odbudowywać. Remont został ukończony w 2006 r. na 400 – lecie Sanktuarium. Została w nim wówczas umieszczona kopia wizerunku Matki Bożej Latyczowskiej, pobłogosławiona 28 maja 2006 w Krakowie przez Benedykta XVI. Oryginał cudownego wizerunku Madonny, który od 1935 r. był umieszczony w katedrze w Łucku, dzięki siostrom ze Zgromadzenia Służek NMP, udało się wywieźć w 1945 r., do Lublina, gdzie znajduje się do dziś.

Decyzją Bł. Jana Pawła II Święto Matki Bożej Latyczowskiej dla Kamieniecko – Podolskiej diecezji zostało ustanowione na dzień 6 lipca. W ten dzień Matka Boża Latyczowska gromadzi szczególnie liczne rzesze pielgrzymów zdążających do Niej nie tylko z Ukrainy ale i innych państw.

Ks. Bernard Kasprzycki


 

Berdyczowska „Twierdza Matki Bożej”

Sanktuaria Matki Bożej są dziś promieniującymi duchowością wyspami, które przyciągają rzesze wiernych. Są miejscem – jak mówił bł. Jan Paweł II – gdzie doświadczenie pątnika wplata się w życie Maryi, a doświadczenie Narodu, Ojczyzny, regionu w nieustanną miłość Kościoła i Jego Matki. Ważną rolę w umacnianiu świadomości narodowej odgrywały sanktuaria Maryjne znajdujące się na dawnych polskich Kresach, do których i dziś podążają liczni pielgrzymi.

Berdyczów od wieków jest miejscem szeroko znanego na Kresach Rzeczypospolitej sanktuarium maryjnego. Znajdujący się w nim słynący łaskami, wizerunek Matki Bożej Śnieżnej był tak piękny, że nazywano go ozdobą Ukrainy, Wołynia i Podola. Niestety, zaginął on w 1941 r., a obecny jest wierną jego kopią, ukoronowaną w 1998 r. po raz trzeci papieskimi koronami, przekazanymi przez Jana Pawła II.

Historia berdyczowskiego sanktuarium sięga 1630 r., kiedy to wojewoda kijowski Janusz Tyszkiewicz, jako wotum dziękczynne za uwolnienie z niewoli tatarskiej, ufundował w Berdyczowie kościół pw. Niepokalanego Poczęcia NMP oraz klasztor i sprowadził tu ojców karmelitów bosych. Im też oddał w opiekę, pochodzącą z XVII w., kopię rzymskiego obrazu Matki Bożej Śnieżnej, Salus Populi Romani w Rzymie, który wkrótce zdobył sławę cudownego w całej okolicy. Do miasta zaczęli przybywać nie tylko wierni z okolicy, ale też z Podola i Wołynia. Złotym czasem Berdyczowa był XVIII wiek, wtedy przebudowano świątynię, powstała wówczas górna bazylika i dolny kościół; otoczono je obwałowaniami ziemnymi oraz bastionami. Na wałach stanęło kilkadziesiąt armat. Narodziła się wówczas określenie Berdyczowa jako „Twierdzy Matki Bożej”. Gdy wiosną 1768 r. na Ukrainę wkroczyła carska armia, opór w Berdyczowie stawiła jej garstka konfederatów barskich pod dowództwem Kazimierza Pułaskiego.

Berdyczowskie sanktuarium, które nie tylko stanowiło centrum życia religijnego, ale było także ośrodkiem charytatywnym, kulturalnym i oświatowym, wielokrotnie było skazywane na zagładę. W 1864 r. car skasował zakon karmelitów, oskarżanych o sprzyjanie powstańcom oraz krzewienie polskości. Świątynia jednak służyła nadal ludziom. Zagładę przyniosły dopiero czasy komunizmu, gdy sanktuarium zamieniono w muzeum ateizmu. Aby wejść do kościoła i pomodlić się przed cudownym obrazem, ludzie musieli kupować bilety. Później w dolnym kościele była katownia NKWD. W 1941 r., kiedy Berdyczów zajmowali Niemcy, została podpalona, a cudowny wizerunek zaginął. Ruina stała do 1991 r., kiedy karmelici wrócili do Berdyczowa. Dzięki postawie miejscowych wiernych udało się najpierw odzyskać dolny kościół, gdzie mieściła się hala sportowa. W 2008 po wielu usilnych staraniach udało się również odzyskać część zabudowań klasztornych.

27 października 2011 sanktuarium Matki Bożej Berdyczowskiej zostało ogłoszone ukraińskim sanktuarium narodowym. Natomiast 9 czerwca 2012 r. odbyła się ponowna konsekracja górnego kościoła sanktuarium, w którym znajduje się wizerunek MB Berdyczowskiej. Obecnie, po latach straszliwych zniszczeń, karmelitańskie sanktuarium odradza się materialnie i duchowo. Można się o tym przekonać szczególnie w czasie odpustu w uroczystość Matki Boskiej Szkaplerznej, kiedy do Berdyczowa przychodzą liczne grupy pielgrzymkowe z różnych zakątków Ukrainy.

Ks. Bernard Kasprzycki


 

Zobowiązanie do wierności

Obchodzony wczoraj XIII Dzień Papieski pod hasłem „Jan Paweł II – Papież Dialogu” był dobrą okazją do przypomnienia zasad prawdziwego dialogu, które całym swoim pontyfikatem ukazywał Jan Paweł II.

W wydanym z okazji Dnia Papieskiego liście pasterskim biskupi polscy przypomnieli m.in., że jesteśmy wezwani nie tylko do dialogu z innymi ludźmi, ale i do dialogu ze Stwórcą. W serce człowieka wpisana jest bowiem tęsknota za Bogiem, a wiara jest przestrzenią dialogu, którego ostatecznym celem jest zbawienie człowieka.

Rozważanie hasła tegorocznego, już XIII, Dnia Papieskiego ma nas zachęcić do podjęcia dialogu zarówno w rodzinach, jak i w społeczeństwie i w Kościele. Według bł. Jana Pawła II, podstawowym warunkiem dialogu jest poszanowanie prawdy, wsłuchiwanie się we wzajemne opinie, powstrzymanie od pospiesznych sądów. Tak rozumiany dialog zakłada otwartość i dobrą wolę oraz wzajemny szacunek. Natomiast poszukiwanie kompromisu za wszelką cenę i zgoda na odstępstwa od prawdy jest zaprzeczeniem jego idei. Dlatego nie wolno się godzić na łamanie prawdy Bożej, nawet gdyby miało to spowodować utratę popularności.

Przypomnienie lat papieskiego posługiwania bł. Jana Pawła II naznaczonego dialogiem z Bogiem na modlitwie i w czasie liturgii, a także dialogiem z człowiekiem i ze współczesnym światem jest kolejnym wezwaniem i okazją do realizacji Jego wskazań zarówno w naszym życiu rodzinnym jak i społecznym.

Podjęcie trudu wcielania w życie głoszonej przez Ojca Świętego nauki będzie więc dobrym przygotowaniem do bliskiej już kanonizacji Naszego Papieża, który był i jest darem Opatrzności Bożej dla Kościoła. Wyniesienie na ołtarze to nie tylko oczywisty powód do radości, ale także niepowtarzalna okazja, by w Jego nauczaniu szukać inspiracji do nieustannego rozwoju duchowego, a zarazem zobowiązanie do wierności Jego pasterskiemu dziedzictwu.

Ks. Bernard Kasprzycki


 

Wzajemna wymiana darów duchowych

Nadchodzi kolejny w naszym życiu listopad – miesiąc zadumy nad życiem po śmierci, w którym częściej myślimy o tych naszych bliskich i kochanych, którzy już z tego świata odeszli. Pamięć o nich staje się żywsza, a tęsknota bardziej dojmująca.

W tym czasie Kościół przypomina nam dogmat o świętych obcowaniu. Uczy, że Kościół jest wspólnotą utworzoną ze wszystkich wiernych chrześcijan. Jedni z nich pielgrzymują na ziemi, inni radują się już Bożą chwałą, jeszcze inni poddają się oczyszczeniu w czyśćcu. Wiara w obcowanie świętych, którą wyznajemy odmawiając Credo – wzywa nas więc do wdzięczności za łaski, które nam wyprosili inni – święci z nieba i chrześcijanie żyjący obok mnie, oraz do modlitwy za dusze zmarłych.

Wyrazem szczególnej więzi Kościoła pielgrzymującego z tymi, którzy przeszli już na spotkanie ze zmartwychwstałym Chrystusem, jest uroczystość Wszystkich Świętych oraz Dzień Zaduszny. Najpierw ma swój dzień Kościół niebieski, a potem Kościół cierpiący i oczekujący pełnego zbawienia. Nam żyjącym przypomina to, że mamy do kogo zwrócić się o pomoc, bo święci i błogosławieni zaniosą naszą modlitwę do Boga, i o tym, że rzesze dusz czekają na nasze modlitwy, które złączone z ofiarą Chrystusa skrócą ich mękę i pozwolą im oglądać oblicze Boga. Pamiętajmy, że Pan Bóg pozwala, by kara dusz czyśćcowych była skrócona przez modlitwy świętych i nasze. Pomagamy duszom w czyśćcu także przez dobre uczynki: np. dawanie jałmużny, niesienie ludziom pomocy duchowej pielgrzymki czy zyskiwanie odpustów. Nie zapominajmy jednak, że najdroższym darem i dobrodziejstwem wyświadczonym duszom w czyśćcu jest Msza św. Nie ma nic ważniejszego od tej Ofiary, która uobecnia przymierze Chrystusa z Kościołem, przypieczętowane Jego śmiercią na krzyżu.

Obcowanie świętych to wzajemna wymiana darów duchowych między niebem, czyśćcem a ziemią. Nasza modlitwa za zmarłych nie tylko może im pomóc, lecz także sprawia, że staje się skuteczne ich wstawiennictwo za nami. Obiecywał to św. Dominik, który umierając, powiedział do swoich braci: „Nie płaczcie, będziecie mieli ze mnie większy pożytek i będę wam skuteczniej pomagał niż za życia”. Także św. Teresa od Dzieciątka Jezus i św. Ojciec Pio złożyli podobną obietnicę.

Ks. Bernard Kasprzycki


 

Nie ma „niewinnych plotek”

O nawrócenie z występków plotkowania na miłość, pokorę, łagodność, uprzejmość i wielkoduszność względem bliźniego zaapelował niedawno papież Franciszek podczas porannej Eucharystii sprawowanej w kaplicy Domu Świętej Marty.

Ojciec Święty przypominając słowa Jezusa z Ewangelii św. Łukasza: „Czemu to widzisz drzazgę w oku swego brata, a belki we własnym oku nie dostrzegasz?” zaznaczył, iż ten, kto mówi źle o bliźnim, jest hipokrytą i brak mu odwagi, by dostrzec swe niedostatki. Dodał, że plotki mają wymiar zbrodni, gdyż za każdym razem, gdy źle mówimy o braciach, naśladujemy czyn Kaina, pierwszego zabójcy w dziejach. Podkreślił również, że plotkowanie zawsze jest występkiem i nie ma „niewinnych plotek”. Kiedy używamy języka, by źle mówić o bracie czy siostrze, to służy on – powiedział Ojciec Święty – zabijaniu Boga, „obrazu Boga w naszym bracie”.

Te bardzo mocne słowa papieża Franciszka powinniśmy wziąć do serca wszyscy, a zwłaszcza ci z nas, którym trudno żyć bez osądzania innych. Czy to znaczy, że mamy w ogóle nie dostrzegać wad i złych postępków bliźnich i nie mówić im o tym? Nie, to wydaje sie nierealne, a ponadto każdy z nas poprzez wyrażanie swej opinii, a także uwag krytycznych, powinien współpracować w budowaniu dobra wspólnego. Jednak my chrześcijanie jesteśmy przede wszystkim wezwani do modlitwy za tych, którzy błądzą. Papież Franciszek daje nam wyraźne wskazówki, jak powinniśmy się zachować, gdy spotykamy się z nagannym, naszym zdaniem, zachowaniem bliźniego. Wzywa nas: „Idź, czyń za niego pokutę! A potem, jeśli to konieczne, porozmawiaj z tą osobą, która może rozwiązać problem. Ale nie mów o tym wszystkim”!

O tym, jak wielką wagę przykłada Papież Franciszek do nawrócenia nas z występków plotkowania, mogą świadczyć słowa, które wypowiedział kilkanaście dni później podczas audiencji generalnej w Watykanie. Powiedział wówczas, że zanim chrześcijanin zacznie kogoś obmawiać, „powinien ugryźć się w język”. – Dobrze mu to zrobi, bo język mu spuchnie i nie będzie mógł więcej plotkować – podkreślił.

Powtarzając za Ojcem Świętym, prosimy więc, dla nas i dla całego Kościoła, o łaskę nawrócenia z plotkarstwa na miłość, pokorę, łagodność, uprzejmość i wielkoduszność miłości bliźniego.

Ks. Bernard Kasprzycki


 

Wiary nie można zatrzymać dla siebie

Wczoraj, w Święto Chrystusa Króla Wszechświata, zakończył się ogłoszony przez Benedykta XVI w dniu 12 października 2012 r. Rok Wiary. Czas ten był wielką szansą na odnowienie naszej relacji z Bogiem, lepsze Go poznanie i ukochanie tak, abyśmy mogli uczynić nasze życie bardziej sensownym, lepszym, piękniejszym.

Kościół obchodził Rok Wiary nie po raz pierwszy. W 1967 r. sługa Boży Paweł VI ogłosił podobny Rok Wiary, aby upamiętnić męczeństwo apostołów Piotra i Pawła w 1900. rocznicę złożenia przez nich najwyższego świadectwa. Kończące ów Rok Wyznanie wiary ludu Bożegopotwierdziło, że istotne treści, stanowiące od wieków dziedzictwo wszystkich wierzących, wymagają ciągłego potwierdzania i pogłębiania zrozumienia, aby dawać konsekwentne świadectwo w innych niż w przeszłości warunkach historycznych. Celem Roku Wiary, obchodzonego w pięćdziesiąt lat po rozpoczęciu Soboru Watykańskiego II, była zarówno pomoc w osobistym spotkaniu z Chrystusem, jak i lepsze poznanie treści wiary chrześcijańskiej, tego, w co wierzymy. Człowiek naszych czasów potrzebuje bowiem pewnego światła, które oświeci jego drogę, a które może mu dać jedynie spotkanie z Chrystusem. Dobrze jest więc zadać sobie pytanie, czy wykorzystaliśmy ofiarowaną nam przez Opatrzność szansę. Czy odkryliśmy na nowo radość wiary i odnaleźliśmy zapał do jej przekazywania, o co apelował Ojciec Święty. Czy poprzez nasze świadectwo z miłością nieśliśmy innym nadzieję, którą nam daje nasza wiara?

«Podwoje wiary» są dla nas zawsze otwarte. Wiodą one do życia w komunii z Bogiem i pozwalają wejść do Jego Kościoła. Próg ten można przekroczyć, kiedy głoszone jest Słowo Boże, a serce poddaje się kształtowaniu przez łaskę, która przemienia. Przekroczenie tych podwoi oznacza wyruszenie w drogę, która trwa całe życie – napisał Benedykt XVI w liście apostolskim Porta fidei.

Bóg nas kocha! Jednakże wiara musi być przyjęta. Domaga się naszej osobistej odpowiedzi, odwagi, by Bogu zaufać, by żyć Jego miłością, domaga się wdzięczności za Jego nieskończone miłosierdzie. Jest to dar, którego nie wolno zatrzymać dla siebie, ale trzeba się nim dzielić. Konsekwencją wiary jest dawanie świadectwa i zaangażowanie. Chrześcijanin nigdy nie może uważać, że wiara jest sprawą prywatną. Nie można być chrześcijaninem tylko od czasu do czasu. Wiara jest decyzją o tym, że jest się z Panem, żyje się z Nim – powiedział z okazji obchodzonego pod koniec Roku Wiary Światowego Dnia Misyjnego papież Franciszek.

Ks. Bernard Kasprzycki


 

Z Maryją przez grudzień

W miesiącu, który kończy rok kalendarzowy, a jednocześnie zaczyna rok liturgiczny nasza myśl szczególnie często kieruje się ku Matce Bożej. W dniu dzisiejszym obchodzimy uroczystość Jej Niepokalanego Poczęcia oraz wspomnienie św. Juana Diego, któremu objawiła się w Guadalupe.

12 grudnia 1531 r. Maryja objawiła się prostemu Indianinowi na wzgórzu Tepeyac i poprosiła by w tym miejscu stanęło sanktuarium, do którego będą mogli pielgrzymować i powierzać swej Matce wszystkie sprawy Indianie i inni wierni z Ameryki. Na dowód autentyczności swych słów pozostawiła swój wizerunek na płaszczu Juana Diego, znany dzisiaj jako obraz Madonny z Guadalupe. Dla wszystkich mieszkańców obu Ameryk wizerunek ten oznacza, że są dla siebie braćmi i siostrami dlatego, że Bóg jest ich Ojcem, a Maryja, zatroskaną o wieczne zbawienie swoich dzieci Matką. To właśnie Ona powiedziała do bezradnego Juana Diego, a przez to i do każdego przeżywającego trudności człowieka: Czyż nie jestem przy tobie Ja twoja Matka? Czy nie stoisz w moim cieniu? Czyż nie jesteś ukryty w fałdach mego płaszcza i w moich ramionach, które cię obejmują? Czy potrzebujesz czegokolwiek innego?

Czuję się pociągany przez ten obraz … Ona mnie przyzywa – mówił bł. Jan Paweł II i wizerunek ten był jedynym obrazem Matki Bożej stojącym na biurka Ojca Świętego, a on sam polecił się opiece MB z Guadalupe podczas swej pierwszej po wyborze na papieża podróży apostolskiej w 1979 r.

Pomimo że wizerunek MB z Guadalupe wygląda jak klasyczny obraz z epoki, to zarówno tradycja, jak i naukowcy potwierdzają, że nie namalowała go ludzka ręka. Na tkaninie nie znaleziono obecności żadnych farb, barwników czy śladów pędzla. Materiał sukna, na którym jest namalowany (włókna agawy) nie uległ zniszczeniu mimo że cudowny wizerunek istnieje już 482 lata. Stwierdzono też, że oko Matki Bożej, pod wpływem światła zmienia się tak, jak żywe oko człowieka. Ponadto w Jej źrenicach odbiła się scena pierwszej prezentacji obrazu z 1531 r. ,a tego nie jest w stanie namalować żaden malarz! Ciepło płótna tego obrazu ma zawsze temperaturę 36,6 stopni tak jak ciało żywej osoby.

Do meksykańskiego sanktuarium przybywa co roku parę milionów pielgrzymów i doznaje różnorakich łask. Jest to najliczniej odwiedzane miejsce na świecie, które wyprzedza Rzym, Mekkę i Jerozolimę.

Niech przypadające 12 grudnia Jej wspomnienie stanie się okazją do błagania Jezusa, by posłużył się Maryją jako szczególnym narzędziem swej łaski, by poprzez Jej ramiona przygarniał nas do siebie i nie pozwolił się zagubić.

Ks. Bernard Kasprzycki


 

Otwórzmy serca pełne miłości i pokory

Nadchodzą święta Bożego Narodzenia. To wezwanie do otwarcia serca dla Jezusa, który przychodzi do nas. On oddaje się w nasze ręce. Prosi o naszą miłość. Wpatrując się w Maryję i Józefa, uczmy się od Nich przyjmować Dziecię, które narodziło się w Betlejem, aby nas zbawić.

Bóg chce, żebyśmy byli radośni jak pasterze, jak Józef i Maryja. Panie Jezu przyjdź szybko i nie zwlekaj, aby radość z Twojego przyjścia podniosła na duchu ufających twej dobroci – modli się w wigilijny poranek Kościół.

Wszyscy są wezwani do uczestnictwa w radości Bożego Narodzenia. Jak pisał bł. Jan Paweł II, radość ta przeniknęła serca ludzkie i na wieloraki sposób wyraziła się w historii i kulturze narodów chrześcijańskich: w pieśni liturgicznej i ludowej, w malarstwie, literaturze i we wszystkich dziedzinach sztuki. To, co chóry anielskie wyśpiewały w Betlejem, znalazło szeroki i wielokształtny odzew w obyczaju, w sposobie myślenia, w kulturze wszystkich epok. Odbiło się echem w sercu każdego człowieka wierzącego.

Nie do pomyślenia jest Kościół bez radości, a radością Kościoła jest to właśnie, aby głosić imię Jezusa. Pismo Święte w wielu miejscach zachęca do radości: „Radujcie się zawsze w Panu!”, „Raduje się duch mój w Bogu, moim Zbawcy”. I uczy, że prawdziwa radość może być tylko od Boga.

Papież Franciszek przypomniał nam niedawno, że chrześcijanin to ktoś, kto jest zaproszony na ucztę, na radość, radość z tego, że jest zbawiony, radość z tego, że jest odkupiony, radość uczestnictwa w życiu z Jezusem.

Czy mamy w sobie tę radość? W tym świątecznym czasie zastanówmy się, czy napawa nas radością to, że Bóg dla nas przyszedł na ziemię? Czy borykając się z trudnościami, pamiętamy o Bożej miłości do nas? Czy, gdy zgasną świeczki na choinkach i nacieszymy się już prezentami, będzie jeszcze w nas ta radość?

Otwórzmy przed rodzącym się Zbawicielem serca pełne miłości i pokory; niech staną się domem dla Niego. Wtedy Boża radość i Boży pokój zapanują na stałe w naszym życiu.

Ks. Bernard Kasprzycki


 

600- lecie urodzin świętego Jana z Dukli

Rok 2014 będzie Rokiem świętego Jana z Dukli zdecydował Sejm, podejmując w grudniu uchwałę w tej sprawie. W rozpoczynającym się roku przypada 600-lecie urodzin świętego oraz 275. rocznica ustanowienia go patronem Polski. Szczególnie w dzień 8 lipca polecamy św. Janowi z Dukli sprawy naszej Ojczyzny.

Św. Jan z Dukli urodzony ok. 1414 r. jest jednym z wielu świętych i błogosławionych, którzy wyrośli na ziemi polskiej w ciągu XIV i XV stulecia. Byli oni wszyscy związani z królewskim Krakowem i powstałym tam, za sprawą św. królowej Jadwigi, Wydziałem Teologicznym. W wieku lat trzydziestu Św. Jan wstąpił do Zakonu Braci Mniejszych Konwentualnych – franciszkanów. W zakonie do 1440 r. pełnił funkcję gwardiana klasztoru w Krośnie, a od roku 1444 we Lwowie. Z gorliwością spełniał posługę kapłańską, szczególnie z wielką miłością traktował penitentów w konfesjonale. Zasłynął też z porywających kazań. Mając 60 lat Jan z Dukli przeszedł do surowszej gałęzi zakonu franciszkanów, zwanej w Polsce bernardynami. Pod koniec życia poważnie chorował – utracił wzrok, cierpiał na niedowład nóg. Zmarł 29 września 1484 roku i został pochowany we Lwowie. Do roku 1946 trumienka z relikwiami Jana z Dukli znajdowała się w tamtejszym kościele bernardyńskim, następnie, do roku 1974, w kościele bernardynów w Rzeszowie, obecnie jest w Dukli.

Przy grobie św. Jana modlili się nie tylko katolicy, ale także prawosławni i Ormianie, otrzymując liczne łaski. Do jego grobu pielgrzymowali także królowie: Zygmunt III Waza, Jan Kazimierz, Michał Korybut Wiśniowiecki czy Jan Sobieski. Jego wstawiennictwu przypisuje się cudowne ocalenie Lwowa w 1648 roku podczas oblężenia przez wojska Bohdana Chmielnickiego.

Papież Klemens XII ogłosił Jana z Dukli błogosławionym w roku 1733, a w sześć lat później, na prośbę króla i biskupów, ogłosił patronem Korony i Litwy.

Kanonizując błogosławionego w Dukli w 1997 r., Jan Paweł II powiedział m.in. Jezus Chrystus był dla niego jedynym Nauczycielem. Naśladując bez reszty przykład swego Mistrza i Pana, nade wszystko pragnął służyć. Oto ewangelia mądrości, miłości i pokoju. Taką ewangelię Jan urzeczywistniał w swoim całym życiu.

Modląc się przy jego grobie prosił: Święty Janie, miłujący Boga i bliźnich całym swym sercem, uproś nam miłość chrześcijańską, szczerą i głęboką… Niech Bóg będzie dla nas tą drogocenną perłą, po zdobyciu której ustają już wszelkie inne pragnienia rzeczy doczesnych. Oby te prośby stały się naszymi nie tylko w rozpoczynającym się roku, ale zawsze.

Ks. Bernard Kasprzycki


 

Drugi Wincenty a’Paulo

W styczniu warto przypomnieć, że w Kościele polskim decyzją Konferencji Episkopatu Polski – od listopada 2013 trwa Rok Błogosławionego Edmunda Bojanowskiego, którego 200. rocznicę urodzin obchodzić będziemy 14 listopada. Ten wielki świadek wiary, patriota i społecznik oraz działacz kultury, był także świeckim założycielem opiekującego się dziećmi Zgromadzenia Sióstr Służebniczek Bogarodzicy Dziewicy Niepokalanie Poczętej.

Bł. Edmund Bojanowski urodził się w 1814 r. w rodzinie szlacheckiej o patriotycznych tradycjach. Z powodu słabego zdrowia, nie mógł walczyć zbrojnie o niepodległość Ojczyzny i dlatego postanowił jej służyć codzienną pracą i nauką.

Z zamiłowania etnograf, dostrzegał palącą potrzebę szerzenia wśród ludu polskiego oświaty i wychowania moralnego. Z myślą o tym zakładał przy wiejskich szkołach czytelnie polskojęzyczne. W 1845 r. utworzył pierwszą ochronkę dla biednych dzieci, a w 1849 r. otworzył w Gostyniu Dom Miłosierdzia. Sprowadzone tam przez niego siostry miłosierdzia oprócz opieki nad chorymi prowadziły także przedszkole dla sierot i szkoliły zawodowo dziewczęta m.in. na wychowawczynie w powstających ochronkach. Powszechny szacunek i miano „drugiego Wincentego a’Paulo” zyskał Edmund Bojanowski w czasie epidemii cholery w 1849 r., gdy z narażeniem życia pielęgnował chorych.

W maju 1850 r. błogosławiony powołał do życia Bractwo Wychowawczyń Ochronek, które stanowiło zalążek Zgromadzenia Sióstr Służebniczek Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny.

W 1869 r. w duszy 55-letniego Edmunda odezwało się silne pragnienie kapłaństwa i wstąpił do seminarium w Gnieźnie, ale zły stan zdrowia zmusił go do przerwania studiów. Ostatni rok życia spędził na plebanii przy sanktuarium Matki Bożej w Górce Duchownej. Tam również zmarł w opinii świętości 7 sierpnia 1871 r. W 1948 r. Zgromadzenie Sióstr Służebniczek rozpoczęło proces beatyfikacyjny swojego założyciela, który uwieńczyła beatyfikacja Edmunda Bojanowskiego, dokonana przez Jana Pawła II 13 czerwca 1999 r. w Warszawie. Ojciec Święty powiedział wówczas o błogosławionym, że w swej bogatej działalności daleko wyprzedzał to, co na temat apostolstwa świeckich powiedział Sobór Watykański II i dał wyjątkowy przykład ofiarnej i mądrej pracy dla człowieka, Ojczyzny i Kościoła.

Ks. Bernard Kasprzycki


 

Módlmy się o starość pełną mądrości i pokory

Intencje papieskie, zwykłe i misyjne, na każdy miesiąc są inne. Modlitwa w tych intencjach jest pewnym elementem łączności z papieżem. W lutym Ojciec Święty szczególnie nas zachęca do modlitwy o to, aby mądrość i doświadczenie osób w podeszłym wieku były uznawane w Kościele i w społeczeństwie.

Troska o najmłodszych i o najstarszych, najbardziej bezbronnych i zapomnianych, stanowi szczególny rys nauczania papieża Franciszka. Według niego Kościół troszczący się o dzieci i ludzi starszych staje się matką pokoleń ludzi wierzących, a jednocześnie służy społeczeństwu, gdyż „duch miłości, rodzinności i solidarności pomaga wszystkim odkrywać ojcostwo i macierzyństwo Boga”. Niejednokrotnie przestrzegał, że naród, który nie szanuje ludzi starszych i marginalizuje ich, nie ma przed sobą przyszłości, gdyż stracił pamięć. Mówił, że za każdym razem, gdy osoba starsza jest zepchnięta na margines, nie tylko dokonuje się akt niesprawiedliwości, ale przyzwala się na porażkę społeczeństwa. Troska o najmłodszych i o najstarszych jest wyborem cywilizacji – stwierdził w 30. rocznicę ogłoszenia przez Stolicę Apostolską Karty Praw Rodziny.

Przyznając jednak, że starość bywa „trochę brzydka”, Ojciec Święty zachęca nas, abyśmy modlili się o starość pełną mądrości i pokory. Powinniśmy prosić o to, byśmy mogli być ogniwem dobrym, mądrym, które swoją mądrością i doświadczeniem ubogaca nowe pokolenia. Za przykład dla starzejących się ludzi papież Franciszek dał świętych Joachima i Annę, rodziców Maryi i dziadków Pana Jezusa, którzy wierzyli w przyszłe pokolenia i przekazali im swą mądrość. Pogodzili się w pokorze z faktem, że nie są ani początkiem, ani końcem historii, lecz jedynie ogniwem w długim łańcuchu dziejów.

Módlmy się za naszych dziadków i nasze babcie, którzy często odegrali fundamentalną rolę w przekazywaniu wiary w naszych rodzinach, gdy rodziców nie było w domu albo wyznawali dziwne idee, jakie nieraz głosili i nadal głoszą politycy.

Wspominajmy też w modlitwach tych, którzy już odeszli, pamiętając, że modlitwa w intencjach papieskich jest jednym z warunków uzyskania odpustu, czy to za siebie, czy za zmarłych.

Ks. Bernard Kasprzycki


 

Bądźcie zawsze misjonarzami Ewangelii

Papieską intencją misyjną na marzec jest prośba o to, aby liczni młodzi ludzie odpowiedzieli na wezwanie Pana do poświęcenia życia głoszeniu Ewangelii. Intencja ta jest swoistym nawiązaniem do niedawnego wpisu Ojca Świętego na twitterze: „Drodzy młodzi, bądźcie zawsze misjonarzami Ewangelii, w każdym czasie i w każdym miejscu”.

Niełatwo jest mówić o Bogu w dzisiejszych czasach. Natrafia się często na mur obojętności albo też wrogość. Głosić Chrystusa to przede wszystkim dawać o Nim świadectwo własnym życiem, ukazywać obecność Chrystusa we własnym życiu, w pełnieniu codziennych obowiązków i w podejmowaniu konkretnych decyzji w zgodzie z Ewangelią. Głosić znaczy również przekazywać, zanosić innym słowo o zbawieniu. Wielu bowiem odrzuca Boga z powodu niewiedzy. W krajach o bardzo starej tradycji chrześcijańskiej istnieje dzisiaj nagląca potrzeba nowej ewangelizacji, ponownego wyjaśniania Chrystusowego nauczania, gdyż ciągle jeszcze wielu ludzi Go nie zna albo zna bardzo mało. Wielu zaś oddaliło się od Niego, ulegając presji sekularyzmu i zobojętnienia religijnego. Dzisiaj świat potrzebuje przede wszystkim wiarogodnych świadków.

Zwracając się szczególnie do ludzi młodych, by byli misjonarzami Ewangelii i prosząc o modlitwę w tej intencji Papież Franciszek dowiódł, że wiąże wielką nadzieję z uczestnictwem młodych ludzi w życiu społeczeństw. Dał wyraz przekonaniu, że ich zadaniem jest tworzenie nowej cywilizacji życia, prawdy, wolności, sprawiedliwości, miłości, pojednania i pokoju. A drogą prowadzącą ku temu jest trwanie w Bogu, wierność wobec Jego zbawczego planu, wypełnianie obowiązków, szczera modlitwa, gotowość wyrzeczeń oraz uczciwość. Współczesny świat potrzebuje radości, służby, czystości, ofiarności, aby mogło powstać nowe społeczeństwo, sprawiedliwe, braterskie, chrześcijańskie.

Tym samym niejako przyłączył się do słów wypowiedzianych przez bł. Jana Pawła II, który zwracając się w 2004 r. w Szwajcarii do młodzieży mówił: Nie ma czasu, aby wstydzić się Ewangelii, ale raczej należy ją głosić na dachach …aby przenikała ona tkankę społeczeństwa i pobudzała do budowania cywilizacji prawdziwej sprawiedliwości i miłości, bez dyskryminacji.

Ks. Bernard Kasprzycki


 

Był otwarty na Jego znaki

Za kilka dni, 19 marca, obchodzić będziemy wspomnienie Św. Józefa, oblubieńca Najświętszej Maryi Panny. W kalendarzu liturgicznym zajmuje on miejsce specjalne i Kościół obchodzi jego doroczną pamiątkę, pomimo Wielkiego Postu, jako uroczystość.

Również papież Franciszek przywiązuje szczególną wagę do postaci św. Józefa. Rok temu wybrał 19 marca na datę swojej Mszy inauguracyjnej, a także ma symbol tego świętego w swym herbie. Dziękując Panu za możliwość sprawowania Eucharystii na początku posługi Piotrowej w uroczystość świętego Józefa, Oblubieńca Maryi Panny i patrona Kościoła Powszechnego powiedział, że św. Józef swe powołanie opiekuna Maryi, Jezusa i Kościoła wypełniał nieustannie wsłuchując się w Boga. Był otwarty na Jego znaki, gotowy wypełniać nie tyle swój, co Jego plan.

Józef był opiekunem, bo umiał słuchać Boga, pozwalał się prowadzić Jego wolą. Nie upierał się, żeby realizować nadal swoje życiowe plany, ale był gotów ponieść się nowinie, która została mu przedstawiona w bulwersujący sposób. Był człowiekiem dobrym. Nie nienawidził, ani nie pozwalał, by uraza zatruła mu duszę i dzięki temu stał się jeszcze bardziej wolny i wielki. Akceptując siebie zgodnie z planem Pana, Józef odnalazł w pełni siebie samego, poza samym sobą.

Ta jego wolność rezygnacji ze swego, z rozporządzania własnym życiem, i pełna wewnętrzna gotowość na wolę Boga, stanowi dla nas wyzywanie i ukazuje nam drogę – powiedział Ojciec Święty. On uczy, jak się odpowiada na Boże powołanie. Aby słuchać Pana, musimy nauczyć się kontemplować Go, dostrzec Jego nieustanną obecność w naszym życiu. Trzeba się zatrzymać, aby z Nim rozmawiać, wraz z modlitwą dać mu miejsce. Być dyspozycyjnym i gotowym.

W marcu miesiącu szczególnie poświęconym św. Józefowi prośmy go i Maryję Pannę, aby nas nauczyli przeżywania naszej wiary w działaniu każdego dnia i dawania więcej miejsca Panu w naszym życiu, zatrzymania się, aby kontemplować Jego oblicze.

Ks. Bernard Kasprzycki


 

Bądźcie wolni wobec rzeczy

Hasło tegorocznego XXIX Światowego Dnia Młodzieży, który będzie obchodzony w tym roku w poszczególnych diecezjach w Niedzielę Palmową, 13 kwietnia, brzmi: „Błogosławieni ubodzy w duchu, albowiem do nich należy królestwo niebieskie”. W tym dniu też polska Młodzież przejmie Krzyż Światowych Dni Młodzieży i Ikonę Maryi od Brazylijczyków.

W wydanym z tej okazji orędziu Papież Franciszek zachęcił młodych ludzi do wysiłku zrozumienia, co znaczy „ubodzy w duchu”. Wskazał, że słowo błogosławiony znaczy szczęśliwy, jednak w logice tego świata ci, których Jezus nazywa błogosławionymi są uważani za „przegranych”, za słabych. Gloryfikuje się natomiast sukces za wszelką cenę, dobrobyt, arogancję władzy, autoafirmację kosztem innych.

Ojciec Święty wezwał młodzież, by nie ulegała kulturze konsumpcji i starała się być wolna wobec rzeczy. Zaapelował: „Zdystansujmy się od żądzy posiadania, od pieniądza najpierw traktowanego bałwochwalczo, a następnie marnowanego. Postawmy Jezusa na pierwszym miejscu”. Przypomniał młodym, że w obliczu dawnych i nowych form ubóstwa, takich jak: bezrobocie, emigracje i wiele różnego rodzaju uzależnień, istnieje obowiązek bycia czujnym i świadomym, obowiązek przezwyciężania pokusy obojętności.

Powierzając młodym ludziom troskę o solidarność z ubogimi papież Franciszek podkreślił, że wiele się można nauczyć od nich, gdyż – jak napisał – są dla nas konkretną okazją do spotkania samego Chrystusa, dotknięcia Jego cierpiącego ciała. Wzywając młodzież, by nie wypełniała tylko ust ładnymi słowami o ubogich, ale spojrzała im w oczy i wysłuchała, Ojciec Święty przypomniał, że osoba pozbawiona dóbr materialnych, zawsze zachowuje swoją godność i może nas wiele nauczyć także o pokorze i ufności w Bogu.

Zrozumieć głęboki sens błogosławieństw i nimi żyć nie jest łatwo. Mogą nam jednak w tym pomóc święci. Dlatego zbliżająca się kanonizacja Jana Pawła II, wielkiego patrona Światowego Dnia Młodzieży, jest wydarzeniem szczególnie radosnym i pomocnym w duchowym przygotowaniu do kolejnego etapu międzykontynentalnej pielgrzymki młodzieży w Krakowie w roku 2016.

Ks. Bernard Kasprzycki


 

U progu Wielkiego Tygodnia

Wraz z Niedzielą Palmową rozpoczęliśmy Wielki Tydzień – centrum całego roku liturgicznego – w którym towarzyszymy Jezusowi w Jego męce, śmierci i zmartwychwstaniu. Jezus wkracza do Jerozolimy, aby postawić ostatni krok, w którym podsumowuje całe swoje życie: daje siebie całkowicie, niczego nie zachowując dla siebie, nawet swego życia.

Przeżywanie Wielkiego Tygodnia idąc za Jezusem nie tylko z sercem wzruszonym, oznacza – powiedział papież Franciszek – uczenie się wychodzenia z ograniczeń samego siebie, aby wyjść na spotkanie innych. Tych najbardziej oddalonych, tych o których zapomniano, tych którzy najbardziej potrzebują zrozumienia, pocieszenia i pomocy. Nadchodzące dni to szczególny czas łaski, który daje nam Pan, aby otworzyć drzwi naszych serc, naszego życia i “wyjść” na spotkanie innych, aby nieść światło i radość naszej wiary.

Wielki Tydzień nie może być jednak tylko epizodem wyrwanym z kontekstu naszego życia, ale powinien być przede wszystkim okazją do lepszego zrozumienia głębi Miłości Boga, aby móc słowem i czynem ukazywać ją innym. Pomaga nam w tym liturgia.

Wielki Czwartek przypomina nam zwłaszcza dar Eucharystii, dar obecności Boga na ziemi, który pozostał z nami na zawsze, bo kocha nas najbardziej. Wielki Piątek przypomina, że ta Wielka Miłość nie przestała nas kochać mimo, że została przez nas ogromnie skrzywdzona. Wielka Sobota jest dla nas tajemnicą, która dzieje się w Otchłani. Światło zstąpiło najpierw w największą ciemność, by rozjaśnić mrok swym blaskiem, ogrzać swym ciepłem i wyprowadzić z Szeolu już na zawsze. Nastaje święta Noc Zmartwychwstania, podczas której powstaje z martwych Chrystus Pan – Słońce, które nie zna zachodu. Noc Paschalna oraz cała Niedziela Wielkanocna to największe święto chrześcijańskie, pierwszy dzień tygodnia, uroczyście obchodzony w każdą niedzielę przez cały rok.

U progu Wielkiego Tygodnia życzę wszystkim dobrego przeżywania tych dni, abyśmy odważnie idąc za Panem, nieśli w nas samych promień Jego miłości tym, których spotykamy.

Ks. Bernard Kasprzycki


 

„Santo subito” spełniło się

Od wczoraj możemy czcić jako świętego Jana Pawła II wielkiego Papieża i Świadka Chrystusa i zawierzać się jeszcze bardziej jego wstawiennictwu. O świętości papieża z Polski przekonanych było wielu duchownych i świeckich jeszcze za jego życia. Świadczyły o tym transparenty z napisem: „Santo subito”, czyli „Święty natychmiast”, które pojawiły się w czasie jego pogrzebu 8 kwietnia 2005 r. na placu św. Piotra.

Dziękując Bogu za wielki dar kanonizacji Jana Pawła II prośmy Go, by przykład naszego Rodaka pozwalał i nam nawracać się i wytrwale dążyć do świętości. On sam mówił, że święci są po to, by niepokoić – niech nas teraz niepokoi, niech nie pozwoli nam trwać w życiu byle jakim, nich prowokuje nas do zdobywania własnej świętości.

Niech wdzięczna pamięć o świętym Janie Pawle II, który uczył, jak żyć i żył, jak nauczał, skłania nas do sięgania do skarbca jego myśli, rozważań i modlitw, by odnajdywać w nich prawdę o Bogu i o człowieku. Niech dokonująca się dzięki temu przemiana naszych serc uzdalnia nas do patrzenia na nas samych, na innych, na świat, który nas otacza, w nowym świetle, w nowej perspektywie: w świetle dobroci, jedności, cierpliwości, przebaczenia, prawdy w miłości. Niech Orędzie Miłosierdzia Bożego, które zawsze było Janowi Pawłowi II tak bliskie i drogie, stanowi światło i pomoc na drogach naszego życia.

Nie zapominajmy w naszych modlitwach także o wyniesionym również wczoraj do chwały ołtarzy św. Janie XXIII, który zwołał przełomowy dla Kościoła Sobór Watykański II. Zwany był „dobrym” papieżem gdyż promieniowała z niego radość człowieka Bożego, całkowicie pochłoniętego pragnieniem głoszenia każdemu Ewangelii.

W tym czasie, gdy rozwój wydarzeń na świecie budzi niepokój i wydaje się być trudny do przewidzenia otrzymaliśmy od Boga niezwykły dar dwóch świętych, którzy swym życiem i posługą świadczyli, że w tym świecie obecna jest Miłość potężniejsza od zła.

Ks. Bernard Kasprzycki


 

Niech spoczywają w miłości Boga

1 września to tragiczna data w historii Polski. 75 lat temu zaczęła się II wojna światowa, która wpłynęła na losy i biografie co najmniej trzech pokoleń Polaków. W tym dniu powinniśmy szczególnie dziękować Bogu za tych, co nie zwątpili w sens miłości Ojczyzny. Prośmy niech wszyscy, którzy zginęli w czasie wojny, spoczywają w miłości Boga, a Ojczyzna niech o nich pamięta.

Rocznica ta pomagając nam zrozumieć tragiczny wiek XX. jest także okazją do uświadomienia sobie, jak szybko upaść może światowy porządek. Lekcja, którą szczególnie dzisiaj brać należałoby pod uwagę.

1 września to także wspomnienie bł. Bronisławy patronki Polski, która urodziła się ok. 1200r. w Kamieniu Śląskim, w zamożnej rodzinie Odrowążów. Jej kuzynami byli św. Jacek i bł. Czesław. W młodym wieku została przełożoną klasztoru norbertanek. Życie Bronisławy przypadło na okres niezwykle bogaty w różne wydarzenia historyczne. Toczyły się wówczas bratobójcze walki o Kraków, który w 1241r. został spustoszony przez najazd tatarski. Siostry z Bronisławą na czele, niosły wówczas pomoc ocalałej ludności. Błogosławiona Bronisława zmarła w 1259r., a przy jej relikwiach dochodziło do licznych uzdrowień, ludzie odzyskiwali wzrok, słuch i władzę w kończynach. W 1707r. została ogłoszona patronką Królestwa Polskiego, a w 1839r. Święta Kongregacja Obrzędów wydała dekret zatwierdzający cześć oddawaną przez sześć wieków Bronisławie. Papież Grzegorz XVI zaliczył ją do Błogosławionych Patronów Polski.

Wydaje się, że szczególnego znaczenia nabiera fakt, iż w dniu o tak znamiennej dacie w historii naszej Ojczyzny przypada wspomnienie bł. Bronisławy, patronki Polski. Patron to szczególny opiekun w niebie, który wyprasza konieczne łaski u Boga. Zawsze można go prosić go o pomoc i dzielić się z nim swoimi zmartwieniami, a także radościami. Przypomnijmy więc, że głównymi patronami Polski są: Najświętsza Maryja Panna, św. Wojciech, św. Stanisław, św. Stanisław Kostka i św. Andrzej Bobola. Poza tym patronują jej także: św. Florian, św. Jadwiga Śląska, bł. Bronisława, św. Kinga, św. Jadwiga Królowa, św. Kazimierz Jagiellończyk, św. Jan z Dukli, św. Jan Kanty, św. Władysław z Gielniowa. Prosimy Pana, przez wstawiennictwo świętych patronów o błogosławieństwo dla Ojczyzny naszej.

Ks. Bernard Kasprzycki


 

Przez nią uprosisz wszystko

Miłosierdzie jest czymś najważniejszym w życiu każdego człowieka. Nic nie jest tak potrzebne człowiekowi, jak Miłosierdzie Boże, owa miłość łaskawa, współczująca, wynosząca człowieka aż ku wyżynom świętości Boga. Wczoraj minęła 74 rocznica podyktowania przez Pana Jezusa św. siostrze Faustynie Koronki do Miłosierdzia Bożego, z której odmawianiem związał wielkie łaski i którą nazwał ostatnią deską ratunku.

Przez nią uprosisz wszystko, jeśli to, o co prosisz, będzie zgodne z wolą moją powiedział Jezus Sekretarce Bożego Miłosierdzia. Szczegółowe obietnice dotyczą godziny śmierci: łaski szczęśliwej i spokojnej śmierci. W swoim „Dzienniczku” św. siostra Faustyna zapisała złożoną przez Pana Jezusa obietnicę dostąpienia wielkiego miłosierdzia w godzinę śmierci. Mogą je uprosić ci, którzy sami z ufnością i wytrwale odmawiają tę koronkę, ale także konający, przy których inni jej słowami modlić się będą.

Nabożeństwo do Miłosierdzia Bożego, którego jedną z form jest odmawianie Koronki, zawsze było bliskie i drogie św. Janowi Pawłowi II i, jak sam mówił, kształtowało obraz jego pontyfikatu. Zgłębianie tajemnicy miłosiernej miłości Boga do człowieka prowadziło go do ukazywania ewangelicznych postaw: zaufania Bogu i miłosierdzia względem bliźnich.

Zainspirowany orędziem Miłosierdzia Bożego, które Bóg przekazał przez Siostrę Faustynę, napisał pierwszą w historii Kościoła encyklikę o Bożym miłosierdziu „Dives in misericordia”, wprowadził do Liturgii Kościoła święto Miłosierdzia Bożego w pierwszą niedzielę po Wielkanocy i cały świat zawierzył Bożemu Miłosierdziu, aby w Nim ludzkość odnalazła ocalenie i światło nadziei. Ojciec Święty wyznał, że nie mógł nie napisać tej encykliki. Nie mógł, bo odkrył, że Prawda o miłości miłosiernej Boga do człowieka jest jedynym światłem, nadzieją i ratunkiem dla ludzkości i świata. Nauczał, że droga nadziei wiedzie przez poznawanie miłosierdzia Boga, zawierzenie Mu i świadczenie dobra innym ludziom.

Beatyfikacja i kanonizacja siostry Faustyny, pielgrzymki do Sanktuarium Miłosierdzia Bożego w Krakowie-Łagiewnikach, a także podróże apostolskie stawały się dla Ojca Świętego okazją do ukazywania światu orędzia Miłosierdzia. Niech ta rocznica będzie zachętą do dziękczynienia Bogu za Jego miłość, która uzdrawia, leczy, przebacza, pociesza i pomaga oraz za dar św. Jana Pawła II, który nauczał, że nic tak nie jest potrzebne człowiekowi, jak Miłosierdzie Boże.

Ks. Bernard Kasprzycki


 

Zapraszani do nieba

Za trzy lata, 13 maja 2017 r., minie sto lat od wysłuchania przez niebo modlitwy papieża Benedykta XV, który w czasie pierwszej wojny światowej 5 maja 1917 r. wystosował list pasterski, prosząc, by wierni przez wstawiennictwo Niepokalanej Dziewicy Maryi modlili się w intencji pokoju. Bóg odpowiedział na błaganie i osiem dni później, 13 maja Matka Boża Fatimska objawiła się trójce dzieci: Łucji, Hiacyncie i Franciszkowi.

Przygotowujemy się do obchodów stuletniej rocznicy tego wydarzenia uczestnicząc modlitewnie w trwającej dziewięć lat Nowennie, która rozpoczęła się 13 maja 2009 r. Poszczególne jej lata zostały podzielone według najważniejszych treści orędzia fatimskiego, naglących apeli, jakie przez Serce Niepokalanej Maryi kieruje do nas Bóg. Uczestnictwo w tej modlitwie to przede wszystkim szansa na odkrycie całego bogactwa fatimskiego orędzia – orędzia światła i nadziei dla ludzkości.

Wierzymy bowiem, że zgodnie z zasadą Fatimy wszyscy jesteśmy zaproszeni do współpracy z niebem w wypełnianiu się wielkich obietnic przekazanych przez Matkę Bożą, bo przyszłość jest warunkowa i wiele zależy od nas. Św. Jan Paweł II uczył, że chrześcijaństwo jest religią współdziałania Boga i człowieka. Jest to także współpraca człowieka z człowiekiem – jak mówi papież Franciszek -wspólna praca dla Maryi. To od Niej, uczymy się bycia prawdziwymi uczniami, a Kościół gdy szuka Chrystusa, zawsze puka do domu Matki i prosi: Ukaż nam Jezusa.

Przeżywamy obecnie szósty rok Nowenny, którego hasłem przewodnim jest temat: Zapraszani do nieba – jednak różaniec, szkaplerz, sznur pokutny. Przez cały rok 2014 jesteśmy więc szczególnie zachęcani do refleksji nad tą treścią fatimskiego przesłania, a Maryja wskazuje nam drogę przypominając, iż różaniec, szkaplerz i pokuta są szczególnie ważne na drodze naszego uświęcenia.

W przeddzień 97 rocznicy objawień fatimskich dobrze jest więc postawić sobie pytania o to, jak wygląda nasza różańcowa modlitwa i czy pamiętamy o niej próbując rozwiązywać to, co wydaje się nam nierozwiązywalne? Czy powierzamy Matce Chrystusa codzienne troski i otwieramy przed Nią serce, aby modlitwa ta stała się źródłem łask. Czy wierzymy, że odmawianie różańca wspiera nas w walce ze Złym i jego wspólnikami.

Prośmy, by fatimskie orędzie, które Benedykt XVI nazwał „oknem nadziei”, otwieranym przez Boga, gdy człowiek zamyka przed Nim drzwi, pomogło nam twierdząco odpowiadać na te pytania.

Ks. Bernard Kasprzycki


 

Trwałe punkty odniesienia

10 maja papież Franciszek podpisał dekret o beatyfikacji sługi Bożego papieża Pawła VI, który zaangażował cały swój autorytet we wprowadzanie w życie postanowień soborowych, a w 1968 roku wydał encyklikę „Humanae vitae” o wartości i nienaruszalności życia ludzkiego.

Beatyfikacja odbędzie się 19 października br. w dniu zakończenia się obrad III Nadzwyczajnego Zgromadzenia Synodu Biskupów poświęconego rodzinie. Wcześniej 6 maja członkowie Kongregacji Spraw Kanonizacyjnych uznali autentyczność cudu za przyczyną Pawła VI. Dotyczy on niewytłumaczalnego naukowo uleczenia dziecka jeszcze w łonie matki, przed 18 laty w Kalifornii. Matka mimo sugestii ze strony lekarzy nie zgodziła się na aborcję i prosiła o wstawiennictwo Pawła VI. Dziecko urodziło się zdrowe. Proces beatyfikacyjny sługi Bożego otworzył w 1993 r. św. Jan Paweł II, a dziewiętnaście lat później w 2012 r. Benedykt XVI zatwierdził dekret o heroiczności jego cnót.

Decyzja papieża Franciszka o wyniesieniu na ołtarze Pawła VI, który uczynił tak wiele dla uznania wartości życia od poczęcia do naturalnej śmierci oraz godności jego przekazywania, jest wyrazem troski i starań Ojca Świętego o to, by wśród wiernych rozbudziła się na nowo świadomość świętego i nienaruszalnego charakteru rodziny. Wcześniej wskazał, że nauczanie św. Jana Pawła II, którego nazwał patronem rodziny, powinno być szczególnie inspirujące w czasie trwającego obecnie procesu synodalnego o rodzinie.

W czasach, gdy rodzina przeżywa kryzys wyniesienie na ołtarze znanych obrońców życia nienarodzonych jest szczególnym darem dla wiernych, którzy broniąc rodziny chrześcijańskiej są przedmiotem ataku ze strony środowisk wrogich Kościołowi. Od początku roku Ojciec Święty ukazał nam postacie trzech papieży jako trwałe punkty odniesienia dla dzisiejszego człowieka i świata. Niech ich przykład i pomoc umocni w nas i w naszych rodzinach pragnienie bycia zjednoczonymi z Jezusem i niesienia Go innym poprzez nasze świadectwo.

Ks. Bernard Kasprzycki


 

Matka Kościoła – Nieustająca Pomoc

Z obchodzoną wczoraj uroczystością Zesłania Ducha Świętego ściśle związane jest dzisiejsze święto Najświętszej Maryi Panny Matki Kościoła, której całe życie poddane zostało szczególnemu kierownictwu i działaniu Ducha Pocieszyciela. Tytuł ten został nadany Matce Bożej uroczystą proklamacją papieża Pawła VI z dn. 21 X 1964 roku.

Cztery lata później Ojciec Święty potwierdził swoje orzeczenie o Matce Kościoła w Wyznaniu Wiary, w tzw. Credo Pawłowym. W 1971 roku później Święto Maryi, Matki Kościoła, obchodzone w poniedziałek po uroczystości Zesłania Ducha Świętego, zostało wprowadzone do polskiego kalendarza liturgicznego. Episkopat Polski włączył wówczas do Litanii Loretańskiej nowe wezwanie: „Matko Kościoła, módl się za nami”. Wniósł równocześnie prośbę do papieża, aby znalazło się ono w Litanii odmawianej w Kościele Powszechnym.

Kościół doświadcza Maryi jako matki, ilekroć rozważa tajemnice Jej życia, ilekroć zanurza się w Jej historię pełną mocy Ducha Świętego. W Niej – Oblubienicy Ducha Świętego – odnajduje nie tylko swój wzór, ale swoje życie, swój sens i swoją misję. Doświadcza Jej jako matki również poprzez Jej troskę, wyrażającą się w wysłuchanych modlitwach. Testament umierającego Jezusa złączył na zawsze Maryję z uczniami Jezusa i uczniów z Maryją. Te więzy trwają do dziś w Kościele. W Niej wierni mają swoją Matkę, której obraz od wieków kształtowały tytuły litanii: „Wszechmoc Błagająca”, „Pomoc Nieustająca”, „Pocieszycielka Strapionych”, „Uzdrowienie Chorych”, „Ucieczka Grzeszników”.

W święta maryjne jesteśmy szczególnie zachęcani i zapraszani do powierzania się Maryi i mówienia Jej naszego Totus Tuus za przykładem św. Jan Pawła II. Ona będzie nas uczyć myśleć, mówić, postępować, kochać, milczeć, modlić się. Ona przemieni nasze serca, abyśmy mogli przez nie doskonalej kochać Jezusa.

Ks. Bernard Kasprzycki


 

Jedyny i niezastąpiony

Ojciec to osoba niezwykle ważna w życiu każdego dziecka, choć obecnie jego rola nie jest zbytnio doceniana. Obchodzony w dniu dzisiejszym Dzień Ojca jest dobrą okazją do przypomnienia słów św. Jana Pawła II, który nauczał, że: „Miejsce i zadania ojca w rodzinie i dla rodziny mają wagę jedyną i niezastąpioną”.

W dzisiejszych czasach, gdy współczesny świat kwestionuje jasną i precyzyjną definicję małżeństwa jako związku kobiety i mężczyzny, trzeba szczególnie mocno akcentować rolę ojca w rodzinie i przywrócić mu właściwie pojęty autorytet. Wydaje się jednak, że uda się to osiągnąć jedynie wtedy, gdy się przyjmie założenie, że mąż i ojciec, odnajduje swoją tożsamość przez odniesienie do żony i matki. Tak więc, aby być dobrym ojcem, trzeba najpierw być dobrym mężem, a aby być dobrym ojcem i mężem, trzeba stać się dojrzałym, odpowiedzialnym mężczyzną, który jest zdolny do podjęcia odpowiedzialności za siebie i innych.

Oznacza to zwłaszcza troskliwe pełnienie, dzielonego z żoną, obowiązku wychowania dzieci. Jakże ważne jest, aby ojciec znał i kochał swoje dziecko, miał dla niego czas, rozmawiał z nim i pomagał mu w różnych sytuacjach życiowych. Tylko wtedy będzie mógł zbudować pomost, po którym dziecko przejdzie bezpiecznie w dojrzałe, samodzielne życie. Nieodzowne jest, aby kochający ojciec dawał dzieciom poczucie stabilności, czemu sprzyjać będzie stanowczość i pilnowanie ustalonych przez rodziców zasad funkcjonowania danej rodziny.

Ogromną rolę ma także do odegrania ojciec jako nauczyciel zaufania i przewodnik po wiedzy, zwłaszcza po wiedzy religijnej. Jednakże nie wystarczy samo przekazywanie treści religijnych, konieczne jest świadectwo życia. Bez przykładu własnego życia religijnego niemożliwe jest bowiem przekazanie w sposób przekonywujący podstawowej prawdy wiary, że Bóg jest naszym Ojcem i nas kocha. Świadectwo życia jest niezwykle ważne, gdyż proces kształtowania się pojęcia Boga dokonuje się u dziecka głównie poprzez kontakt z własnym ojcem, a pojęcie Boga, jakie dziecko ukształtuje w sobie we wczesnym dzieciństwie pozostanie w nim w swych istotnych rysach na całe życie.

Prośmy więc, by zrozumienie tej prawdy obligowało poważnie traktujących swe ojcostwo mężczyzn do wysiłku, aby swoim życiem potwierdzać głoszone zasady, ponieważ świadectwo własne jest najwiarygodniejszym sposobem każdego wychowania, także religijnego.

Ks. Bernard Kasprzycki


 

U ujścia Zbrucza do Dniestru

Początek wakacji stanowi dobrą okazję do przypomnienia historii malowniczych twierdz na Kresach Wschodnich, które na przestrzeni wieków broniły granic Rzeczpospolitej przed tatarskimi i tureckimi najeźdźcami i były symbolem obrony chrześcijaństwa i polskiego panowania na tych ziemiach.

Jedną z takich twierdz były Okopy Świętej Trójcy, nazwane pierwotnie fortem Góry Świętej Trójcy. Wzniesione zostały przez Polaków pod koniec XVII wieku, kiedy to po honorowej kapitulacji załogi Kamieńca Podolskiego w 1672 roku wydawało się, że nic nie będzie w stanie zatrzymać zwycięskiego pochodu Półksiężyca w głąb Rzeczypospolitej. Zadaniem fortecy, zbudowanej na leżącym u ujścia Zbrucza do Dniestru stromym, skalistym cyplu, było trzymanie w szachu sił tureckich stacjonujących w Kamieńcu i Chocimiu. Wspierać ją w tym miała znajdująca się 43 kilometry na zachód twierdza Szaniec Panny Marii.

Pomysłodawcą i fundatorem budowy Okopów był hetman wielki koronny Stanisław Jan Jabłonowski. Zaprojektowane przez znanego architekta Tylmana z Gameren składały się na zachodzie z dwóch półbastionów oraz z usytuowanej między nimi Bramy Lwowskiej. Wschodnią linię fortyfikacji stanowiły bastion i połączone Bramą Kamieniecką dwa półbastiony. Tutaj w 1769 roku podczas konfederacji barskiej Kazimierz Pułaski bronił się tam przed atakami Rosjan, którzy po zdobyciu fortecy wymordowali rannych konfederatów. Zniszczeniu uległ wówczas ufundowany w 1693 r. przez króla Jana III Sobieskiego rzymskokatolicki kościół pod wezwaniem Trójcy Świętej. Odbudowano go w 1903 r. i od 1928 r. pełnił rolę kościoła garnizonowego w powstałej tu po odzyskaniu przez Polskę niepodległości strażnicy Korpusu Ochrony Pogranicza. Przetrwał do 1945 roku, kiedy to został spalony przez członków UPA.

Rok temu uczestnicy polskiego motocyklowego Rajdu Katyńskiego uporządkowali wnętrze zniszczonego kościoła, aby móc w nim odprawić Mszę Świętą. Możliwość uczestniczenia w Eucharystii wywołała wielką radość lokalnej społeczności, która licznie zgromadziła się w zrujnowanym kościele. Radość ta zaowocowała działaniami, które doprowadziły do ponownego poświęcenie kościoła w dniu 15 czerwca 2014r. i wznowienia działalności duszpasterskiej wśród mieszkańców okolicznych miejscowości.

Ks. Bernard Kasprzycki


 

Warownia nad Smotryczem

Kamieniec Podolski miasto nad Smotryczem, stolica Podola położone w obwodzie chmielnickim na Ukrainie, może zachwycić każdego malowniczością położenia i pięknem zabytków. Najcenniejszym z nich jest zespół urbanistyczno-architektoniczny Starego Miasta i twierdzy, od XVII wieku zwanej „przedmurzem Chrześcijaństwa” lub „bramą do Polski”.

Stara część miasta otoczona jest głębokim jarem, na dnie którego płynie Smotrycz. Jedyne dojście do słynnej twierdzy prowadzi przez Most Turecki, który w 2000 roku został wpisany na listę World Monuments Watch jako jeden ze stu cennych zbytków świata, którym zagraża zniszczenie.

Historia Kamieńca Podolskiego jest bardzo burzliwa, wielokrotnie przechodził z rąk do rąk. Rządy polskie ustabilizowały się tu od 1430 roku. Obronne położenie miasta w zakolu rzeki, rozbudowana sieć fortyfikacji sprawiły, że powszechnie uważano je za najpotężniejszą warownię na Kresach Wschodnich. Miała ona bronić Rzeczypospolitą przed turecką nawałą. Zbudowany po roku 1617 Nowy Zamek przez wiele lat skutecznie zniechęcał do ataków na miasto. Przez lata najeźdźcy pustosząc Podole nawet nie próbowali zdobywać twierdzy, która stanowiła schronienie dla okolicznej ludności.

Jednak, gdy w roku 1672 sułtan Mehmed IV zaatakował Kamieniec na czele liczącej około 300 tys. żołnierzy armii, załoga warowni po krótkim oblężeniu poddała na honorowych warunkach miasto. Upadek twierdzy odbił się głośnym echem w całej Rzeczypospolitej, wzbudzając obawy przed dalszą ekspansją Turcji. Na mocy zawartego w 1672 r. traktatu w Buczaczu Kamieniec wraz z Podolem w latach 1672-1699 należał do imperium osmańskiego. Po zawarciu w 1699 roku Pokoju w Karłowicach kończącego 255 lat wojen, w których po jednej stronie uczestniczyła Rzeczpospolita, a po drugiej Imperium Osmańskie, Polska odzyskała miasto zrujnowane i wyludnione. W wyniku II rozbioru Polski w 1793 r. znalazło się ono w granicach Rosji, o od 1920 roku na terenie radzieckiej Ukrainy. W dwadzieścia lat później, mimo że Kamieniec już od 146 lat formalnie nie należał do Państwa Polskiego, tutejsi Polacy nadal stanowili około 20% ludności miasta.

Jeszcze dziś można usłyszeć język polski w katedrze pw. Św. Piotra i Pawła, zbudowanej w latach 1646-48 i przekształconej w czasie rządów tureckich w 1672 r. w meczet. Wówczas do świątyni dobudowano minaret, na którym po odzyskaniu miasta przez Polskę ustawiono figurę Matki Bożej. W 1918 roku Kamieniec na krótko znalazł się w granicach Polski, jednakże na mocy traktatu ryskiego przypadł ZSRR. W 1936 r. świątynia została zamknięta przez komunistów, przejściowo była czynna od lata 1941 do czerwca 1945. Została zwrócona wiernym w 1990 roku i od tej pory pełni rolę świątyni katolickiej i centrum duszpasterskiego.

Ks. Bernard Kasprzycki


 

Jeden z „siedmiu cudów Ukrainy”

Wznosząca się na wysokim, skalistym, prawym brzegu Dniestru w obwodzie czerniowieckim twierdza Chocim uznana została w 2007 roku za jeden z „siedmiu cudów Ukrainy”. Wielokrotnie burzona, rekonstruowana i przebudowywana przez kolejnych właścicieli znana jest w Polsce głównie z toczonych w 1621 i 1673 r. z Turkami walk w obronie chrześcijaństwa i polskiego panowania na tych ziemiach.

Budowa twierdzy rozpoczęła się w roku 1325 i trwała 55 lat. Do XVI wieku była rezydencją książąt mołdawskich, którzy pod koniec tego wieku zostali poddanymi Imperium Osmańskiego. Od tego czasu wewnątrz twierdzy obok oddziałów mołdawskich stacjonowali tureccy janczarzy. W 1538 roku twierdza została zdobyta przez wojska polskie hetmana Jana Tarnowskiego. Jednak w 25 lat później dostała się w ręce kozaków zaporoskich Dymitra Wiśniowieckiego. W roku 1615 polska armia na krótko znów zajęła Chocim, który w pięć lat później ponownie dostał się pod panowanie mołdawsko-tureckie. Zawarty wówczas rozejm ustalił granicę na Dniestrze. Okazało się, że nie na długo, gdyż w 1621r. dowodzona przez hetmana Jana Chodkiewicza armia Rzeczpospolitej Obojga Narodów odniosła w bitwie pod Chocimiem zwycięstwo nad armią turecką sułtana Osmana II.

Podpisany w październiku 1621 r. traktat pokojowy w Chocimiu potwierdzał granicę pomiędzy Koroną, a Księstwem Mołdawskim, które było wasalem Imperium Osmańskiego i kończył dalszą ekspansję Rzeczpospolitej. Jednak, gdy w 1672 roku po zdobyciu Kamieńca Podolskiego Turcy zajęli leżące na lewym brzegu Dniestru miasto Żwaniec, wojska polskie ponownie obległy twierdzę chocimską. Stoczona 11 listopada 1673r. przez wojska koronne i litewskie pod dowództwem hetmana wielkiego koronnego Jana Sobieskiego bitwa przyniosła zwycięstwo nad wojskami tureckimi pod wodzą Husejna Paszy. Nie doprowadziła jednak do przełomu w wojnie i do odzyskania Kamieńca Podolskiego. Traktowana przez Polaków jako odwet za upokarzający pokój buczacki, pozwoliła Sobieskiemu rok później wygrać elekcję i zasiąść na tronie Polski.

Dzięki chocimskiej wiktorii wzrósł prestiż Rzeczpospolitej w Europie, a hetman Jan Sobieski został nazwany przez Turków „Lwem Chocimskim”. W roku 1699 twierdza chocimska przejęta została przez Mołdawię na mocy traktatu pokojowego w Karłowicach. W dwanaście lat później Chocim znów przeszedł pod wpływy Turków jako część Hospodarstwa Mołdawskiego. Zbudowano wtedy z pomocą francuskich inżynierów nowe fortyfikacje.

Ks. Bernard Kasprzycki


 

W dolinie rzeczki Gniezny

W połowie XVII wieku, kiedy Polska straciła Kamieniec Podolski, a granica południowa Rzeczypospolitej cofnęła się głęboko na Podole, Trembowla była najpotężniejszą warownią, która stanęła na drodze Turków, pragnących zająć Tarnopol i Lwów. Turcy mówili: „Wzięliśmy Polakom Kamieniec. Jeśli weźmiemy im jeszcze Trembowlę, to cała Ruś i Podole nasze”.

Trembowla licząca dziś około 14 tyś. mieszkańców leży w dolinie rzeczki Gniezny, dopływu Seretu, 33 km na płd. od Tarnopola. Jest to jeden z najstarszych grodów ruskich na Podolu, w XIV w. włączony przez Kazimierza Wielkiego do Polski. Przez kilka wieków żył w ciągłym zagrożeniu wojnami i najazdami ze strony tureckiej, tatarskiej czy kozackiej. We wrześniu 1675 r. pod mury twierdzy w Trembowli, w której była tylko nieliczna załoga z komendantem Janem Samuelem Chrzanowskim podeszła potężna 30-tysięczna armia turecka z wezyrem Szyszmanem na czele. Widząc potęgę wroga, przerażeni obrońcy zaczęli się myśleć o poddaniu fortecy. O tych planach dowiedziała się żona komendanta Anna Dorota Chrzanowska, która wzburzona zagroziła mężowi, że raczej doprowadzi do wysadzenia zamku, niż podda się. Jej determinacja ożywiła na nowo ducha walki wśród obrońców, a ona sama w rycerskim pancerzu wyprawiała się w nocy poza mury fortecy, na tzw. „wycieczki”, aby uniemożliwić podkopy pod zamkiem. Po dwóch tygodniach desperackiej obrony od Lwowa nadeszła odsiecz króla Jana III Sobieskiego i Turcy wycofali się. Po tym zdarzeniu Annę Dorotę Chrzanowską okrzyknięto bohaterką i właśnie wówczas zyskała miano polskiej Joanny d’Arc. Napisano na jej cześć wiele wierszy, poematów, opowiadań. W Trembowli kult Chrzanowskiej był szczególnie silny.

Dalsza historia miasta była również bogata w dramatyczne wydarzenia. Na skutek I rozbioru Polski miasto zostało zajęte przez Austriaków. W II RP było siedzibą powiatu i stacjonował tu 9 Pułk Ułanów Małopolskich. W czasie II wojny światowej oddziały UPA, przy udziale miejscowej ludności ukraińskiej, na terenie powiatu trembowelskiego wymordowały około 3000 Polaków, w 1943 r. zlikwidowano również miejscowe getto. W 1945 r. niemal cała polska ludność Trembowli została zmuszona do opuszczenia swego miasta.

Obecnie z obronnego zamku pozostały jedynie zewnętrzne mury i wały ziemne. W 2013r. u stóp wzgórza zamkowego odtworzono, zniszczony w 1944 r. pomnik polskiej Joanny d’Arc. W mieście działa kościół św. Piotra i Pawła zbudowany 1927 roku wg projektu prof. Adolfa Szyszko-Bohusza, z charakterystyczną kolumnadą, w którym w czasach ZSRS było kino.

Ks. Bernard Kasprzycki


 

W trosce o rodzinę

„Wyzwania duszpasterskie związane z rodziną w kontekście nowej ewangelizacji” są tematem obrad rozpoczętego wczoraj w Watykanie III Nadzwyczajnego Zgromadzenia Synodu Biskupów, które potrwa do 19 października. Owoce tegorocznego spotkania zostaną wykorzystane do przygotowania dokumentu roboczego na Zgromadzenie Zwyczajne w roku 2015. Dopiero po nim opublikowany zostanie zaaprobowany przez Papieża dokument końcowy.

W ramach przygotowania do Synodu Watykan rozesłał do poszczególnych biskupów tzw. ankietę Franciszka – dokument z 38 pytaniami związanymi z rodziną chrześcijańską, małżeństwem, problemami i wyzwaniami, które stoją przed Kościołem w tym obszarze. Na podstawie otrzymanych odpowiedzi powstał dokument zatytułowany „Instrumentum laboris”. Ewangelia rodziny, trudne sytuacje rodzinne oraz wychowanie do życia i wiary w rodzinie – to trzy główne osie, wokół których osnuty jest ten dokument, który zachęca do ponownego odkrycia przesłania encykliki Pawła VI Humane vitae, tyleż samo kontestowanej, co niezrozumianej i mało znanej. Obrady synodu będą więc też dobrą okazją do podjęcia pogłębionej refleksji nad duszpasterskimi sposobami przekazywania nauczania Kościoła na temat rodziny oraz nad tym, w jaki sposób je na nowo proponować wiernym.

W „Instrumentum laboris” zwrócono szczególnie uwagę na to, aby działanie Kościoła wobec osób znajdujących się w trudnej czy nieuregulowanej sytuacji rodzinnej odzwierciedlało miłosierdzie, z jakim Bóg traktuje wszystkie swoje dzieci. Medycyna miłosierdzia bowiem – jak przypomniał abp Bruno Forte, sekretarz specjalny Synodu – nigdy nie ma na celu przyczynić się do zatonięcia statku, ale zawsze dąży do uratowania go z burzy i zaproponowania rozbitkom odpowiedniego przyjęcia, troski i niezbędnej pomocy.

Rodzina jest podstawowym elementem rozwoju człowieka i społeczeństwa i odgrywa kluczową rolę w ewangelizacji. Jeśli jest słaba, nieuporządkowana, chora, to proces ewangelizacji kolejnych pokoleń jest zakłócony – przypomniał niedawno Papież Franciszek prosząc o modlitwę w intencji rozpoczętego Zgromadzenia Synodu Biskupów. Nie zapominajmy więc w nadchodzących dniach o tej prośbie Ojca Świętego.

Ks. Bernard Kasprzycki


 

Święci są po to, by niepokoić

W środę 22 października Kościół w Polsce będzie obchodził po raz czwarty liturgiczne wspomnienie Ojca Świętego Jana Pawła II, który został ogłoszony przez papieża Franciszka świętym Kościoła katolickiego. Właśnie tego dnia, w którym Jan Paweł II udzielił pierwszego błogosławieństwa „Urbi et Orbi” – „Miastu i Światu” przypada rocznica inauguracji jego pontyfikatu.

Przypomnijmy, że zazwyczaj wspomina się błogosławionych i świętych w kalendarzu liturgicznym w „dniu ich narodzin dla nieba”, a więc w rocznicę śmierci. Jednak ze względu na to, że 2 kwietnia, dzień śmierci Jana Pawła II, często zbiegałby się z Wielkim Postem, a nawet Wielkim Tygodniem, wybrano 22 października – rocznicę inauguracji jego pontyfikatu. Wspomnienie obowiązkowe św. Jana Pawła II obejmuje tylko diecezję Rzymu oraz wszystkie diecezje polskie, ale oficjalny kult polskiego świętego rozszerza się szybko także na inne diecezje. Do Kongregacji ds. Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów napływa wiele próśb, najwięcej z Hiszpanii i Europy Środkowowschodniej, o włączenie do kalendarza liturgicznego różnych diecezji obchodów ku czci św. Jana Pawła II. Tego dnia Msze święte odprawiane są według specjalnego formularza mszalnego, a księża nakładają biały ornat. W miastach, których patronem jest św. Jan Paweł II: Wadowicach, Świdnicy i Obornikach Wielkopolskich, liturgiczne obchody mają rangę uroczystości.

Wspominając św. Jana Pawła II, Kościół modli się do Boga „bogatego w miłosierdzie”, abyśmy dzięki jego nauczaniu z ufnością otworzyli nasze serca na działanie zbawczej łaski Chrystusa, jedynego Odkupiciela człowieka. Końcowe lata pontyfikatu polskiego papieża były szczególnym wołaniem o „wyobraźnię miłosierdzia”, wrażliwość na potrzeby bliźnich. Ostatnia Msza św. którą przeżywał, mówiła o Bożym Miłosierdziu, a on sam zmarł w wigilię Święta Miłosierdzia Bożego. Dziękując Bogu za wielki dar życia św. Jana Pawła II, prośmy Go, by przykład naszego Rodaka pozwalał i nam nawracać się i wytrwale dążyć do świętości. On sam mówił, że święci są po to, by niepokoić – niech nas teraz niepokoi, niech nie pozwoli trwać w życiu byle jakim, niech prowokuje nas do zdobywania własnej świętości.

Ks. Bernard Kasprzycki


 

Wołanie o ludzi sumienia

Narodowe Święto Niepodległości, obchodzone co roku 11 listopada dla upamiętnienia rocznicy odzyskania przez Polskę niepodległości po 123 latach niewoli pod zaborami, jest jedną z najważniejszych uroczystości państwowych w Polsce. W tym dniu wielu Polaków uczestniczy w mszach za Ojczyznę i podejmuje pełną zadumy refleksję nad historią i teraźniejszością.

Teraźniejszością, która dowodzi, że Nasza Ojczyzna stoi przed wieloma trudnymi problemami, z których najbardziej podstawowym pozostaje sprawa ładu moralnego. Ten ład – mówił św. Jan Paweł II, jest fundamentem życia każdego człowieka i każdego społeczeństwa. Dlatego Polska woła dziś nade wszystko o ludzi sumienia. Nasz wielki Rodak przypominał, że być człowiekiem sumienia, to znaczy przede wszystkim słuchać w każdej sytuacji swojego sumienia i nie zagłuszać w sobie jego głosu, choć jest on nieraz trudny i wymagający. Taka postawa wymaga angażowania się w dobro, pomnażania go w sobie i wokół siebie, a także nie godzenia się nigdy na zło.

Jest to szczególnie ważne dziś, gdy pod hasłami tolerancji, w życiu publicznym i w środkach masowego przekazu szerzy się nietolerancja i trzeba bronić praw sumienia ludzi wierzących. Spychanie ich na margines życia społecznego, ośmieszanie i wyszydzanie tego, co nieraz stanowi dla nich największą świętość, jest formą powracającej dyskryminacji.

Wydawać się może, że wezwanie skierowane do Polaków przez św. Jana Pawła II tuż po jego wyborze na Papieża, nabrało obecnie szczególnej wymowy i aktualności. Ojciec Święty apelował wówczas, abyśmy przeciwstawiali się wszystkiemu, co uwłacza ludzkiej godności i poniża obyczaje zdrowego społeczeństwa; co czasem może aż zagrażać jego egzystencji i dobru wspólnemu, co może umniejszać jego wkład do wspólnego skarbca ludzkości, narodów chrześcijańskich, Chrystusowego Kościoła.

Prośmy Pana, zwłaszcza w dniu Święta Niepodległości, by błogosławił naszej Ojczyźnie i naszym wysiłkom dochowania wierności Chrystusowi, jego Krzyżowi i Kościołowi.

Ks. Bernard Kasprzycki


 

Czas oczekiwania i pytań

Wczoraj, w pierwszą niedzielę Adwentu, rozpoczęliśmy nowy rok liturgiczny, nową drogę wiary. Jest to czas niezwykły, w którym budzi się w sercach oczekiwanie na powrót Chrystusa i wspomnienie Jego pierwszego przyjścia, gdy ogołocił się ze swej boskiej chwały, aby przyjąć nasze śmiertelne ciało.

Można powiedzieć, że czekać to pozwolić Bogu, by sam dysponował naszym czasem. Szczególnie ważne jest więc, by postawić sobie pytania: czy ja czekam, czy nie czekam na Jezusa? Za czym w tym okresie mego życia tęskni moje serce? Jak bowiem powiedział papież Benedykt XVI człowieka poznajemy po jego oczekiwaniu, a naszą «wielkość» moralną i duchową można mierzyć tym, czego oczekujemy, w czym pokładamy nadzieję. Każdy z nas powinien więc zapytać siebie: czy wierzę w tę nadzieję, że On przyjdzie? i czy mam serce otwarte, by usłyszeć, gdy puka do drzwi?

Niejednokrotnie jednak w tym szczególnym czasie Adwentu, także i my chrześcijanie zachowujemy się jak poganie i żyjemy tak, jakby nic się nie miało się wydarzyć. Jakże często przygotowanie duchowe do tego wielkiego wydarzenia schodzi niestety na daleki plan. Najważniejsze dla nas wydają się być materialne przygotowania do nadchodzących świąt Bożego Narodzenia: choinka, prezenty i inne błyskotki. Świadczy o tym nie tylko czas, jaki przeznaczamy na nerwowe zabieganie o dobra doczesne, ale i to, że do pospiesznych spowiedzi idziemy w ostatniej chwili. A przecież Adwent, ta szczególna szkoła czekania, jest czasem ofiarowanym nam po to, by przywrócić właściwą hierarchię spraw, by zatrzymać się i pozwolić sobie na zadumę nad sensem naszego życia.

Te cztery tygodnie, które poprzedzają święta Bożego Narodzenia przypominają, że Bóg stał się człowiekiem, jest obecny wśród nas, wychodzi nam na spotkanie. Trzeba Go dostrzec, rozpoznać, przyjąć. Pomocne nam w tym będzie uczestnictwo w adwentowych rekolekcjach, dobrze przygotowany sakrament pokuty, lektura Pisma Świętego, udział w roratach, podjęte postanowienia… Wtedy Jego światło, które oświetliło grotę w Betlejem, opromieni także nasze życie.

Ks. Bernard Kasprzycki


 

Powołania wnoszące bogactwo i łaskę

Początek tegorocznego Adwentu zbiegł się z ogłoszeniem przez Papieża Franciszka Roku Życia Konsekrowanego, który rozpoczął się 30 listopada, a skończy się w święto Ofiarowania Pana Jezusa w Świątyni, 2 lutego 2016 r.

Rok Życia Konsekrowanego poświęcony jest osobom, które oddają się w swoim życiu Panu Bogu i służą w Kościele w zakonach, w konkretnych nurtach charyzmatu swoich założycieli. Osoby konsekrowane mają być dla zagubionych ludzi szczególnym znakiem nadziei. Trzy cele przyświecają celebracji tego Roku: spojrzenie w przeszłość z wdzięcznością, przeżywanie teraźniejszości z pasją oraz przyjęcie przyszłości z nadzieją.

W liście napisanym z tej okazji Ojciec Święty podkreślił, że Rok Życia Konsekrowanego dotyczy nie tylko osób konsekrowanych, ale całego Kościoła. Zwrócił się do wszystkich chrześcijan, aby coraz bardziej uświadamiali sobie dar, jakim jest obecność tak wielu osób konsekrowanych, spadkobierców wielkich świętych, którzy ukształtowali historię chrześcijaństwa.

Stawiając pytanie: Czym byłby Kościół bez świętych założycieli i założycielek wspólnot zakonnych, papież Franciszek napisał, że bez nich miłość ożywiająca cały Kościół byłaby wystawiona na niebezpieczeństwo oziębienia, zbawczy paradoks Ewangelii na ryzyko osłabienia, a «sól» wiary na rozcieńczenie się w świecie zmierzającym do zeświecczenia.

Dlatego Ojciec Święty zachęcił do przeżywania tego roku we wdzięczności Panu za otrzymane dary i te, które nadal otrzymujemy. Wskazał też, jak ważne jest, by osoby konsekrowane odczuwały miłość i serdeczność chrześcijan, gdyż to pomoże im kontynuować ich posługę i ich dzieło, które jest też dziełem całego Kościoła.

Błogosławiąc Pana za szczęśliwą zbieżność Roku Życia Konsekrowanego z Synodem o rodzinie papież podkreślił, że rodzina i życie konsekrowane są powołaniami wnoszącymi bogactwo i łaskę dla wszystkich, przestrzeniami humanizacji w budowaniu relacji życiowych, miejscami ewangelizacji.

Ks. Bernard Kasprzycki


 

Jedyną ich „winą” jest wiara w Jezusa

Dla wielu wyznawców Chrystusa na świecie miniony rok był prawdziwym koszmarem. Sytuacja chrześcijan przedstawia się dramatycznie nie tylko w krajach zdominowanych przez islam. Krwią splamione są także ręce hinduskich prześladowców wyznawców Chrystusa.

Opublikowany ostatnio raport papieskiego stowarzyszenia Pomoc Kościołowi w Potrzebie alarmuje, że w 116 krajach, to jest w ponad połowie państw świata, wolność religijna jest w mniejszym czy większym stopniu ograniczona – począwszy od nękania i dyskryminacji aż po otwarte prześladowanie i przemoc. Według tego dokumentu 20 krajów odznacza się wysokim stopniem nietolerancji religijnej bądź aktywnych prześladowań, z czego w sześciu prześladowcą są reżimy totalitarne, a w aż 14 agresorami są ekstremiści muzułmańscy, występujący przeciw mniejszościom religijnym. Czytając o prześladowanych chrześcijanach można znaleźć szokujące dane statystyczne. Jedne z nich mówią, że codziennie ginie ok. 300 chrześcijan. Inne informują, że ponad 100 tys. wyznawców Chrystusa rokrocznie oddają swe życie za wiarę. Skala nienawiści, z jaką stykają się chrześcijanie, których jedyną „winą” jest wiara w narodzonego w Betlejem Jezusa Chrystusa, jest przerażająca.

Ikoną i symbolem zniewolenia, którego doznają chrześcijanie jest pakistańska katoliczka, matka pięciorga dzieci 43 – letnia Asia Bibi. Oskarżona przez dwie skłócone z nią muzułmanki została skazana na mocy tzw. prawa o bluźnierstwie w 2010 r. na śmierć przez powieszenie. Od tego czasu przetrzymywana jest w ciężkich więziennych warunkach, najpierw w celi śmierci, później w zakładzie karnym dla kobiet. Pod żądaniem jej uwolnienia podpisało się kilkaset tysięcy internautów. O jej ułaskawienie apelował i modlił się papież Franciszek. Jednak 16 października 2014 roku sąd apelacyjny w Lahore potwierdził wydany wyrok śmierci na Asię Bibi. Jej rodzina złożyła do pakistańskiego Sądu Najwyższego prośbę o jego kasację.

Do modlitwy za tych, którzy są dyskryminowani, prześladowani i zabijani z powodu świadectwa składanego Chrystusowi wezwał papież Franciszek w uroczystość św. Szczepana, pierwszego Męczennika. – Módlmy się, aby również dzięki ofierze dzisiejszych męczenników, umacniało się w każdej części świata zaangażowanie na rzecz uznania i konkretnego zapewnienia wolności religijnej, która jest niezbywalnym prawem każdej osoby ludzkiej – powiedział Ojciec Święty.

Ks. Bernard Kasprzycki